Szpilka, Piątkowska i Ugonoh wygrywają w Warszawie
- Dodał: Jakub Zegarowski
- Data publikacji: 26.05.2018, 01:29
Artur Szpilka gładko na punkty pokonał Dominicka Guinna w walce wieczoru podczas Narodowej Gali Boksu. W Warszawie zwycięstwa odnieśli też m.in. Ewa Piątkowska i Izuagbe Ugonoh.
Guinn nie był dla Szpilki żadnym wyzwaniem. Walczył niezwykle pasywnie, praktycznie nie wyprowadzając żadnych ciosów. Stanął za podwójną gardą, skutecznie się bronił, nie dał wyrządzić sobie krzywdy, ale przegrywał każdą kolejną rundę. Monotonię tego pojedynku przerwał nokdaun w końcówce ostatniego starcia. Szpilka znakomicie wyprzedził Guinna i czystym ciosem powalił go na deski. Ten bez problemu wstał i dotrwał do finiszu. Werdykt sędziowski był jednak tylko formalnością - wszyscy trzej wypunktowali 100-89 dla Artura Szpilki.
Bardzo ciekawy pojedynek stoczyły Ewa Piątkowska i Maria Lindberg. "Tygrysica" dopiero pierwszy raz broniła pasa WBC w wadze super półśredniej, który wywalczyła ponad 20 miesięcy temu. Polka nie potrafiła złapać dystansu, wdawała się w półdystans i klincz, co było zdecydowaną domeną Szwedki. Pretendentka była w nim skuteczniejsza i silniejsza. Sam pojedynek bardzo dobrze się oglądało, natomiast większy problem mieli sędziowie punktowi. O zwycięstwie w danych odsłonach decydowały detale, jeden cios. Ostatecznie Piątkowska obroniła pas, zwyciężając 95-95, 96-94, 96-94. Dla Ewy to najważniejsza wygrana w karierze.
Na Stadionie Narodowym w Warszawie zaprezentował się także Izuagbe Ugonoh. Wydawało się, że jego pojedynek z Fredem Kassim może być najjaśniejszym punktem całego eventu. Niestety, po dwóch rozpoznawczych rundach, Kassi poddał się. Długo nie wiadomo było, o co chodzi. Okazało się, że Kameruńczyka... bolała głowa.
Jako przygrywkę przed trzema walkami wieczoru, obejrzeliśmy trzy inne potyczki. Wielkich emocji dostarczyło trzecie starcie Norberta Dąbrowskiego z Robertem Talarkiem. Panowie stoczyli nieprawdopodobną wojnę na wyniszczenie, która może spokojnie kandydować do miana walki roku na polskich ringach. Ostatecznie, dość niespodziewanie, to ręka "Norasa" powędrowała w górę. Zasłużenie. Po trzech pierwszych słabszych rundach wrócił do gry, dwukrotnie rzucił rywala na deski i kontrolował pojedynek.
Niespodziankę sprawił również Robert Świerzbiński, który był skazywany na pożarcie w starciu z Rafałem Jackiewiczem. "Shy" zawalczył jednak bardzo ambitnie i skutecznie, co wystarczyło na słabego już "Wojownika". Świerzbiński wygrał ostatecznie na punkty 59-55, 58-56, 57-57, być może, na zakończenie kariery.
Ostatnim bokserskim pojedynkiem na Stadionie Narodowym w Warszawie było starcie organizatora eventu, Marcina Najmana, z Łotyszem Richardem Bigisem. Po żenująco słabej potyczce, "El Testosteron" poddał walkę w czwartej rundzie, tłumacząc się kontuzją barku.