Superliga kobiet: Miedziowe "pewniakiem" na koniec fazy zasadniczej

Obrończynie tytułu mistrzyń Polski w ostatniej kolejce fazy zasadniczej mierzyły się z ekipą z Elbląga. Trudno było liczyć na inny scenariusz niż ten, który się ziścił. Zagłębie pokonało EKS wysoką przewagą.

Mecz był rozgrywany w Lublinie, ale i bez atutu własnej hali gospodynie z pewnością poradziłyby sobie bardzo dobrze. Już na starcie zdobyły dwie bramki, a po pięciu minutach było 4:2. Po stronie przyjezdnych najbardziej widoczna była Nikola Szczepanik, ale nawet z pomocą Pauliny Stapurewicz nie były w stanie dotrzymać kroku coraz pewniejszym w ofensywie lubliniankom. Na półmetku trzybramkowa seria dała Zagłębiu przewagę 11:5. Wtedy też elblążanki zaczęły się gubić i popełniać błędy. Nie traciły piłki zbyt często w porównaniu do rywalek, ale niestety pudłowały przy swoich atakach. Do przerwy nie udało im się zniwelować strat i czekało je dość intensywne pół godziny, jeśli chciały wyjść zwycięsko z tego spotkania.

Siedem bramek przewagi dawało komfort gry gospodyniom, ale one nie zamierzały zwalniać. Przez osiem minut po powrocie pozwoliły sobie na spokojniejszą wymianę punktów, ale potem znów zaserwowały rywalkom kilkubramkową serię. Doskonale prowadziła grę Adrianna Górna. Niekwestionowana liderka Miedziowych na ponad kwadrans przed końcem meczu miała na swoim koncie już dziewięć trafień, z czego dwa wykorzystane rzuty karne. Skuteczność nie powalała natomiast po stronie Elbląga – nawet Stapurewicz nie była w stanie znaleźć miejsca w bramce przeciwniczek, ale duży wpływ miała też na to nieustępliwa obrona miejscowych. Między 51. A 56. minutą MKS dołożył jeszcze pięć goli i sytuacja była jeszcze bardziej klarowna, niż do tej pory – 35:21. W końcówce próbowała jeszcze walczyć Stapurewicz, natomiast nic poza honorem elblążanki w tym meczu nie mogły wygrać.

MKS Zagłębie Lubin – EKS Start Elbląg 35:21 (18:11)