Memoriał Arka Gołasia: Warszawa i Zawiercie w finale

  • Data publikacji: 19.10.2019, 17:56

W pierwszym dniu 15. edycji Memoriału Arkadiusza Gołasia zwycięstwa odniosła drużyba z Warszawy, która grała z Jastrzębskim Węglem oraz Aluron Warta CMC Zawiercie, wygrywając z PGE Skrą Bełchatów.

 

Początek  pierwszego meczu był bardzo wyrównany (6:6). Dopiero po długiej wymianie, w której zablokowany został Christian Fromm, Warszawa wyszła na prowadzenie 12:10. Dobrze funkcjonował blok stołecznej drużyny, który po raz kolejny zatrzymał Niemca w ataku z prawego skrzydła (14:12). Przy stanie 14:18 o przerwę poprosił Roberto Santili. Podopieczni Andrei Anastasiego świetnie czuli się na boisku i nie mieli problemu z obroną piłek i kończeniem wypracowanych kontr, co doprowadziło do powiększenia ich przewagi 19:15. Dawid Konarski chciał poderwać swój zespół do walki kolejnymi skutecznymi atakami (17:21). Jednak brak zdobywanych punktów przy własnym serwisie był ich główną zmorą. Po asie serwisowym Antoine'a Brizarda była piłka setowa 24:17. Skorzystali już z pierwszej okazji i wygrali 25:17.

 

Druga partia rozpoczęła się podobnie, jednak Warszawa uzyskała prowadzenie już przy wyniku 7:5 po pojedynczym bloku Bartosza Kwolka. Po skutecznym ataku Piotra Nowakowskiego prowadzenie powiększyło się do czterech punktów (13:9) i o czas poprosił trener Roberto Santili. Do drugiej przerwy technicznej gra toczyła się punkt za punkt, co nie zagrażało utracie prowadzenia przez Warszawę (16:12). Jastrzębianie zaczęli w końcówce odrabiać starty po skutecznych atakach Konarskiego i na tablicy świetlnej było już 18:20. As serwisowy zdobył Piotr Nowakowski i zrobiło się 22:18. Andrzej Wrona skończył drugiego seta 25:21.

 

Trzeci set rozpoczął się od dominacji warszawskiego zespołu (5:1). O czas zmuszony był poprosić trener Jastrzębskiego Węgla, by przerwać serię stołecznego klubu. Na pierwszej przerwie technicznej było już 8:2. Podopieczni Santiliego starali się odrabiać straty, jednak stołeczny klub nie pozwalał im na serie punktowe. Po skutecznym ataku Jakuba Buckiego, jastrzębianie przegrywali 9:16. Od tego momentu obie drużyny grały punkt za punkt, co było wodą na młyn dla podopiecznych Andrei Anastasiego, którzy prowadzili 20:15. Skutecznymi atakami popisywał się Nowakowski oraz Kwolek, którzy nie mieli większych problemów ze zdobywaniem punktów. Pierwszy mecz Memoriału zakończył się skutecznym atakiem Kowalczykiem. Warszawianie zagrają w jutrzejszym finale.

 

Warszawa - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:17, 25:21, 25:17)

 

Po oficjalnym otwarciu Memoriału do walki przystąpiły drużyny Aluronu Warty CMC Zawiercia oraz PGE Skry Bełchatów. Początek starcia wyglądał podobnie do tego wcześniejszego - obie ekipy szły "łeb w łeb" (6:6). Na pierwszą przerwę techniczną z przewagą zeszli zawiercianie po skutecznym bloku na Piotrze Orczyku (8:7). Wobec nieobecności Karola Kłosa oraz Jakuba Kochanowskiego na środku zobaczyliśmy Wojciecha Sobalę, który skutecznie spisywał się na swojej pozycji (8:8). Gra toczyła się punkt za punkt aż do przerwy technicznej. Przy stanie 14:14 na zagrywkę wszedł Waliński, którą mocno przeszkadzał przyjmującym Skry (16:14). Do wyrównania doprowadził Sobala asem serwisowym. Po mocnych serwisach Aleksandra Pereiry, Zawiercie wygrywało już 22:18. Ich przewaga zaczęła topnieć po dwóch błędach w ataku (22:20). Dotknięcie siatki Orczyka doprowadziło do końca seta. Bełchatów przegrał go 21:25.

 

Doskonałe otwarcie drugiej partii mieli bełchatowianie, którzy prowadzili 3:0. Jednak Aluron nie zamierzał się poddawać i szybko odrobił stratę, wyrównując wynik (4:4). Prowadzenie zmieniało się co dwa punkty, a na pierwszej przerwie technicznej przewagę wywalczyli zawiercianie 8:6. Po niej kontynuowali swoją dobrą grę, zapisując na kolejne "oczka". O czas przy stanie 9:13 poprosił Mieszko Gogol. Po nim, Mariusz Wlazły popisał się asem serwisowym, jednak Warta grała na tyle dobrze, że Bełchatów nie miał większych możliwości, by doprowadzić do wyrównania (17:13). Przewaga Zawiercia wzrosła do pięciu punktów, kiedy to sędzia odgwizdał piłkę niesioną po kiwce Norberta Hubera (19:14). Zawodnik Bełchatowa na tyle mocno protestował, że otrzymał w konsekwencji żółtą kartkę. Środkowy zreflektował się w kolejnych akcjach - najpierw zablokował Grzegorza Boćka, a później zaserwował asa (17:19). Skra, choć mocno się starała odrobić starty, to nie mogła poradzić sobie z przeciwnikiem, tracąc kolejne "oczka". Gwoździem do trumny Bełchatowa był podwójny blok na Sobali, co dało Warcie piłkę setową (24:18).  Ostatni punkt w secie zdobył Pereira (25:20).

 

W trzeciej partii zawiercianie grali na tyle dobrze, że uzyskali na pierwszej przerwie technicznej przewagę 8:3. Bełchatowianie dwoili się i troili na boisku, jednak nie przynosiło to wymiernych skutków. Raz po raz rozbrajał ich obronę Grzegorz Bociek w swoich atakach i dzieki temu jego zespół prowadził 14:7. Do odrabiania strat wziął się Mariusz Wlazły, jednak jurajska armia nie pozwalała sobie na zbytnie rozprężenie. Na drugiej przerwie technicznej zawiercianie prowadzili 16:12. Kiedy po jednej stronie swoje działo odpalał na zagrywce Bociek, z drugiej odpowiadał w ataku Wlazły. Skra mocno się starała odrobić punkty, jednak było już za późno. W jutrzejszym finale zagra Zawiercie z Warszawą

 

PGE Skra Bełchatów - Aluron Warta CMC Zawiercie 0:3 (21:25, 20:25, 21:25)

 

Z Zalasewa, Natalia Pawlikowska