
Chiny i Rosja we wspólnym oświadczeniu potępiają “szczyt na rzecz Demokracji”
- Dodał: Damian Olszewski
- Data publikacji: 27.11.2021, 18:12
W artykule w konserwatywnym czasopiśmie National Journal ambasadorzy Chin i Rosji w USA ostro skrytykowali nadchodzący wirtualny szczyt krajów demokratycznych, którego pomysłodawcą jest Joe Biden. Oba kraje nie otrzymały zaproszenia na wydarzenie.
Konferencja zaplanowana między 9 a 10 grudnia, zdaniem ambasadorów Rosji Anatolija Antonowa i Qin Ganga z Chin, jedynie podsyci ideologiczną konfrontację i rozłam na świecie, tworząc nowe „linie podziałów”. Natomiast sam plan Bidena nazywają oczywistym produktem jego mentalności z czasów zimnej wojny.
Szczyt jest jedną z obietnic wyborczych prezydenta Stanów Zjednoczonych, który zobowiązał się podjąć działania w czasie, w którym rośnie liczba rządów autorytarnych. Listę ok. 110 zaproszonych państw opublikowano stosunkowo późno, bo dopiero we wtorek (23.11). Pominięcie Rosji i Chin rozzłościło władze tych krajów, w szczególności, że Biden zaprosił przedstawicieli Tajwanu, do którego rząd Państwa Środka rości sobie prawo.
W odpowiedzi ambasadorowie obu reżimów piszą w artykule, że demokrację można realizować na wiele sposobów i żaden model nie pasuje do wszystkich krajów.
Żaden kraj nie ma prawa oceniać rozległego i zróżnicowanego krajobrazu politycznego świata za pomocą jednej miary - argumentują ambasadorowie.
W artykule opisano komunistyczne Chiny jako posiadające rozległą, obejmującą cały proces, socjalistyczną demokrację (która) odzwierciedla wolę ludu, odpowiada realiom kraju i cieszy się silnym poparciem ze strony ludu.
Udowodniono, że demokracja całego procesu działa w Chinach i działa bardzo dobrze.
Sprawa Tajwanu została natomiast całkowicie pominięta w artykule.
Z kolei o Rosji, w której długoletni prezydent Władimir Putin w kwietniu podpisał ustawę pozwalającą pozostać mu u władzy do 2036 roku, napisano, że jest demokratycznym, federacyjnym państwem prawnym z republikańską formą rządu ze stuletnią tradycją parlamentarną.
Oficjele, kontrargumentując poczynania Bidena w swoim tekście, nie wymieniają wprost z nazwy Stanów Zjednoczonych, ale piszą o wojnach i konfliktach wszczynanych w imię szerzenia demokracji, które poważnie podważają regionalny i międzynarodowy pokój, bezpieczeństwo i stabilność.
Autorzy punktują dalej, że naloty bombowe w Jugosławii, interwencja wojskowa w Iraku, Afganistanie i Libii oraz „demokratyczna transformacja” nie wyrządzają nic poza szkodą.
Kraje powinny skupić się na dobrym prowadzeniu własnych spraw, a nie protekcjonalnym krytykowaniu innych.
Artykuł zakończony jest podsumowaniem, mówiącym o tym, że państwa powinny praktykować wzajemny szacunek i współpracę opartą na Organizacji Narodów Zjednoczonych.