Badminton - All England: Momota jeszcze bez formy
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 19.03.2021, 22:55
W Birmingham rozegrano ćwierćfinały badmintonowego All England Championship. Przyniosły one wiele zaskakujących wyników, ale przede wszystkim oczarowały grą na najwyższym światowym poziomie.
Sensacją dnia okazała się porażka Kento Momoty. Japończyk wrócił do gry po długiej przerwie i po wielu pechowych zdarzeniach, które prześladują go od wielu miesięcy, jednak nawet i w tych okolicznościach był faworytem, wszyscy ostrzyli sobie apetyty na jego potencjalne finałowe starcie z Viktorem Axelsenem. Jednak do niego nie dojdzie, bo w ćwierćfinale mistrz świata przegrał z Lee Zii Jia. Wcześniej wygrywał z nim sześciokrotnie w sześciu pojedynkach, jednak dziś widać było u japońskiego singlisty brak ogrania i kłopoty kondycyjne. Malezyjczyk był precyzyjniejszy, mocniejszy w smeczach, popełniał mniej błędów, chwilami miał też nieco więcej szczęścia. Zasłużenie jednak wygrał w dwóch setach i zamknął rywalowi drogę do obrony tytułu mistrza All England.
Kapitalny dzień mają za sobą Holendrzy. Najpierw Selena Piek i Cheryl Seinen pokonały Ashwini Ponappa i Sikki Reddy. Hinduski miały lotki setowe w pierwszej partii, ale przegrały ją na przewagi, a potem, w drugim secie nie mogły już znaleźć recepty na grający swój najlepszy badminton duet z Holandii. Chwilę potem, w drugim akcie tego swoistego meczu Holandia - Indie Mark Caljouw wyeliminował Lakyshę Sena po istnej "bitwie na korcie". Ten trzysetowy bój był ozdobą poranka w Birmingham, a radość Holendra nie miała granic. Piek i Seinen zagrają teraz z Yukki Fukushima i Sayaka Hirota. Japonki namęczyły się dziś z Chloe Birch i Lauren Smith, ale ostatecznie w trzech setach wygrały. Natomiast Caljouw zagra z pogromcą Momoty.
Poza wspomnianym singlistą Japończycy po dzisiejszych ćwierćfinałach mają sporo powodów do radości. W deblu kobiecym o końcowy triumf walczą wciąż trzy duety z tego kraju. Z dużymi kłopotami (czytaj po długich, trzysetowych bojach) do półfinałów awansowały Mayu Matustomo i Wakana Nagahara oraz Nami Matsuyama i Chiharu Shida. W pokonanym polu pozostawiły duety duński i malezyjski. Dwa miejsca w półfinałach zapewniły sobie męskie deble. Takeshi Kamura i Keigo Sonoda pokonali Marcusa Ellisa i Chrisa Langridge, a Hiroyuki Endo i Yuta Watanabe okazali się lepsi od Mathoiasa Christiansena i Niclasa Nohra. Oba meczy to były wyrównane, stojące na bardzo wysokim poziomie widowiska, w których pary europejskie nieznacznie ustępowały rywalom. Teraz japońskie duety powalczą z parami duńskimi - Kimem Astrupem i Andersem Rasmussenem (łatwa wygrana z braćmi Popov) oraz Jeppe Bay i Lasse Moelhede (niewiele trudniejsza przeprawa z Tajlandczykami). I w mikście też gospodarze nadchodzących igrzysk mają dwie pary. Rozstawieni z dwójką Yuta Watanabe i Arisa Higashino pewnie pokonali Malezyjczyków Tan Kian Meng i Lai Pei Jing, natomiast Yuki Kanaeko i Misaki Matsutomo wygrali z Duńczykami Niclasem Nohrem i Amalei Megelund. To niby nisko notowana para mieszana, ale chyba każdy, kto choć trochę zna się na badmintonie, wie, że Matsutomo to zawodniczka wybitna, mistrzyni olimpijska z Rio w deblu z Ayaką Takahashi i duet ten ma potencjał na ścisłą światową czołówkę. Dwie wybitne japońskie singlisty zagrały niesamowicie zacięte ćwierćfinały. Nozomi Okuhara po 73 minutach gry okazała się lepsza od Busanan Ongbamrungphan, a Akane Yamaguchi po jeszcze dłuższej i bardziej zaciętej batalii musiała uznać wyższość Pusarli Sindhu. Ostatecznie reprezentanci Japonii zagrają jutro w aż ośmiokrotnie w półfinałach.
Najmocniejsza nacja europejska, Duńczycy, aż tylu powodów do radości nie mieli. Większość ich par przegrywała swoje mecze, ale te porażki zrekompensowali im Viktor Axelsen i Anders Antonsen. Ten pierwszy w pierwszym secie rozgromił, zmiótł wręcz z kortu Sitthikoma Thammasina. W drugiej partii Tajlandczyk grał już o niebo lepiej, zmusił mistrza świata z Glasgow do dużego wysiłku, ale wyrwać choć partii nie zdołał. Antonsen z kolei odesłał do hotelu kolegę Momoty, Kantę Tsunyeamę. Ten mecz był dość dziwny. Pierwszą partię po wyrównanej grze wygrał Duńczyk, ale w drugiej jakby nie wyszedł na kort. Japończyk wygrał do 9 i przed deciderem miał przewagę psychiczną. Jednak to Antonsen w ostatniej partii zagrał koncertowo i o finał zagra z reprezentacyjnym kolegą.
Na koniec długiego dnia w Birmingham czekały nad dwie uczty mikstowe. Najpierw Marcus Ellis i Lauren Smith zmierzyli się z Mikkelem Mikkelsenem i Rikke Soeby. W tym meczu, granym w zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty na minimalnym dystansie, lepsi okazali się Anglicy, wygrywając oba sety dosłownie najmniejszą możliwą różnicą punktową. Potem mogliśmy smakować ucztę, jaką zafundowali wicemistrzowie olimpijscy Peng Soon Chan i Liu Ying Goh oraz Francuzi Thomas Gicquel i Delphine Delrue, którzy na dobre usadowili się w ścisłej światowej czołówce. Po ponad godzinie gry wciąż trudno było wskazać zwycięzcę tego stojącego na wysokim poziomie meczu. Było 1:1 w setach i 15:15 w deciderze. Już w tym momencie widać było, że wygra para, która popełni mniej niewymuszonych błędów. Okazało się, że byli nimi Azjaci.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.