TAURON 1. Liga: weekend niespodzianek, czyli kolejka rozgrywających

  • Dodał: Enwer Półtorzycki
  • Data publikacji: 14.11.2021, 22:18

Dziewiąta kolejka fazy zasadniczej na pierwszoligowych parkietach to w dużym skrócie osiem spotkań, w tym cztery zwycięstwa gości, dwa mecze zakończone w pięciu setach i tyle samo w trzech. Na pozór standardowa, ligowa sobota. Gdy jednak spojrzymy na statystyki i wyniki końcowe pojedynczych meczów, okaże się, że już nie taka zwyczajna.

 

Początek tej serii gier nie zapowiadał niespodzianek. W środowe popołudnie szukający przełamania siatkarze ZAKSY podejmowali rozpędzoną Legię. Legię, która z każdym kolejnym meczem pokazuje nie tylko ambicję, ale również wzrost jakości i stabilizację formy. Udowodniła to również tym spotkaniem. Ani na chwilę nie straciła koncentracji, dyktowała warunki, dzięki aktywnej grze przy siatce i skuteczności w pierwszych akcjach. Słabiej radziła sobie natomiast w obronie, czego do końca nie wykorzystali gospodarze. Trzy punkty pozwoliły warszawianom wskoczyć do „ósemki”.

 

ZAKSA Strzelce Opolskie – Legia Warszawa 0:3 (16:25, 28:30, 18:25)

 

Spotkanie w Częstochowie miało pokazać, czy Norwid zapomniał już o dotkliwej porażce z ostatniej kolejki, a drużyna z Kluczborka potrafi zarządzić kryzysem, który towarzyszy jej od początku sezonu. Odpowiedzi na te pytania udzielili jedynie podopieczni trenera Mariusza Łysiaka. To kluczborczanie byli skuteczniejszy w decydujących piłkach. Warto zwrócić uwagę nie tylko na spokój, ale również konsekwencję ich działań. Nie tracili dystansu do rywali, utrzymywali równowagę, co było kluczem w ostatniej fazie seta.  Końcówki partii, z wyjątkiem drugiej, rozgrywali na swoich zasadach, wykorzystując o 14% wyższą efektywność w ataku i większą ilość wybloków. Gospodarze, mimo lepszego przyjęcia, nie potrafili zgubić bloku rywali i przełożyć tego kapitału na ofensywę. Trzy „oczka” dały przyjezdnym "tlen" w ligowej rywalizacji.

 

Exact Systems Norwid Częstochowa – KKS Mickiewicz Kluczbork 1:3 (20:25, 30:28, 15:25, 24:26)

 

Zarządzać kryzysem nie musi trener Rainer Vassiljev. Prowadzona przez niego Gwardia Wrocław wygrała czwarty mecz z rzędu, dzięki czemu awansowała na ligowe podium. W ostatniej serii gier mierzyła się z Avią na jej terenie. Avią, która po pozytywnym początku sezonu złapała zadyszkę. Dobre mecze przeplata słabszymi, co utrudnia stabilizację formy. Kolejne mikrocykle muszą więc uzupełnić luki, a nie rozwijać schematy. Przebieg sobotniego spotkania nie toczył się pod dyktando jednego zespołu. Obie ekipy miały swoje argumenty, których ostateczne starcie miało miejsce w końcówkach setów. Wartością dodaną w drużynie przyjezdnych była osoba Lukasa Tichacka. Rozgrywający umiejętnie rozkładał ofensywę, korzystając ze wszystkich stref ataku. Nie bał się podejmować ryzyka i grać pierwszym tempem. To wszystko sprawiło, że aktywnie wspomógł zespół i zasłużył na tytuł MVP meczu.

 

Polski Cukier Avia Świdnik – Chemeko-System Gwardia Wrocław 0:3 (22:25, 24:26, 22:25)

 

Do ciekawego starcia doszło w Siedlcach, gdzie tamtejszy KPS podejmował zmęczoną ekipę Visły Bydgoszcz. Zmęczoną, ponieważ trzy ostanie spotkania podopieczni trenera Marcina Ogonowskiego kończyli po tie-breakach. Tradycji stało się zadość i w tej kolejce. Gdy wydawało się, że gospodarze po wygraniu dwóch premierowych odsłon zmierzają do zwycięstwa za trzy punkty, do głosu doszli goście. Zminimalizowali wówczas ilość błędów własnych, jednocześnie przykładając więcej uwagi do taktycznych zagrywek i ustawiania bloku. Pozwalali grać rywalom, narzucając przy tym presję, która umożliwiała im wydłużanie akcji, ponawianie ataków i wyprowadzanie kontrataków. Doprowadzenie do remisu kosztowało przyjezdnych sporo sił, co odbiło się na ich dyspozycji w piątej odsłonie. Przez dłuższy czas utrzymywali wynik remisowy, lecz końcówka, wzorem pierwszych partii, należała do siedlczan. Gospodarze odzyskali skuteczność w pierwszych atakach, co dało im przewagę w ofensywie i pozwoliło cieszyć się z dwóch „oczek”.  

