EURO 2020: wszystko w naszych nogach - analiza meczu Hiszpania - Polska
Sven Mandel, sven.mandel@wikipedia.de, all rights reserved.

EURO 2020: wszystko w naszych nogach - analiza meczu Hiszpania - Polska

  • Data publikacji: 20.06.2021, 08:30

Drugi mecz Polaków na EURO 2020 przyniósł niespodziankę! Tym razem było to pozytywne zaskoczenie, bowiem podopieczni Paulo Sousy zaprezentowali otwarty futbol w starciu z Hiszpanami i… wyszliśmy z tego cało!

 

Spotkanie drugiej rundy było nieprawdopodobnym zbiorem sprzeczności. Dobry mecz Gerarda Moreno został podsumowany przestrzelonym karnym, strzelec bramki dla Hiszpanów, Morata, wielokrotnie zagrał na naszą korzyść, natomiast Lewandowski marnując „setkę” w pierwszej części gry, zdobywa bramkę na wagę remisu. Do tego niepewny momentami Szczęsny pokazuje niedowiarkom skalę swoich umiejętności.

 

Defensywa

 

Byliśmy świadkami świetnego występu polskiej reprezentacji pod kątem gry w destrukcji. Do ostatnich sekund stosowaliśmy wysoki pressing, w nielicznych sytuacjach nie byliśmy w stanie zachować bliskiego krycia. Częste podwajanie, walka do upadłego, bijatyka w parterze – to wszystko miało swoje miejsce w tym meczu. Wartym zauważenia jest fantastyczny wynik Kamila Glika. Otóż stoper Benevento zaliczył… 11 odbiorów piłki. Przeciwko Hiszpanom. Oceniając defensywę należy spostrzec, iż przez znakomitą część meczu broniliśmy się tak naprawdę dziewięcioma zawodnikami, z nieco wysuniętymi napastnikami. W trudniejszych chwilach do obrony dołączał także „pomagier” Lewandowskiego, zatem początkowo Świderski, później Frankowski.

 

Sam kapitan polskiej reprezentacji także schodził w głąb pola, aby wspomóc swoich kolegów, co kończyło się licznymi stratami reprezentacji prowadzonej przez Luisa Enrique. Hiszpanie byli elektryczni, jednak w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wysoki poziom agresji i nieustający wręcz pressing Orłów Sousy nie dawała im odetchnąć. Większość ataków zawodników „La Furia Roja” rozbijana była przez „telewizor” Kamila Glika, ponadto fantastyczna asekuracja i wsparcie reszty defensorów pomagały w utrzymaniu wyniku. Największą wpadkę zaliczył klasycznie już na tych mistrzostwach Bartosz Bereszyński, który dał się minąć przy straconej przez nas bramce Alvaro Moracie, łamiąc przy tym linię spalonego.

 

Ofensywa

 

Cóż można rzec? Momentami chaotycznie, momentami nadzwyczaj składnie. Wybijaliśmy piłkę na oślep, aby po chwili  umiejętnie wychodzić serią podań spod hiszpańskiego pressingu. Wykorzystywaliśmy brak nadzwyczajnego zgrania pary stoperów drużyny rywali, co pozwalało na przyjęcie piłki przez Roberta Lewandowskiego z odegraniem do drugiego napastnika/wbiegającego pomocnika i rozwinięcie skrzydeł. Dobrze funkcjonowały nasze wahadła – nie były spóźnione, świetnie współpracowały z bocznymi stoperami i pomocnikami. Tym razem nie byliśmy świadkami casusu Jóźwiaka z meczu ze Słowacją. Nie doszło prawdopodobnie ani razu do odpuszczenia podwajania krycia, gdy mogło zostać zastosowane. Pod koniec pierwszej części spotkania stuprocentową sytuację zmarnował nasz kapitan. Piłka po uderzeniu Karola Świderskiego trafiła słupek, a Lewandowski nie trafił w sytuacji sam na sam. Na szczęście dla nas Polak „odkuł” się i doprowadził do wyrównania w drugiej połowie.

