Zapiski z Mińska #10: medalowy deszcz przyszedł odrobinę za późno

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 29.06.2019, 22:32

Rozpędzili się polscy sportowcy w zdobywaniu medali na Igrzyskach Europejskich w Mińsku. Po dniach posuchy codziennie na konto reprezentacji Polski wpadają kolejne krążki. Nasze miejsce w klasyfikacji medalowej po dzisiejszym dniu podniesie się zdecydowanie, przede wszystkim dzięki bokserce Karolinie Koszewskiej. Swój wkład w awans Polski mają też Krzysztof Maksel oraz drużyna pingpongistek, którzy wyjadą z Mińska z brązami na szyi.

 

Można powiedzieć, że Białorusini przyzwyczaili się już do igrzysk. Nie ma specjalnie podniosłej atmosfery, nie ma też stuprocentowego skupienia na imprezie. Życie w Mińsku toczy się dalej. Już za parę dni mieszkańców czeka parada z okazji Dnia Niepodległości Republiki Białoruskiej. Wydaje się, że to wydarzenie zaczęło być od jakiegoś czasu w głowach władz miasta. Równolegle ze sportowym toczy się też życie polityczne państwa. Wczorajsza wizyta prezydenta Tadżykistanu, zwieńczona pokazem samolotów bojowych, podkreśla tylko, że w głowie Aleksandra Łukaszenki nie są już Igrzyska Europejskie, a inne długofalowe, niesportowe cele.

 

Rywalizacja na arenach nie dobiegła jednak końca. Sportowcy walczą wciąż o najwyższe cele, a z każdym dniem do polskiego dorobku dodawane są kolejne medale. Dziś dokonały tego - po pasjonującym boju - polskie tenisistki stołowe. W meczu o brąz mierzyły się one z Węgierkami. Jeszcze przed meczem wiadomo było, że nie będzie łatwo. Zacięte boje obu drużyn w półfinałach dodawały smaczku rywalizacji zespołów, które chciały odbudować się po wczorajszych porażkach.

 

W inauguracyjnym deblu minimalnie lepsze były przeciwniczki. Chwilę później Li Qian odrobiła straty i mecz zaczynał się od nowa. Spotkanie Natalii Partyki z Dorą Madarasz wyprowadziło nas na czoło. Nieco później spodziewana porażka Natalii Bajor z Georginą Potą. O wszystkim miał zadecydować pojedynek Chinki z polskim paszportem i Szandry Pergel.

 

 

Stan 9:6 dla Li Qian i dwie piłki do upragnionego zwycięstwa. Nie, to nie jest kolejna opowieść o tym, co wydarzyło się wczoraj, a słowo o dzisiejszej powtórce z rozrywki. Było blisko do tego, by dzisiejszy mecz potoczył się tak, jak ten wczorajszy. Polka wytrzymała jednak psychicznie końcówkę i dowiozła do końca korzystny wynik. – Nie mogłam uwierzyć, że wczoraj przegrałam. Bardzo ciężko było mi zasnąć. Całe szczęście Pergel nie była tak mocna, jak Niemka Mittelham wczoraj – mówiła tuż po zwycięstwie reprezentantka Polski. Li Qian wygrała dziś nie tylko z przeciwniczką, problemami natury psychicznej, ale również tej fizycznej. Między dzisiejszymi zwycięskimi pojedynkami Polki widać było bowiem, jak jedna z fizjoterapeutek zakłada jej okład na stopę. – Kilka tygodni temu skręciłam kostkę i do dziś nie było szans tego wyleczyć – opowiadała nasza tenisistka.

