„Friday” tom 3 [RECENZJA]

Jedna z pierwszych serii wydawanych przez Nagle Comics w końcu otrzymała swoje zakończenie. Czas więc sprawdzić, czy finał Friday dostarcza tego, czego oczekiwaliśmy.

Historia kontynuuje bezpośrednio wątki z poprzednich tomów. Główna bohaterka musi w końcu rozwiązać główną tajemnicę śmierci swojego współpracownika, co w konsekwencji pomoże jej również zrozumieć mistyczne siły miasta.

Na wstępie mogę napisać, że jeśli podobały Wam się dotychczasowe tomy tej serii, to w ten również powinniście się zaopatrzyć. Finał nie zawodzi i jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób rozwiążą się konkretne wątki, to zdecydowanie musicie sobie go sprawdzić. Szczególnie, że Brubaker w końcu poświęca większą część historii na eksplorację mistycznych sił, co wychodzi tej opowieści bardzo na plus.

Tak właściwie, to mamy tutaj udane zakończenie dobrej serii. Wszyscy bohaterowie dostają konkretne zakończenia, otrzymujemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania, a na to wszystko twórca niekiedy odpina wrotki, aby wprowadzić do swojej serii powiem świeżości poprzez wspomniane mistyczne siły. Fani docenią, a przeciwnicy pewnie i tak się już od tej serii odwrócili.

Ja jednak przyznam, że czuję lekki zawód. Może była to zbyt krótka seria, aby jakoś szczególnie mnie wciągnąć, a może po prostu nieodpowiednio się zaangażowałem. Mimo wszystko mam poczucie, że to seria dobra, ale brakuje jej do poziomu wybitnego, czego trochę bym oczekiwał po takiej opowieści. Może postawiłem zbyt wysoko poprzeczkę, aczkolwiek finalnie ten komiks trochę zginie pośród innych, lepszych, tytułów.

Klasycznie wypada wspomnieć coś o rysunkach, które miały swój własny charakter. Budowały nam enigmatyczny klimat tego komiksu, gdzie nastoletni detektywi mieszali się z brutalnym kryminałem. I nawet jeśli fabuła trochę mnie zawiodła, to na rysunki złego słowa napisać nie potrafię.

Podsumowując - jeśli podobały Wam się dotychczasowe tomy, to sprawdźcie i ten. W innym wypadku, seria może Was nie tyle zawieźć, co po prostu nie dostarczyć niczego nowego. Ja nie jestem ogromnym fanem, ale i trudno mi ten koncept krytykować. Szczególnie, że była to jedna z pierwszych pozycji Nagle Comics i mam do niej pewnego rodzaju sentyment.

Komiks otrzymałem od wydawnictwa Nagle Comics na mocy współpracy recenzeckiej.