„Gwiazda Pustyni”, tom 1 [RECENZJA]

Czy połączenie klimatycznego westernu z solidną dawką emocji i refleksji wystarczyło, aby mnie oczarować? Zdecydowanie tak, a szczególnie, gdy odpowiada za to jeden z ciekawszych twórców komiksów europejskich.

Głównym bohaterem jest Matthew Montgomery. Człowiek, który z pozoru ma wszystko: stabilne życie, rodzinę i dobrą reputację. Wszystko jednak wali się w gruzy, gdy jego żona i córka zostają brutalnie zamordowane. Matthew zostaje wrzucony w wir śledztwa, które zmusza go do opuszczenia swojego poukładanego świata i zanurzenia się w mroczne realia Dzikiego Zachodu. Zemsta to jedno, ale odkrywanie prawdy potrafi być jeszcze bardziej bolesne. No i tutaj prawda okazuje się o wiele bardziej skomplikowana, niż Matthew się spodziewał.

Ten komiks to przede wszystkim uczta dla oka. Marini dosłownie rysuje klimatem – każda plansza aż kipi od szczegółów. Krajobrazy są surowe, postacie pełne życia, a kolory świetnie podbijają emocje. Nieraz zachwycałem się tą świetną kreską, a jeśli i Wy mieliście szansę trafić na jakieś jego prace, to wiecie o czym piszę.

Jeśli chodzi o fabułę, to ma świetnie zbudowane napięcie. Zaczynasz czytać i wiesz, że coś cię tu zatrzyma na dłużej. Historia nie jest tylko klasycznym westernem z pościgami i strzelaninami. To bardziej psychologiczna opowieść o stracie, zemście i cenie, jaką trzeba za to zapłacić. Matthew to bohater, którego łatwo zrozumieć – jego ból i rozterki są niezwykle szczere, więc bardzo szybko będziecie z nim sympatyzować.

Gwiazda pustyni to nie jest zwykły western. To emocjonalny, pięknie narysowany i przemyślany komiks, który zostawia Was z pytaniami, na które trudno znaleźć łatwe odpowiedzi. Nie jest to historia dla każdego – jest dość ciężka i ma swoje powolne momenty – ale jeśli szukacie czegoś, co zostanie z Wami na dłużej, to koniecznie dajcie mu szansę.

Komiks otrzymałem od wydawnictwa Egmont na mocy współpracy reklamowej.