Siatkówka - ME U17: Polacy przegrywają ze Słowenią. Zawalczą o brąz

Reprezentacja Polski U17 przegrała w półfinale mistrzostw Europy mężczyzn ze Słowenią 0:3. Już jutro „Biało-Czerwoni" zmierzą się w meczu o brąz z Włochami, którzy także 0:3 przegrali z reprezentacją Rosji.

Starcie obu zespołów zapowiadało się niezwykle interesująco. Oczekiwać kibiców nie zawiódł już pierwszy set, w którym rywalizacja była bardzo wyrównana. Pierwsi na prowadzenie w meczu wyszli Słoweńcy, którzy po wykorzystanym kontrataku odskoczyli na 3:5. „Biało-Czerwoni" dzięki znakomitej serii serwisowej zdołali jednak odrobić straty i po zdobyciu czterech punktów z rzędu zmienili rywali na prowadzeniu – 7:6. Od tej pory gra długo toczyła się punkt za punkt. Oba zespoły pewnie kończyły swoje pierwsze akcje, ale nie potrafiły wypracować sobie większej przewagi – 10:10, 14:14. Wówczas znów kluczową rolę odegrała trudna zagrywka, która pozwoliła odskoczyć „Biało-Czerwonym" na 17:14. Tym razem to Słoweńcy spisali się w roli goniących wynik i wyrównali na 18:18. Końcówka seta była bardzo emocjonująca, ale ostatecznie to siatkarze z Bałkanów zachowali więcej zimnej krwi i wygrali 23:25.

Kolejna partia wyglądała podobnie, choć tym razem to Słoweńcy dyktowali tempo gry. Dobra gra blok obrona pozwoliła rywalom naszej reprezentacji odskoczyć na 5:7. Polakom udało się odrobić straty na półmetku dzięki wykorzystanym kontratakom – 11:11. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie, ale „Biało-Czerwoni" za każdym razem potrafili wyrównać – 18:18, 24:24. W końcówce Słoweńcy popracowali jednak pod siatką i rozstrzygnęli seta na swoją korzyść – 24:26.

Trzecia partia stała na równie wysokim poziomie. Znów pierwsi odskoczyli Słoweńcy 4:6, którzy wyraźnie dyktowali tempo gry. Sytuacja nie zmieniła się do połowy seta, a Polacy nie potrafili wystarczająco zagrozić rywalom – 11:13. Dopiero w decydującej fazie seta nasi reprezentanci zdołali wyrównać – 17:17. Polacy walczyli do końca, ale ostatecznie to Słoweńcy okazali się lepsi 23:25.

Polska – Słowenia 0:3 (23:25, 24:26, 23:25)