PLK: mecz powrotów. Anwil lepszy od Stali
- Data publikacji: 28.05.2018, 20:06
Anwil Włocławek, po udanym powrocie, wygrywa mecz nr 3 wielkiego finału Polskiej Ligi Koszykówki. Wojnę nerwów w końcówce wytrzymali Kamil Łączyński i Almeida, którzy swoimi rzutami osobistymi wyprowadzili swój zespół na prowadzenie w ostatnich sekundach. BM Stal Ostrów Wielkopolski nie zdobył przez niemalże 6 minut ani jednego punktu w ostatniej części spotkania. Wynik 82-80 dla Anwilu.
Rywalizacja z Włocławka przeniosła się do Ostrowa Wielkopolskiego. Stal Ostrów przystępowała do meczu z ciężko zdobytym wyjazdowym zwycięstwem. Anwil Włocławek musi wygrać chociaż jeden mecz na terenie rywala, by pozostawić sobie nadzieję na złoty medal Mistrzostw Polski.
Pierwsza kwarta rozpoczęła się po myśli gospodarzy. Można było zauważyć determinację Stali, która rozpoczęła budowę przewagi nad rywalami. Przyjezdni mieli utrudnione zadanie, wciąż w ich głowach siedzi wypuszczony z rąk mecz numer dwa. Widać to było na boisku, bo Anwil pudłował na potęgę, przede wszystkim rzuty osobiste. Wśród włocławian nie wykrystalizował się lider, nie świadczyło to jednak dobrze o drużynie, bo gwiazdy zespołu jak Łączyński czy Almeida znowu zawodziły z piłką w dłoni. Tymczasem Ostrów kontynuował swoje zadanie, czego owocem było wygranie pierwszej kwarty wynikiem 22-18.
Druga kwarta to ponownie mozolna praca Stali, która nie pozwalała rywalom na objęcie prowadzenia. W 3 min kwarty przewaga wynosiła już 11 punktów za sprawą rezerwowego Ochońki. Na szczęście dla trenera Milicicia obudził się Sobin, który trafił aż 8 z 10 punktów Anwilu, niemalże doprowadzając do remisu. Włocławianie rzucali częściej, ale zawodziła skuteczność, za to w obozie gospodarzy prawie nie mylono się zza linii - statystyki 7/11 na to wskazują. Po pierwszej połowie wynik 42-38 dla Ostrowa Wielkopolskiego.
Na drugą część spotkania zawodnicy Anwilu wyszli z jedną myślą - odrobić szybko stratę i przejąć prowadzenie. Almeida, Airington, Nowakowski i Łączyński szybko, bo już po niecałych 4 minutach trzeciej kwarty, wyprowadzili swoją drużynę na prowadzenie. Oszołomiona Stal zaczęła także pudłować za trzy, co od razu zemściło się stratą przewagi. Jednak jak łatwo przyszło, tak łatwo poszło - ostrowianie zaczęli grać lepiej w obronie, a Anwil rozpoczął festiwal błędów - straty, błąd 24 sekund, wyrzucenie piłki poza boisko - wszystko okraszone blisko 3-minutowym brakiem punktów. Po 30 minutach na tablicy wyników 71-58 dla Ostrowa Wielkopolskiego.
Po pełnej powrotów trzeciej kwarcie, nadszedł czas na czwartą. Stal przystępowała do niej z zaliczką 13 punktów. Anwil jednak sam prosił się o taką stratę. Zawodnicy z Włocławka byli fatalni z linii rzutów osobistych (skuteczność niecałe 60%). Włocławianie także o wiele gorzej radzili sobie z dzieleniem się piłką, na koniec meczu mieli tylko 12 asyst. Czwartą kwartę fatalnie rozpoczęła Stal, nie trafiając do kosza rywala przez aż 6 minut! Tragiczną dyspozycję gospodarzy skrzętnie wykorzystał Anwil, a na cichego bohatera wyrósł rezerwowy Zyskowski (17pkt). Do głosu doszedł także kapitan Łączyński (16), trafiając 4/8 rzutów za trzy. Włocławianie zdołali odrobić stratę i wyjść na prowadzenie. Trener Rajkoviḱ zdecydowanie przespał słaby okres gry swoich zawodników i wziął przerwę dopiero na 4 minuty przed końcem spotkania. Od razu pomogło. Po kilku sekundach Stal przełamała niemoc i w końcu trafiła do kosza. Na hali w Ostrowie Wielkopolskim zapowiadała się nerwowa końcówka. Kosz za kosz, prowadzenie trafiało do rąk jednych i drugich. W ostatnich sekundach spotkania goście otrzymali aż cztery rzuty osobiste, które perfekcyjnie wykorzystali i to Anwil może się cieszyć z drugiego zwycięstwa.
BM Stal Ostrów Wielkopolski - Anwil Włocławek 80-82 (22-18; 20-20; 29-20; 9:24)
Stan rywalizacji: 1-2
Następny mecz w środę, 30 maja.