Lechia Gdańsk zapewnia sobie utrzymanie po remisie w Szczecinie
- Data publikacji: 12.05.2018, 18:11
Pierwsza połowa spotkania przyniosła dużo emocji, jednak nie można tego powiedzieć o drugiej odsłonie meczu. Na stadionie im. Floriana Krygiera padł remis i Lechia Gdańsk zapewniła sobie utrzymanie w Ekstraklasie.
Lepiej weszła w mecz drużyna gości. Podopieczni Piotra Stokowca już w 3. minucie oddali pierwszy strzał na bramkę młodego Jakuba Bursztyna, dla którego był to pierwszy mecz od pierwszej minuty w barwach "Portowców". Lechia atakowała głównie lewym skrzydłem, gdzie szalał duet Mladenovic - Peszko i to gdański zespół przejął inicjatywę w pierwszych 15. minutach spotkania, a gospodarze spotkania starali się groźnie kontrować.
W 16. minucie długą piłkę do świetnie wybiegającego na wolne pole Deleva posłał Hołota. Bułgar znalazł się w świetnej sytuacji, jednak jego strzał z 14. metrów powędrował nad poprzeczką. Podopieczni Kosty Runjaicia zaczęli przeprowadzać śmielsze akcje na połowie Lechii. Aktywny w zespole Pogoni był 19-letni Sebastian Kowalczyk, dla którego również był to pierwszy mecz od pierwszej minuty. Jednak to po jego akcji poszła kontra w wykonaniu przyjezdnego zespołu i w 21. minucie Lechia wyszła na prowadzenie. Kontratak poprowadził Flavio Paixao, piłka trafiła jeszcze do Joao De Oliveiry, który zgrał do Patryka Lipskiego. Ten oddał techniczny strzał, jednak w środek bramki. Młody bramkarz Pogoni, prawdopodobnie oślepiony powoli już zachodzącym w Szczecinie słońcem, nie potrafił sparować futbolówki i Lechia wyszła na prowadzenie.
Pogoń starała się atakować i już 3 minuty później miała stu procentową sytuację. Grający dobre zawody Rafał Murawski wypuścił Deleva na klarowną sytuację, ten "nawinął" obrońcę i odegrał do Adama Frączczaka, który znalazł się w wyśmienitej sytuacji. Strzał zawodnika gospodarzy powędrował jednak nad poprzeczką. Piłkarz Pogoni zrehabilitował się w 30. minucie gry, kiedy to po kolejnym świetnym prostopadłym podaniu od Murawskiego znalazł się w dogodnej sytuacji. Tym razem nie miał problemów z pokonaniem Kuciaka i jego strzał, po dłuższym słupku, znalazł drogę do bramki.
W tej fazie gry zarysowała się przewaga Pogoni, co nie znaczy, że Lechia również nie była groźna pod bramką gospodarzy. Aktywne były skrzydła przyjezdnych, swobodnie czuł się Peszko, który kilka razy kreował dobre sytuacje dla drużyny Piotra Stokowca.
Dobrym podsumowaniem pierwszej połowy była ostatnia akcja tej części gry. Aktywny Spas Delev zabrał piłkę Nunesowi na wysokości pola karnego, wycofał ją do będącego na 10. metrze Kowalczyka, który trafił w poprzeczkę. Dobitka Adama Frączczaka również wylądowała na obramowaniu bramki.
Niestety, druga połowa nie dorównała pierwszej ani intensywnością gry, ani stwarzanymi przez piłkarzy sytuacjami. Jedyną ciekawą akcję zobaczyliśmy w 67. minucie. Sławomir Peszko ściął z piłką do środka pola i obsłużył znakomitym podaniem wbiegającego w pole karne Joao De Oliveirę. Szwajcarski piłkarz portugalskiego pochodzenia nie zdołał jednak pokonać Jakuba Bursztyna i Lechia wywalczyła tylko rzut rożny.
Pogoń starała się przejąć inicjatywę, jednak nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji do oddania strzału. W ostatnich 10 minutach starali się atakować bramkę Kuciaka z większą intensywnością, ale brakowało celnego strzału czy też ostatniego podania. W efekcie mecz zakończył się podziałem punktów, a druga część spotkania wypadła blado w porównaniu z pierwszą.
Powołany do szerokiej kadry Adama Nawałki, Sławomir Peszko, rozegrał dobre zawody. Był aktywny, stwarzał duże problemy obrońcom gospodarzy i to po jego podaniu Lechia stworzyła sobie najlepszą sytuację w drugiej połowie.
Warto również odnotować, że ostatni mecz przed szczecińską publicznością w barwach Pogoni rozegrał Rafał Murawski. Były reprezentant Polski rozegrał dobre zawody, zanim zszedł w 69. minucie z boiska, zmieniony przez Kamila Drygasa.
Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 1:1 (1:1)
Bramki:
0:1 Patryk Lipski 21'
1:1 Adam Frączczak 30'