Kolejny pokaz mocy Simona Yatesa na Giro!

Simon Yates wygrał 9. etap Giro d'Italia, kończący się podjazdem na słynne Gran Sasso d'Italia. Brytyjczyk umocnił się na prowadzeniu w całym wyścigu.

Dziewiąty etap wyścigu Giro d'Italia liczył 225 kilometrów i był intensywnym zakończeniem pierwszego tygodnia wyścigu. Kolarze dali dzisiaj, a szczególnie na ostatnim podjeździe, z siebie wszystko, gdyż jutro czeka nich dzień przerwy. Za ucieczkę zabrało się 10 kolarzy, w tym Giovanni Visconti (Włochy, Bahrajn Merida) i Tim Wellens (Belgia, Lotto Soudal).

Uciekinierzy mieli sporą przewagę, ale tracili ją błyskawicznie. Na początku podjazdu, na Gran Sasso d'Italia, w ucieczce zostali tylko: Carthy, Boaro, Visconti, Cherel i Masnada. Ten ostatni zdecydował się na atak, podczas wspinaczki na najwyższy szczyt Apeninów. W peletonie grupy Astana i Mitchelton Scott nadawały mocne tempo. Tym samym główna grupa sukcesywnie doganiała kolejnych uciekinierów.

Fausto Masnada został dogoniony 3 kilometry przed metą. Potem zaatakował Giulio Ciccone (Włochy, Bardiani), ale chwilę później został dogoniony przez grupę faworytów. Potem - także nieskutecznie - zaatakował Miguel Angel Lopez (Kolumbia, Astana). O zwycięstwo walczyło 5 zawodników: lider Simon Yates, Esteban Chaves, Domenico Pozzovivo, Thibaut Pinot i Richard Carapaz.

Na ponad 100 metrów przed metą, finisz rozpoczął Simon Yates. Lider sięgnął po piękne zwycięstwo na Gran Sasso d'Italia i umocnił się na czele klasyfikacji generalnej. Drugie miejsce zajął Thibaut Pinot, a trzecie Esteban Chaves. Tylko Francuz i Kolumbijczyk nie stracili nic do Yatesa. Pozzovivo i Carapaz stracili 4 sekundy. Wicelider Tom Dumoulin przyjechał na metę 12 sekund za zwycięzcą i został wyprzedzony w klasyfikacji generalnej przez Chavesa. Ponad minutę stracili dzisiaj Chris Froome i Fabio Aru, którzy mogą mówić o dużej porażce.