PLK: sensacja w Hali Mistrzów!

  • Data publikacji: 26.05.2018, 19:45

Niemała sensacja we Włocławku. BM Stal Ostrów Wielkopolski wygrywa po zaciętym meczu z miejscowym Anwilem 83-77, dzięki czemu doprowadza do remisu stan rywalizacji w finale Polskiej Ligi Koszykówki. 

 

Drugi mecz wielkiego finału polskiej ligi sprowadził do Hali Mistrzów rzeszę kibiców. Anwil Włocławek po pierwszym meczu prowadził w serii 1-0. BM Stal Ostrów Wielkopolski miał na pewno czego żałować - w czwartek zabrakło tylko dwóch punktów, by wywieźć z Włocławka cenne zwycięstwo. 

 

Pierwsza kwarta wyraźnie została zdominowana przez gospodarzy. Przyjezdni, od samego początku przytłumieni wrogo nastawionymi kibicami, gubili się i mieli ogromne trudności w ataku, co poskutkowało marnymi dziewięcioma punktami w 9 minut. Anwil grał ze zdecydowaniem pod koszem rywala, dzięki czemu po pierwszej kwarcie było już 24-14 dla Włocławka. 

 

W drugiej kwarcie mogliśmy ujrzeć całkiem inne oblicze BM Stali. Przyjezdni od razu rzucili się na rywali, zbliżając się do nich na dwa punkty. Zaskoczyło to Anwil, jednak wtedy do akcji wszedł trener Igor Miličić - wziął czas i ustawił do pionu swój zespół. Druga kwarta była zdecydowanie bardziej wyrównana niż pierwsza. Można było odnieść wrażenie, że zawodnicy po obu stronach boiska przypomnieli sobie rangę meczu. Gdy wydawało się, że Anwil zejdzie do szatni z 11 punktami przewagi, dwie sekundy przed syreną do kosza trafił Marković. Na tablicy wynik 46-38. Co ciekawe, obie drużyny grały na takiej samej skuteczności (44%), jednak Anwil oddał aż 9 rzutów więcej od przeciwników. 

 

W trzeciej kwarcie Ostrów konsekwentnie próbował zmniejszać straty, Anwil jednak trzymał ciągle rękę na pulsie. Włocławianie odpowiadali serią za serię i pielęgnowali przewagę wypracowaną na początku spotkania. BM Stal mieli bardzo dobrą okazję nawet na objęcie prowadzenia, ale gdy tracili już tylko cztery punkty, to odezwały się koszmary przeszłości - trwająca trzy minuty niemoc pod koszem rywala. Bohaterem tej części spotkania okazał się Jure Škifić, który pod koniec kwarty zdobył dla Ostrowa aż 6 punktów z rzędu i rzutem na taśmę przybliżył BM Stal tylko na trzy punkty do gospodarzy.

 

Škifić potrafił przenieść dobrą dyspozycję na czwartą kwartę i to właśnie on, w duecie z Markoviciem, wyprowadził Stal na prowadzenie tuż po rozpoczęciu ostatniej części meczu. Anwil zdecydowanie stracił werwę, ale i celność cechującą ich na początku spotkania. Nie pomagał również kapitan - Kamil Łączyński grający na fatalnej skuteczności (16%) i mający jedynie dwie asysty. Nie podziałały przerwy Milicicia, proste błędy i nieskuteczność - to obraz Anwilu w ostatniej kwarcie. Gdy Ostrów oddalił się aż na 10 punktów, do życia wrócił Almeida z Łączyńskim, dający ostatnią nadzieję na wygraną. Trener Ostrowa wiedział jednak jak reagować na coraz lepszą grę rywala i od razu wziął przerwę, która dała nieco wytchnienia jego graczom. BM Stal w konsekwencji zdołało utrzymać prowadzenie i ostatecznie wygrało spotkanie wynikiem 83-77. Anwil Włocławek przez porażkę traci na razie przewagę parkietu w finałach.

 

Anwil Włocławek - BM Stal Wielkopolski 77-83 (24:14; 22:24; 14:19; 17:26)

 

Stan rywalizacji: 1-1