 

 

Przed dzisiejszym dniem wiadomo było, że srebrny lub złoty medal wywiezie z Białorusi Karolina Koszewska. Jedyną dręcząca polskich kibiców niewiadomą miała rozstrzygnąć dzisiejsza walka z Włoszką Conforą. I rozstrzygnęła w najlepszy możliwy sposób. Polska bokserka, po 14 latach przerwy, powróciła na europejski tron. Znam moją finałową rywalkę. Zdarzyło mi się z nią sparować i wiem, czego się po niej spodziewać – mówiła jeszcze wczoraj o bokserce z Półwyspu Apenińskiego Koszewska. Rzeczywiście, oglądając walkę naszej reprezentantki, można było odnieść wrażenie, że styl Włoszki, oprócz tego, że jest jej znany, doskonale jej pasuje. Koszewska kontrolowała przebieg walki i swoimi długimi rękami skutecznie dystansowała bokserkę z Włoch.

 

Chwilę przed wizytą na welodromie czekają nas jeszcze odwiedziny w Mińsk Arenie. Największy obiekt na białoruskich igrzyskach, zaraz po stadionie Dynama, zgromadził dziś niemal komplet 15-tysięcznej publiczności na finałach indywidualnego wieloboju. Jak ważne były to dla Białorusinów zawody, może świadczyć obecność na trybunach między innymi Darii Domraczewej czy Nadjeżdy Skardino, czyli najbardziej utytułowanych sportsmenek ostatnich lat na Białorusi. Rodakom biathlonowych mistrzyń nie udało się jednak zdziałać niczego spektakularnego. Podobnie zresztą jak jedynej biało-czerwonej w stawce - Gabrieli Janik. Polka po dwóch przyrządach była nawet czwarta, jednak wtedy przydarzył jej się prosty i kosztowny błąd na poręczach, który ostatecznie pogrzebał szansę na sukces. Na tym samym przyrządzie dość widowiskowy i niebezpieczny upadek zaliczył Włoch Nicolo Mozzato. Reprezentant Italii wyskoczył kilka metrów ponad podłogę Mińsk Areny, po czym nie zdołał złapać się ponownie poręczy. W konsekwencji całym impetem ciała uderzył w zeskok, a z gimnastycznej hali pomagał mu chwilę później wyjść personel medyczny.

 

Mało kto zdawał sobie sprawę, że tyle szans medalowych będą mieli nasi kolarze torowi. Codziennie blisko zdobycia krążka jesteśmy w dwóch bądź trzech konkurencjach. Nie inaczej było i dziś. Walkę o najniższy stopień podium w męskim sprincie przegrał Mateusz Rudyk. W decydującym o medalu pojedynku nie powiodło się też Szymonowi Krawczykowi. Okazję na odnotowanie w gronie igrzyskowych medalistów wykorzystał natomiast Krzysztof Maksel, w wyścigu na kilometr ze startu zatrzymanego. – Kilometr to od bardzo dawna moja koronna konkurencja. W ostatnich latach trzy razy z rzędu kończyłem na czwartym miejscu i nigdy nie dane mi było poznać smaku medalu imprezy elity – opowiadał tuż po dekoracji brązowy medalista zawodów w Mińsku. Rzeczywiście, gdy spojrzy się na rezultaty dzisiejszego szczęśliwca, na próżno szukać w indywidualnych poczynaniach miejsc nagradzanych medalami. Dzisiejszy wynik to jednak dobry impuls zwrotny w karierze Polaka, który chce z przytupem wejść do ścisłej światowej czołówki na igrzyskach olimpijskich w Tokio.

 

 

Medal Maksela jest niestety jednym z ostatnich akcentów białoruskiej imprezy. Już jutro o II Igrzyskach Europejskich w Mińsku będzie można mówić w czasie przeszłym. Jeszcze przed zakończeniem imprezy cieszyć możemy się jednak z kolejnych krążków. Na arenach zmagań zaprezentują się bowiem między innymi: mistrzyni świata w karate Dorota Banaszczyk, dzisiejszy medalista z toru kolarskiego Krzysztof Maksel, czy Gabriela Janik, która wystąpi w finale swojej koronnej konkurencji, czyli skoku.