„Zrodzeni z legendy” [RECENZJA]

Legendy arturiańskie to nieczęsto spotykany motyw w książkach młodzieżowych. Nic zatem nie powstrzymało mnie przed sięgnięciem po ten tytuł. 

 

Zrodzeni z legendy opowiada historię Bree Matthews, która po śmierci mamy stara się znaleźć jak najdalej od rodzinnego domu. Program dla zdolnych uczniów i mieszkanie w akademiku prestiżowej uczelni wydawały się być najlepszą ucieczką, aż do pewnego momentu. Dziewczyna jest świadkiem ataku magicznego potwora i wtedy poznaje członków tajemniczego stowarzyszenia, określających siebie jako Zrodzonych z legendy.

 

 

Miałam ogromne trudności z wejściem w rzeczywistość stworzoną przez autorkę. Chociaż początek wydawał się być przyjemny, to książkę czytałam z ogromnym trudem. Przyczyną było nagłe wrzucenie czytelnika w wir wydarzeń, które odrobinę mnie przerosły. Na szczęście szybko wróciłam na dobre tory i od tego momentu książka zaczęła mnie fascynować.

 

Wątki z legendami arturiańskim są ciekawe i niezwykle płynnie wykorzystane. Autorka dopisała sobie wiele, ale nie uważam tego za wadę, bo wszystko wyszło doskonale. Bohaterka zapoznaje się z tajnym stowarzyszeniem niezwykle szybko, a to było doskonałym wyborem. Większość historii faktycznie skupiona jest na części z elementami fantastyki, a nie perypetiami dziewczyny na uczelni. 

 

Wątpliwości mam jednak co do wątku związanego z terapią. Został on ukazany niezwykle dziwnie, a prowadzenie go przez osobę, która znała zmarłą mamę dziewczyny, chyba nie było najlepszym rozwiązaniem - przede wszystkim wtedy, kiedy zaczyna opowiadać o sekretach, które ukrywała całe życie przed córką i mężem. 

 

 

Pomimo niesmaku związanego z jednym wątkiem i trudnościami na początku, jest to godny polecenia tytuł, przede wszystkim, jeżeli ktoś czuje się zaciekawiony legendami związanymi z królem Arturem. 

 

Tytuł: Zrodzeni z legendy
Autor: Tracy Deonn

Data premiery: 22.02.2023

Książkę otrzymałam do zrecenzowania dzięki uprzejmości wydawnictwa You&YA w ramach współpracy reklamowej.