 

Paulo Sousa

 

Spokój. Opanowanie. Inteligencja. No i piękna kamizelka. Z tego zapamiętamy Paulo Sousę w tym meczu. I jeszcze jedno. Ostatnie minuty spotkania, a Portugalczyk podnosi wysoko głowę, spogląda na murawę i krzycząc do naszych piłkarzy rozkazuje im ustawić się wysoko do pressingu przy rzucie z autu Hiszpanów. Dokładnie wiedział co i kiedy zrobić, kiedy wymusić reakcję na naszych zawodnikach, a kiedy dać im działać. Przeprowadzone przez niego zmiany zapewne przez wielu z nas zostały przeoczone, bowiem tempo spotkania nie pozwalało na odrywanie wzroku od piłki. Owe zmiany były trafione, choć to raczej kwestia wagi spotkania i zaangażowania wszystkich piłkarzy, także tych z ławki. Wejście Kacpra Kozłowskiego było plusem, ponieważ 17-latek odbierając piłkę dwukrotnie napędzał nasze akcje środkiem boiska, mijając przy tym 2/3 Hiszpanów. Warto wyróżnić także jedno zagranie taktyczne selekcjonera Sousy, które wpłynęło na obraz gry. Karol Świderski został oddelegowany do krycia Rodriego, który jako „6-tka” najczęściej był tym głównym rozgrywającym w okolicach koła środkowego. Dzięki temu zabiegowi akcje naszych rywali były rozbijane do boków, gdzie mieliśmy przewagę liczebną (boczny obrońca + wahadłowy + boczny pomocnik).

 

Dodatkowo na murawie pojawił się Frankowski, który próbował rozedrzeć defensywę rywali przy użyciu swojej dynamiki, raz było blisko, jednak ostatecznie został „wyczyszczony” przez Aymerica Laporte. Zameldował się także Dawidowicz, zmieniający zmęczonego i poobijanego Jana Bednarka. Co działo się w szatni w przerwie meczu? Przy stanie 0:1 z pewnością padły męskie słowa. Podczas gdy większość kibiców powoli traciła nadzieję na „powrót” do meczu, Paulo Sousa wyszedł na drugą część spotkania ze spokojem i pewnością siebie wypisaną na twarzy. Portugalczyk implikując swoją strategię oraz taktyki gry z pewnością potrzebuje czasu. Czyżby spotkanie z Hiszpanią na mistrzostwach Europy było tym przywoływanym tak często „mitem założycielskim”? Dla kadry Nawałki było to historyczne zwycięstwo z Niemcami, dla kadry Benhakkera wygrana nad Portugalią, czyżby remis z Hiszpanią był równie budującym wydarzeniem dla naszych kadrowiczów? Trzymamy za to kciuki! Same oceny piłkarzy będą składały się z bardzo przeciwstawnych odczuć, które ostatecznie zostaną ujęte w jednej liczbie. Jednak sam fakt osiągnięcia pozytywnego wyniku z tak wysoko klasyfikowaną reprezentacją w sytuacji, gdy miała „nóż na gardle” jest budujący.

 

OCENY PIŁKARZY

 

Wojciech Szczęsny (8) – fantastyczne interwencje golkipera Juventusu były przeplatane mniej udanymi. Byliśmy świadkami pewnych interwencji, a także niepewnych piąstkowań pod nogi rywali. Poszukiwanie piłki pod nogami Bereszyńskiego leżąc na wznak z pewnością zapadnie nam na jakiś czas w pamięć. Ostatecznie jeden z ważniejszych elementów tej układanki.

 

Bartosz Bereszyński (6,5) – stracona bramka jest w dużej mierze jego „zasługą” i znacząco obniża ocenę. Morata wyprzedził go w pół sekundy, ponadto zawodnik Sampdorii złamał linię spalonego. Jednak z biegiem minut „Bereś” łapał pewność siebie i w wielu sytuacjach chował Daniego Olmo do kieszonki. Udawało mu się także po odbiorze piłki ją rozegrać, co było wartością dodaną.

 

Kamil Glik (9) –Pan Profesor. Dyrektor Zakładu Defensywnego. Zaliczył w tym spotkaniu 11 odbiorów, co jest liczbą absolutnie fantastyczną. Prawdopodobnie zwyciężył we wszystkich pojedynkach główkowych, dodatkowo niejednokrotnie przestawiał Moratę jak krzesełko dla dzieci. Blokował, przejmował, wybijał, przepychał się. Dodatkowo umiejętnie dowodził formacją defensywną. Do oceny „10” zabrakło jedynie trafienia, które byłoby zwieńczeniem jego świetnego występu.

 

Jan Bednarek (8,5) - ocena o jedno "oczko" niższa od Kamila Glika, ponieważ nie był tym dyrygentem. Był jednak wyróżniającym się muzykiem, bez którego ta orkiestra nie byłaby pełna. Odbierał piłkę, powstrzymywał rywali, nie zostawiał im przestrzeni, nie dawał możliwości odwrócenia się z futbolówką. Niejednokrotnie wychodził za rywalem, co wymuszało na Hiszpanach przesunięcie rozegrania piłki na bardziej oddalony od naszej bramki sektor.

