Piłka nożna kobiet: emocje w Koninie, historyczny sukces SMS-u Łódź
Irek Pindral

Piłka nożna kobiet: emocje w Koninie, historyczny sukces SMS-u Łódź

  • Dodał: Wiktoria Kornat
  • Data publikacji: 16.05.2021, 18:10

Za nami 20. kolejka Ekstraligi kobiet. Czarne Sosnowiec ograły ekipę Śląska Wrocław, przybliżając się do mistrzostwa kraju. Piłkarki SMS-u Łódź po meczu pełnym emocji pokonały Medyka Konin. Wygrana łodzianek oznacza, że sezon zakończą na podium. Komplet punktów zgarnęły zawodniczki Górnika Łęczna, a hattrick ustrzeliła Ewelina Kamczyk

 

Do końca sezonu w Ekstralidze kobiet piłkarkom pozostały do rozegrania po trzy spotkania. Najciekawszym starciem 20. kolejki był mecz zespołów zajmujących obecnie drugie i czwarte miejsce w ligowej tabeli. Medyk Konin podjął wiceliderki rozgrywek, ekipę SMS-u Łódź. Przed łodziankami trudny terminarz, po pojedynku z konińskim zespołem, SMS czeka mecz ze Śląskiem oraz bardzo mocnym Górnikiem Łęczna. Walka o medale trwa, a przed sobotnim spotkaniem koniński Medyk do rywalek tracił w tabeli zaledwie cztery oczka. Emocji w sobotnim meczu nie zabrakło, na murawie konińskiego stadionu padło aż pięć bramek. Strzelanie w 24. minucie rozpoczęła najbardziej doświadczona piłkarka Medyka, Anna Gawrońska. Kapitan „Medyczek” skutecznie egzekwowała rzut karny i przyjezdne musiały gonić wynik. Ta sztuka udała się łodziankom dość szybko, bo już sześć minut później rezultat wyrównała Katarzyna Konat, zamieniając stały fragment gry na gola. Do przerwy na tablicy widniał zatem remis, ale już trzy minuty po powrocie na murawę podopieczne trenera Romana Jaszczaka ponownie objęły prowadzenie w tym pojedynku. Po raz drugi do siatki rywalek trafiła Gawrońska, finalizując błyskawiczny kontratak swojego zespołu. Piłkarki SMS-u były bardzo zdeterminowane by ponownie odrobić straty, a starania wiceliderek Ekstraligi przyniosły efekty. W 75. minucie łodzianki doprowadziły do remisu 2:2, dzięki bramce Nadii Krezyman. Pomocniczka SMS-u uderzyła zza „szesnastki” i futbolówka zatrzepotała w siatce. Taki wynik nie satysfakcjonował w pełni przyjezdnych, które za wszelką cenę próbowały jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Szczęście uśmiechnęło się do podopiecznych trenera Marka Chojnackiego w 88. minucie. Komplet punktów łodziankom zapewniła Tatsiana Markusheuskaya, która uderzeniem głową przelobowała Oliwię Szymczak, wykorzystując złe ustawienie golkiperki Medyka. Gospodynie nie zdołały już doprowadzić do wyrównania, a piłkarki z Łodzi tą wygraną zapewniły sobie pierwszy w historii klubu medal. SMS Łódź zajmuje w tabeli drugie miejsce, z siedmioma oczkami przewagi nad Medykiem i w tym sezonie ma jeszcze matematyczne szanse nawet na złoto.

 

