Piłka ręczna - Liga europejska: niespodziewana strata i szczęśliwe zakończenie

Płocczanie cały czas będący na pozycji wicelidera grupy A, we wtorkowy wieczór mierzyli się z Bidasoa Irun. "Nafciarze" na wyjeździe pokonali rywali po niezwykle emocjonalnej końcówce. Sporo błędów popełnili jednak w ostatnich minutach, prowadząc wcześniej przez cały mecz. 

Pierwszą bramkę na otwarcie spotkania rzucił Kosorotow, jednak szybko uzyskał odpowiedź od przeciwników. Cios za ciosem padały przez kolejne kilka minut, aż przy stanie 5:5 sprawy w swoje ręce wzięli zawodnicy Orlenu Wisły Płock. Wówczas nastąpiła sześciopunktowa seria przyjezdnych, a każde trafienie należało do innego zawodnika, więc świetnie funkcjonowała komunikacja w polskiej drużynie. Impas ekipy gospodarzy przerwał Cavero Echepare, jednak prowadzenie wciąż utrzymywało się po stronie "Nafciarzy". W przerwie od gry płocczanie prowadzili już 17:11. 

Powrót na boisko przyniósł wyrównaną rywalizację punkt za punkt. Przez kolejne pięć minut drużyny odpowiadały sobie niemal momentalnie. Polacy jednak nie tylko lepiej wyglądali w ofensywie, ale także na ich korzyść przemawiała skuteczność w rzutach karnych. Po trafieniu Lucina było 16:22 i niewiele wskazywało na to, że ta różnica punktowa ulegnie zmianie. Jednak im bliżej końca spotkania, tym pewniej czuli się gospodarze, którzy również zanotowali serię trafień i odrobili straty na 23:26. "Nafciarze" narobili sobie problemów w ostatnich minutach meczu, kiedy całkowicie polegli w obronie i rywale wyrównali wynik. Na dwie minuty przed końcową syreną było więc 28:28 i sporo nerwów. Szczęśliwie dla Płocka ostatni rzut okazał się skuteczny i "Nafciarze" wygrali 29:28.

Bidasoa Irun - Orlen Wisła Płock 28:29 (17:11)