PKO Ekstraklasa: Kolejorz z Warszawy wraca na tarczy!
- Data publikacji: 19.10.2019, 19:30
W nieco przyblakłym hicie 12 kolejki Legia Warszawa pokonuje Lech Poznań 2:1 (0:0) i opuszcza grupę spadkową. Bramki dla Legii zdobyli Novikovas i debiutant Rosołek – dla Lecha Jevtić.
Obie ekipy przestępowały do starcia nazywanego niegdyś derbami Polski niezwykle zmobilizowane. Piłkarze Legii grali bowiem nie tylko o powrót na zwycięski szlak i powrót do grupy mistrzowskiej, ale również o przyszłość trenera Aleksandara Vukovicia nad którego głową od paru tygodni zbierały się czarne chmury. Lech z kolei podbudowany – przed przerwą reprezentacyjną – zwycięstwem z Wisłą Kraków (4:0) chciał udowodnić, że nie był to przypadek, a lechicką młodzież stać na poprowadzenie poznańskiej lokomotywy do zwycięstwa w stolicy. Przed meczem odbyła sie krótka ceremonia, podziękowanie za grę w Legii dla dwóch klubowych legend – Miroslava Radovicia i Michała Kucharczyka.
W pierwszej połowie spotkania gra była niezwykle szarpana. Widać było, że obu ekipom niezwykle zależy na zwycięstwie jednak chęci górowały tutaj nad spokojem, co rodziło chaos i niedokładność. I właśnie z tego chaosu narodziła się doskonała okazja dla Legii do objęcia prowadzenia. W 24. minucie spotkania, w polu karnym do piłki doszedł Kante, kapitalnie nawinął Šatke, ale jego strzał z ostrego kąta minął bramkę van der Harta o dobrych parę metrów. Groźną sytuacją Lech odpowiedział 6 minut później. W 30. minucie sprytnie rzut wolny rozegrał Jevtić, piłka dotarła do niepilnowanego Gytkjaera, ale w doskonałej sytuacji reprezentant Danii uderzył wprost w golkipera Legii. Do przerwy przy Łazienkowskiej 3. remis i oczekiwanie na gola, którzy otworzy tę rywalizację.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, piłka raz po raz wędrowała to od jednego to do drugiego pola karnego jednak nic z tego nie wynikało. Wszystko zmieniło się w 54. minucie spotkania. Kapitalnie na prawej stronie stronie znalazł się Gumny posyłając mocną piłkę w pole karne Legii, tam piętą pod nogi Jevticia przedłużył ją Puchacz, a ten pierwszy mocnym, płaskim strzałem umieścił ją w bramce Majeckiego. Przyjezdni nie poszli jednak za ciosem i w kolejnych minutach oddali pole do gry Legii czyhając na możliwość "ukąszenia" Legii z kontry. I jak to bywa Ekstraklasie bramka z kontry padła, tyle, że dla Legii. W środku pola fatalną stratę zanotował nieźle spisujący się do tej pory Muhar. Z łatwością w pole karne przyjezdnych wjechał Niezgoda, minął Šatkę, ale zbyt długo zastanawiał się nad strzałem. Tak długo, że wracający Słowak wybił mu piłkę spod nóg. I być może wszystko dla Lecha zakończyłoby się dobrze gdyby nie fakt, że futbolówka wylądowała wprost pod nogami nadbiegającego Novikovasa. Litwin huknął do niemal pustej bramki zdobywając tym samym swoje premierowe trafienie dla stołecznej ekipy. Kolejne minuty to znowu dominacja Legii i ewidentna zadyszka Lecha który to coraz rzadziej zapuszczał się w rejony bramki Majeckiego. Wydawało się, że wprowadzenie przez trenera Żurawia do gry Amarala i Kamińskiego rozrusza nieco grę anemicznego od kilkunastu minut Lecha – jednak tak się stało. Kolejny cios znów wyprowadziła Legia. W 78. minucie spotkania dobrze z prawej strony dośrodkował Antolić, nieporozumienie Gumnego i van der Harta wykorzystał Rosołek i pewnym strzałem głową z piątego metra dał gospodarzom prowadzenie. Dla wprowadzonego chwilę wcześniej napastnika Legii było to debiutanckie trafienie w debiutanckim spotkaniu w barwach stołecznego klubu.
Legia do końca krzywdy już zrobić sobie nie dała, tym bardziej, że Lech z każdą kolejną minutą pogrążał się w coraz to większej apatii. Trzy punkty zostały w Warszawie, a czarne chmury znad głową Vukovicia rozpędzone – przynajmniej na kilka kolejek.
Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1 (0:0)
bramki: 62' Novikovas, 78' Rosołek – 54' Jevtić
Legia: Majecki – Karbownik, Lewczuk, Wieteska, Luís Rocha (61' Niezgoda) – Martins, Antolić, Novikovas, Luquinhas (74' Rosołek), Wszołek – Kante (80' Gvilia)
Lech: van der Hart – Gumny, Šatka, Crnomarković, Kostevych – Jóźwiak (74' Kamiński), Muhar (80' Tomczyk), Moder, Puchacz – Jevtić (74' Amaral) – Gytkjaer
żółte kartki: Karbownik 2', Rocha 4' – Moder 26', Muhar 35'
sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)