Piłkarki Czarnych Sosnowiec na wiosnę nie grają wprawdzie tak efektownie, jak to miało miejsce podczas rundy jesiennej, niemniej jednak efektywności sosnowiczankom odmówić nie można. Czarne niezmiennie plasują się na pozycji lidera Ekstraligi i jeśli chcą myśleć o wywalczeniu upragnionego mistrzostwa kraju, na żadne potknięcia pozwolić już sobie nie mogą. W ramach 20. kolejki rozgrywek do Sosnowca przyjechał zespół Śląska Wrocław, zajmujący obecnie piątą lokatę w Ekstralidze. Faworytkami były gospodynie i swoją dominację zdołały potwierdzić już w pierwszej połowie. Wynik spotkania w 24. minucie otworzyła Weronika Zawistowska, dla której było to pierwsze trafienie po powrocie na boisko po kontuzji. Skrzydłowa sosnowiczanek zamknęła precyzyjne dośrodkowanie Alicji Materek z lewego skrzydła i strzałem głową umieściła piłkę w siatce. Niespełna dziesięć minut później Zawistowska przymierzyła z rzutu wolnego i tym samym zapisała na swoim koncie dublet. Tuż przed przerwą Czarne prowadziły już różnicą trzech bramek, a autorką gola była Agnieszka Jędrzejewicz, której asystowała rozgrywająca świetne zawody Weronika Zawistowska. Po powrocie na murawę Annę Szymańska skapitulowała po raz pierwszy, a znakomite zagranie z głębi pola Joanny Wróblewskiej uderzeniem z woleja wykończyła Aleksandra Dudziak. Piłkarki Śląska zmniejszyły rozmiar strat, ale w samej końcówce meczu to sosnowiczanki dołożyły kolejnego gola. Alicja Materek zdecydowała się na indywidualną akcję i uderzeniem przy prawym słupku ustaliła ostateczny rezultat na 4:1 dla Czarnych. Ekipa z Sosnowca dopisała sobie kolejne punkty do dorobku, ale na tytuł mistrzowski będzie musiała jeszcze poczekać, gdyż punktów nie stracił wicelider, łódzki SMS.

 

Zdecydowanymi faworytkami spotkania pomiędzy Górnikiem Łęczna a ROW-em Rybnik były piłkarki z Lubelszczyzny. „Górniczki” walczą o medale, w zasięgu możliwości łęcznianek są nawet te koloru srebrnego. Podopieczne trenera Roberta Makarewicza do wiceliderek z Łodzi tracą w tabeli trzy oczka, jednak za plecami Górnika czai się już koniński Medyk. W niedzielę miejscowe interesowało zgarnięcie pełnej puli punktów w starciu z pewnym spadku zespołem z Rybnika. Przewaga "Górniczek" widoczna była od samego początku spotkania. Już w drugiej minucie do siatki zespołu z Rybnika mogła trafić Roksana Ratajczyk, ale piłka po uderzeniu pomocniczki gospodyń minimalnie minęła słupek. Premierowego gola w 16. minucie zdobyła Nikola Karczewska, a kwadrans później na 2:0 podwyższyła Ewelina Kamczyk. Najskuteczniejsza piłkarka Ekstraligi wykończyła dośrodkowanie Ratajczyk i do szatni miejscowe schodziły z korzystnym rezultatem. W drugiej połowie zespół z Lubelszczyzny wciąż kontrolował przebieg meczu, ale to rybniczanki  strzeliły gola kontaktowego. W 77. minucie Ewelina Kamczyk w przeciągu niespełna 60 sekund dwukrotnie pokonała golkiperkę przeciwniczek, tym samym kompletując hattricka  w tym meczu. Więcej goli już nie padło. Mistrzynie z Łęcznej pewnie ograły ROW Rybnik 4:1. Ewelina Kamczyk do swojego dorobku strzeleckiego dopisała kolejne trafienia i niezmiennie pozostaje liderką klasyfikacji strzelczyń z 27 golami na koncie. Za plecami snajperki "Górniczek" czai się już klubowa koleżanka Kamczyk, Nikola Karczewska (21 bramek). 

 