 

KPS Siedlce – BKS Visła Proline Bydgoszcz 3:2 (25:23, 25:20, 22:25, 18:25, 15:11)

 

Do sporej niespodzianki doszło w meczu pomiędzy drużynami z Tomaszowa Mazowieckiego i Bielsko-Białej. To ci pierwsi cieszyli się w sobotę z okazałego zwycięstwa, zapisując na swoim koncie trzy punkty. Zmierzyli się z liderem, skupiając się na swojej grze i wypracowanych elementach. Nie reagowali nerwowo, co widać było w przegranym drugim secie, który mimo błędów starali się prowadzić według własnych zasad. Bazowali na stabilnym przyjęciu, które pozwalało gubić blok rywala, ograniczać ilość piłek sytuacyjnych i rozłożyć ofensywę na wielu zawodników. Statystyki potwierdziły, iż kluczowa była różnica w przyjęciu zagrywki, która wyniosła 7% na korzyść gospodarzy. Tytuł MVP potwierdził natomiast statystki i przypadł w udziale rozgrywającemu Lechii Bartłomiejowi Nerojowi.

 

Lechia Tomaszów Mazowiecki – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (25:23, 19:25, 25:20, 25:22)

 

Do kolejnej niespodzianki doszło w Krakowie, gdzie akademicy podejmowali wicelidera z Będzina. W tej rywalizacji faworyt był tylko jeden i nic nie zapowiadało, aby goście stracili punkty. Statystyki, gra i głębia składu dawała im komfort, lecz tym razem było to za mało, aby wyjechać z pełną pulą. Każda z partii przebiegała w podobnym tonie. Pierwsze fazy setów to wyrównana walka obu ekip, a drugie to stopniowo budowana przewaga jednej z drużyn. Na punktowe bloki akademików będzinianie odpowiadali asami serwisowymi. Wymiany te sprawiały, że po czterech setach był remis, a o zwycięstwie decydował tie-break. W nim sytuacja nie uległa zmianie, a uwidoczniła się różnica w przyjęciu zagrywki. Gospodarze utrzymali ją na poziomie 50%, przy 47% rywali. Brakujące 3% to w konsekwencji piłki sytuacyjne, dające krakowianom szansę do kontrataków i spokojnego budowania dystansu.

 

AGH AZS Kraków – MKS Będzin 3:2 (20:25, 23:25, 25:23, 25:21, 15:11)

 

Zwycięstwa Olimpii Sulęcin nad Krispolem Września nie można nazwać niespodzianką ani tym bardziej sensacją, a raczej wynikiem formy meczowej. Oba zespoły dzieliły zaledwie trzy punkty w ligowej tabeli i, jak pokazał mecz, solidarnie walczyły o każdą piłką. Żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać bezpieczniej przewagi i utrzymać jej na dystansie całego spotkania. Na serię punktów gospodarzy serią odpowiadali goście, a wynik zaczynał krystalizować się dopiero w końcówkach odsłon. W tych więcej zimnej krwi zachowywali gospodarze, którzy w razie konieczności spokojnie powtarzali akcję, wykorzystując pełen wachlarz ofensywy. Statystki całego meczu potwierdziły sytuację boiskową i równą zdobycz punktową w każdym elemencie. Zgodnie z tendencją kolejki, MVP spotkania wybrano rozgrywającego gospodarzy Bartosza Zrajkowskiego.

 

Olimpia Sulęcin – Krispol Września 3:1 (25:23, 19:25, 25:21, 25:22)

 

Na koniec tej serii gier doszło do meczu "za sześć punktów". Spotkały się bowiem zespoły sąsiadujące w dolnej części tabeli, szukające formy i meczu na przełamanie. Mowa o siatkarzach z Głogowa i Spały, którzy zakończyli spotkanie po czterech wyrównanych setach. W trzech lepsi okazali się młodzi podopieczni trenera Michała Bąkiewicza. Dominowali w każdym elemencie, uzyskując przewagę w końcówkach odsłon. Zanotowali również więcej błędów własnych, co przyczyniło się bezpośrednio do zwycięstwa gospodarzy w premierowej partii. Im dłużej trwał mecz, tym coraz pewniej czuli się uczniowie i to oni wyjechali z kompletem oczek oraz mniejszą stratą do czternastego miejsca w tabeli.  

 

Chrobry Głogów – SMS PZPS Spała 1:3 (25:22, 24:26, 22:25, 20:25)