Tokio 2020 - co nas czeka za rok (15) - 7 sierpnia

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 07.08.2019, 10:34

To już będzie końcówka igrzysk, wszyscy będziemy wykończeni, ale szczęśliwi. Dolegliwości związane ze zmianą czasu na japoński się skończą, ale przecież za trzy dni będzie trzeba wrócić do normalnego polskiego funkcjonowania. No chyba że ktoś weźmie zapobiegawczo tydzień więcej olimpijskiego urlopu. A medale dla Polski? Może nawet dziś jakieś będą?

 

SZCZEGÓŁOWY PROGRAM 7 SIERPNIA

 

PROGRAM TOKIO 2020 WEDŁUG DNI

 

To będzie dla polskiego kibica zdecydowanie spokojniejszy dzień w porównaniu do czterech poprzednich. Na stadionie lekkoatletycznym zaplanowano tylko sesję wieczorną, ale trzeba pamiętać, że tak naprawdę piątek zacznie się jeszcze w czwartek, bo o 23:00 polskiego czasu na trasę wyruszą chodziarki, by przez 20 kilometrów walczyć o medale. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie jest wykluczone, że program lekkoatletyczny ulegnie pewnym modyfikacjom, bo IAAF stara się o włączenie do programu igrzysk chodu kobiet na... 50 kilometrów. Zapewne odbywało by się to równolegle do zmagań mężczyzn na tym dystansie, więc marsz na 20 kilometrów musiałby być rozegrany wcześniej. Byłaby to 340 konkurencja w Tokio. Kiedykolwiek by się to jednak nie odbyło, o szansach na wysokie miejsce Polek nie ma co się rozwodzić, bo ich nie ma.

 

Wracając do sesji wieczornej, czyli w Polsce zaczynającej się o 13:00, to i tu próżno szukać większych szans na polskie medale. Najbardziej interesujące powinny być dla nas półfinały sztafety 4x400 metrów mężczyzn, w której Polacy mają wielkie tradycje i niezłe wyniki w ostatnich latach. Awans do finału jest jak najbardziej realny. Mało za to prawdopodobne jest, by o medale powalczyły nasze sztafety sprinterskie. Szybciej już panie mają jakieś szanse na miejsce w czołowej ósemce, choć są one raczej niewielkie. Biegi na 5000 mężczyzn oraz 400, 1500 kobiet raczej będą interesowały jako kibiców lekkoatletyki na najwyższym światowym poziomie, a nie jako kibiców polskich. To samo można stwierdzić w przypadku rzutu oszczepem kobiet.

 

W nocy przyciągnie naszą uwagę rywalizacja na torze kajakowym, gdzie odbędą się eliminacje i ćwierćfinały czterech ostatnich konkurencji igrzysk. Medalistów jeszcze nie poznamy, ale będziemy znali dyspozycję naszych kandydatów do medali. Mowa tu przede wszystkim o kajakowej czwórce pań, która zawsze walczy o czołowe miejsca czy to na igrzyskach czy to na imprezach rangi mistrzowskiej. Zapewne nie inaczej będzie w Tokio. Bardzo ciekaw jestem występu w C1 na 1000 metrów Tomasza Kaczora. Na niedawnych Igrzyskach Europejskich w Mińsku pokonał on całą czołówkę naszego kontynentu i zgłosił poważny akces do ścisłej światowej czołówki konkurencji. Weryfikacją formy naszego kanadyjkarza będą nadchodzące mistrzostwa świata. Ciekawe jest też jak poradzi sobie debiutująca na igrzyskach dwójka w kobiecych kanadyjkach. Tu w składzie polskiej osady zapewne znajdzie się Dorota Borowska, obok niej zapewne Sylwie Szczerbińska. Na co stać naszą parę? Kajakowa czwórka mężczyzn, o ile zakwalifikuje się na igrzyska, o medale raczej nie powalczy.

 

Od wielu lat pięcioboiści najdłużej czekają na swój pierwszy start na igrzyskach. Nie inaczej będzie w Tokio. Rywalizacja w tej pięknej, klasycznej dyscyplinie rozpocznie się dopiero 7 sierpnia od rund rankingowych w szermierce - i mężczyzn i kobiet. Mamy nadzieję, że okazję do bronienia medalu zdobytego w Rio będzie miała Oktawia Nowacka. Piszę nadzieję, bo nikt z Polski nie ma jeszcze kwalifikacji. Może to się zmienić już w tym tygodniu, bo w Bath rozgrywane są mistrzostwa Europy, na których zostanie rozdanych po osiem przepustek. Zadanie trudne, ale nie niewykonalne - przede wszystkim dla Nowackiej i Anny Maliszewskiej. Panom będzie na pewno trudniej, ale liczymy, że choć jeden bilet Polakom uda się wyrwać. A na igrzyskach wszystko jest już możliwe, łącznie z powtórką z Brazylii.

 

Jeśli myślimy o polskim medalu 7 sierpnia to musimy spojrzeć na tor kolarski. Tam zostaną rozdane medale w męskim sprincie, w którym szanse na krążek ma Mateusz Rudyk. Pisałem o nim dość szeroko wczoraj, nie będę się więc powtarzał, zaznaczę tylko że w piątek rozegrane zostaną jedynie wyścigi o miejsca 1-4 w tej konkurencji. Medale rozdane zostaną także w żeńskim madisonie, ale tu na polskie fajerwerki liczyć raczej nie możemy. Rywalizację rozpoczną także sprinterki.

 

Coraz więcej rozstrzygnięć zapadnie w grach zespołowych. Poznamy finalistki turniejów siatkówki, piłki ręcznej i koszykówki. Nawet jeśli nasze siatkarki zakwalifikują się w styczniu do Tokio, to o półfinale w ich wykonaniu nie ma co marzyć. O złote medale zagrają hokeistki na trawie piłkarki nożne i siatkarki plażowe. W zespołówkach będzie to wyraźnie żeński dzień.

 

Medalistów poznamy w kolejnych kategoriach wagowych w zapasach (jak wypadną Polacy? a może to doczekamy się krążka?) i karate (tu już na 99% bez Polaków). Kobiety otrzymają medale we wspinaczce sportowej - o szansach Polaków pisałem wczoraj.

 

Wygląda, że może to być dla nas jeden z najmniej interesujących dni igrzysk. Jednak przecież gry zespołowe wykonaniu kobiet też da się oglądać z przyjemnością.

 

będziemy wniebowzięci: medal Rudyka

realnie: nie będziemy wniebowzięci

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.