W ramach 20. kolejki rozgrywek Olimpia Szczecin podjęła bydgoski Sportis. Obie drużyny do tego spotkania przystąpiły po zeszłotygodniowych porażkach, ekipa z Pomorza minimalnie uległa GKS-owi Katowice, natomiast bydgoszczanki musiały uznać wyższość Górnika Łęczna. Sobotnie starcie nie miało większego znaczenia dla układu tabeli, gdyż oba zespoły sezon zakończą w dolnej części zestawienia. Piłkarki Sportisu mogły błyskawicznie objąć prowadzenie w tym meczu, gdyż już w pierwszej minucie zagroziły bramce gospodyń. Olimpia szybko obudziła się z letargu i zaczęła wywierać presję na rywalkach. W 27. minucie zawodniczki ze Szczecina objęły prowadzenie, a do siatki rywalek trafiła Weronika Szymaszek. Miejscowe miały przewagę na boisku i dobrze się broniły, zasłużenie prowadząc po pierwszej połowie. W drugiej odsłonie odważniej atakowały przyjezdne, ale to Olimpia kreowała sobie groźniejsze okazje do zdobycia kolejnej bramki. Wynik meczu w doliczonym czasie ustaliła Amelia Bińkowska, która zameldowała się na placu gry w drugiej połowie. Gospodynie zasłużenie triumfowały, pokonując bydgoski Sportis 2:0. Za tydzień zespół z Pomorza czeka trudny pojedynek z Górnikiem Łęczna, natomiast Sportis zmierzy się ze spadkowiczem z Głogówka.

 

W poprzedniej kolejce zarówno piłkarki AP Lotosu Gdańsk, jak i zawodniczki AZS-u UJ Kraków mierzyły się z przeciwnikami z najwyższej półki. I choć obie drużyny w swoich spotkaniach poniosły porażki, to zaprezentowały się z dobrej strony. Gdańszczanki minimalnie uległy wiceliderkom Ekstraligi, przegrywając 0:1, natomiast „Jagiellonki” sprawiły sporo problemów liderkom z Sosnowca, ale ostatecznie musiały pogodzić się z porażką. Niedzielne spotkanie na Pomorzu zapowiadało się ciekawie, jednak kompletnie zawiodło oczekiwania kibiców. W Gdańsku obejrzeliśmy mecz, który nie obfitował w wiele emocji i zakończył się bezbramkowym remisem. Obie drużyny podzieliły się zatem punktami po bezbarwnym pojedynku.

 

Na ligowy mecz do Głogówka udały się piłkarki GKS-u Katowice, które dobiegający końca sezon w Ekstralidze mogą zakończyć jeszcze na miejscu numer pięć. Obecnie podopieczne trenera Witolda Zająca plasują się na szóstej lokacie, ale do Śląska Wrocław tracą zaledwie dwa oczka. Natomiast miejscowe są już pewne spadku z Ekstraligi, zawodniczki z Głogówka w dziewiętnastu rozegranych spotkaniach zdobyły zaledwie dwa punkty. Katowiczanki bardzo szybko potwierdziły, że do Głogówka przyjechały wyłącznie po trzy punkty. W 11. minucie Kinga Kozak trafiła z rzutu karnego i dała swojej drużynie prowadzenie. Niespełna sześć minut później było już 2:0, a autorką tego gola była Klaudia Maciążka. Worek z bramkami rozwiązał się na dobre, gdyż w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony piłkarki GieKSy dołożyły jeszcze trzy trafienia. Najpierw swoją drugą bramkę ustrzeliła Kozak, a potem dwukrotnie golkiperkę z Głogówka pokonała jeszcze Maciążka, kompletując tym samym hattricka. Po powrocie na murawę to miejscowe zdobyły gola honorowego, a na listę strzelczyń wpisała się Aleksandra Misiak. Szybko odpowiedziały katowiczanki, a swoje pierwsze trafienie w barwach GKS-u zanotowała Anita Turkiewicz. W doliczonym czasie gry rzut karny wykorzystała Agata Sobkowicz, a chwilę później sędzia zakończyła spotkanie. GKS Katowice ograł Rolnika Głogówek 6:2, dzięki tej wygranej piłkarki z Katowic przesunęły się na piątą lokatę w ligowej tabeli.

 

Wyniki:

Medyk Konin – TME UKS SMS Łódź 2:3 (1:1)

Czarni Sosnowiec – Śląsk Wrocław 4:1 (3:0)

Olimpia Szczecin – Sportis KKP Bydgoszcz 2:0 (1:0)

AP Lotos Gdańsk – AZS UJ Kraków 0:0 (0:0)

Rolnik B. Głogówek – GKS Katowice 2:6 (0:5)

GKS Górnik Łęczna – ROW Rybnik 4:1 (2:0)

Wiktoria Kornat – Poinformowani.pl

Wiktoria Kornat

Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.