PlusLiga: kolejny maraton GKS-u! Tym razem lepszy Trefl Gdańsk!
- Dodał: Agnieszka Nowak
- Data publikacji: 02.11.2019, 23:19
Po niezwykle emocjonującym spotkaniu w Katowicach Trefl Gdańsk pokonał GKS Katowice 3:2. Była to druga wygrana gdańszczan w tym sezonie, a zarazem trzeci 5-setowy mecz drużyny z Katowic.
Zespół GKS-u rozpoczął sezon bardzo dobrze. Po niespodziewanym zwycięstwie z Asseco Resovią Rzeszów 3:2, niewiele zabrakło do zwycięstwa z PGE Skrą Bełchatów. W wyjazdowym spotkaniu katowiczanie ponownie stoczyli emocjonującą walkę. Mimo znakomitego pościgu w tie-breaku podopieczni Dariusza Daszkiewicza ulegli gospodarzom i wrócili do Katowic z jednym punktem. Od początku cieszyć może forma "trójkolorowych" w zagrywce oraz defensywie. Do najlepszej drużyny ostatniej kolejki został wybrany libero GKS-u - Dustin Watten. Trefl Gdańsk spisuje się natomiast całkiem poprawnie. Po przegranej ze Skrą Bełchatów 1:3 gdańszczanie zrehabilitowali się, wygrywając przed własną publicznością 3:1 z Cerradem Eneą Czarnymi Radom. Mecz zapowiadał się więc bardzo interesująco.
Od początku spotkanie było bardzo wyrównane. Obie drużyny kończyły ataki z pierwszej piłki i nie miały większych problemów z zagrywkami rywali. Gra toczyła się punkt za punkt do stanu 11:11. Wtedy katowiczanie zaczęli mieć jednak problemy ze szczelnym blokiem zawodników Trefla i w konsekwencji tablica wyników pokazała 11:14 dla Trefla. "Trójkolorowi" stopniowo odrabiali jednak straty. Najpierw wygrywającym serwisem popisał się Rafał Szymura, a niedługo potem coraz lepiej zaczął funkcjonować także blok GKS-u. Końcówka była nerwowa jednak podopieczni Michała Winiarskiego nie pozwolili rywalom wyrównać i wygrali 25:23.
W drugiej partii gospodarze zdecydowanie poprawili swoją grę. Dużo skuteczniejsi byli w ataku i bardzo dobrze spisywali się w polu zagrywki. To pozwoliło im wypracować sobie wydawać by się mogło bezpieczną przewagę - 7:2. Z czasem w drużynie GKS-u pojawiało się jednak coraz więcej błędów, przez co stopniowo tracili prowadzenie. Gdańszczanie nie byli jednak nieomylni i wykorzystywali podanych na tacy prezentów gospodarzy. Na uwagę zasługiwała też znakomita gra Rafała Szymury i kapitana katowickiego zespołu - Kuby Jarosza. W głównej mierze dzięki tym zawodnikom podopieczni Dariusza Daszkiewicza wygrali 25:21 i wyrównali stan meczu.
W kolejnej odsłonie obie drużyny pokazały się z jeszcze lepszej strony. Na boisku oglądaliśmy skuteczne, przemyślane akcje i coraz mniej prostych błędów. Pierwsi na prowadzenie wyszli katowiczanie, którzy po świetnej obronie Dustina Wattena wyprowadzili kontratak, który dał im wynik 10:8. Przewaga została jednak szybko zniwelowana. Oba zespoły jeszcze kilkakrotnie odskakiwały na parę punktów, ale za każdym razem straty zostały odrobione. Także w końcówce po świetnej zagrywce Jarosza GKS wyrównał na 23:23. Set rozstrzygnął się na przewagi i znów o włos lepsi okazali się gdańszczanie. Punkt na 27:25 zdobył precyzyjnym atakiem ze skrzydła Filipiak.
W czwartej partii znowu to zespół z Katowic pierwszy przejął inicjatywę. Zawodnicy byli skuteczni w ataku i nie dali się zaskoczyć trudnymi zagrywkami gdańszczan. W efekcie szybko objęli prowadzenie i z każdym momentem rozkręcali się coraz bardziej. Na półmetku osiągnęli 6-punktową przewagę - 16:10. Tym razem to siatkarze Trefla mieli problem ze sforsowaniem szczelnego bloku i byli coraz bardziej bezradni w ataku. "Gieksa" pewnie wygrała 25:15 i doprowadziła do tie-breaka.
Wysoka przegrana nie zdeprymowała podopiecznych Michała Winiarskiego. Dogrywkę rozpoczęli z wysokiego "C", bo od prowadzenia 4:1. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać i jak zawsze walczyli do samego końca. Po kolejnych skutecznych blokach i atakach ze skrzydeł GKS objął prowadzenie 8:7. W końcówce ponownie zaczęły się problemy w ekipie z Katowic. Gdańszczanie wykorzystali słabszy moment i po serii punktów wygrali 15:11.
GKS Katowice - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 25:21, 25:27, 25:15, 11:15)