 

Tymoteusz Puchacz (6) – wielkie płuca, nieco mniejsze umiejętności. Do tego wielka wiara w siebie. „Puszka” z pewnością pokazał w tym spotkaniu pazur, wiele razy odbierał piłkę, potrafił przestawić rywala, świetnie asekurował Jana Bednarka i współpracował z pomocnikiem. Jego rajdy ofensywne stanowiły niewielkie bo niewielkie, ale wciąż wyzwanie dla hiszpańskich obrońców, jednak braki techniczne nie pozwalały mu na stworzenie dogodnej sytuacji dla napastników.

 

Jakub Moder (7,5) – wyróżniający się na murawie zawodnik, nie tylko swoją prezencją, lecz także elegancją w przemieszczaniu się z piłką. Świetnie podwajał krycie, niejednokrotnie przejmował futbolówkę i wyprowadzał ją rozegraniem lub szarżą. Na dodatkowy plus fantastyczne zachowanie przy strzelonej przez nas bramce, kiedy to wziął na plecy rywala, zrobił klasyczne „kółeczko” i idealnie dograł do wyżej ustawionego kolegi pomiędzy dwoma Hiszpanami. Na minus – sprokurował karnego, na szczęście przestrzelonego.

 

Mateusz Klich (7) – niegorszy występ od Jakuba Modera, jednak bez większego udziału w naszej akcji bramkowej. Jego umiejętności techniczne niejednokrotnie sprawiały, iż to Hiszpanie musieli biegać za piłką. Spokój w rozegraniu, agresywny doskok i siła mentalna pozwoliły mu na rozegranie bardzo dobrego spotkania.

 

Kamil Jóźwiak (7,5) - to nie był ten sam zawodnik, co z meczu ze Słowacją. Odbierał, szarżował, nie odpuszczał asekuracji, dryblował, przepychał się. Zabrakło jedynie wykreowania sytuacji bramkowej, na którą go stać. Warto zaznaczyć, iż wielokrotnie schodził do środka i z powodzeniem wspierał kolegów w wychodzeniu z pressingu. Jego asysta do RL9 była idealnym dograniem.

 

Robert Lewandowski (8) – spotkanie pełne sprzeczności. Z jednej strony zmarnowana „setka”, z drugiej zdobyta bramka dająca remis. Snajper Bayernu Monachium zaliczył udany występ, przesuwał ciężar gry bliżej bramki rywali, prowokował Hiszpanów, ściągał ich na siebie, schodził w głąb pola pomagając kolegom. Jego doświadczenie pozwoliło na uratowanie wielu minut, podczas gdy broniliśmy wyniku. 

 

Piotr Zieliński (7,5) – był wszędzie. Widział bardzo wiele. Nierzadko dyktował tempo gry, brał na siebie ciężar rozegrania piłki, wyjścia spod pressingu. Umiejętnie rozrzucał piłkę rozluźniając szyki obronne rywali. Cały czas głowa podniesiona wysoko w górze w poszukiwaniu kolegów. Dodatkowo brał czynny udział w destrukcji, kilkukrotnie uprzykrzając życie gospodarzom. Występ na plus.

 

Karol Świderski (7) – poprawny występ drugiego na ten moment napastnika naszej kadry. Wspierał w poczynaniach ofensywnych Roberta Lewandowskiego, a także schodził do defensywy dwukrotnie odbierając piłkę rywalom. Jego uderzenie w słupek z pierwszej połowy było najgroźniejszą sytuacją wykreowaną przez niego. Sam stanął także w dogodnej sytuacji, jednak po dośrodkowaniu Lewandowskiego uderzył nad bramką. Świderski został także oddelegowany do krycia Rodriego, co odcięło hiszpańską „6-tkę” od gry w wielu sytuacjach.

 

Kacper Kozłowski (7) – świetne zawody jak na 17-latka, szczególnie z Ekstraklasy. Najmłodszy zawodnik na mistrzostwach Europy zaliczył udany występ. Po jego odbiorach lub gdy tylko dostawał piłkę rozgrywał ją „z klepki”, dwukrotnie minął dwóch rywali w środku pola napędzając kontrę naszego zespołu. Kontrola piłki, zaangażowanie, wiara we własne umiejętności, wizja gry – występ na duży plus.

 

Przemysław Frankowski (6) – raz próbował szarpnąć, jednak też nie dostał zbyt wielu okazji do pokazania się. Jego zaangażowanie w grze defensywnej wskazywało na instrukcje Paulo Sousy dotyczące zagęszczenia obszaru przed naszym polem karnym. Jako łącznik między defensywą, a Lewandowskim wypełniał swoje zadanie poprawnie.

 

Paweł Dawidowicz oraz Karol Linetty – spędzili zbyt mało czasu na murawie, aby móc ich należycie ocenić.