NBA: Lakers mają kłopoty
- Dodał: Igor Wasilewski
- Data publikacji: 07.08.2020, 09:20
Trwa decydujący o składzie fazy play-off czas w NBA. Walka o jak najlepsze pozycje toczy się zarówno na górze tabeli, gdzie dziś walczyli miedzy innymi: Los Angeles Lakers i Houston Rockets (na Zachodzie) oraz Miami Heat i Milwaukee Bucks (na Wschodzie), jak i w środku, gdzie ekipy starają się o jak najlepszy bilans i miejsce w czołowej ósemce konferencji.
Osłabione kontuzjami czołowych graczy Miami Heat przegrało spotkanie z Milwaukee Bucks, choć przez większość czasu wydawało się, że to niżej notowana drużyna odniesie triumf. Doskonała gra Herro i Robinsona podczas pierwszych minut pozwoliła zapomnieć o nieobecności Gorana Dragicia i Jimmy'ego Butlera i wyprowadzić Heat nawet na 23-punktowe prowadzenie.
Druga połowa była jednak popisem gwiazd Kozłów, które rozpoczęły trzecią kwartę od prowadzenia 20:5 i zniwelowały całą przewagę podopiecznych Erika Spoelstra. Giannis oraz Middleton nadzwyczaj poważnie potraktowali starcie z czwartymi w Konferencji Wschodniej Heat, a udowodnili to między innymi końcówką, w której roznieśli przeciwników różnicą 20 oczek, ostatecznie rozwiewając wszelkie wątpliwości o swojej wyższości nad drużyną z Miami.
To właśnie dwaj liderzy ekipy z Milwaukee zakończyli mecz z najlepszymi statystykami. Obaj podnieśli z parkietu 33 punkty, a grecki Olbrzym dodał do tego kolejne już w seonie double-double. Po drugiej stronie najlepiej punktowali Herro i Robinson (21 i 20 punktów).
Milwaukee Bucks - Miami Heat 130:116 (25:34, 31:39, 36:25, 38:18)
Bucks: Middleton 33, Antetokounmpo 33, Lopez 17, Connaughton 11, Matthews 9, Bledsoe 9, Hill 9, Brown 5, Williams 2, DiVincenzo 2, Korver 0, Ilyasova 0
Heat: Robinson 21, Herro 20, Crowder 15, Nunn 14, Olynyk 13, Jones Jr. 12, Iguodala 12, Adebayo 6, Hill 3, Alexander 0, Silva 0
Lakers udało się co prawda niedawno "przyklepać" pierwszej miejsce na Zachodzie, ale nie znaczy to, że drużyna Franka Vogela nie boryka się z problemami. Ekipa z Miasta Aniołów uległa tej nocy drugi raz z rzędu, a LeBron James powiedział w jednym z wywiadów po przegranym spotkaniu z Oklahoma City Thunder o rzekomych pozasportowych problemach drużyny.
Lider Lakers dostał od trenera dzień przerwy podobnie jak Russel Westbrook, który osłabił Rakiety. Obie ekipy przystąpiły więc do spotkania w niepełnych składach, ale wyraźnie bardziej na zwycięstwie zależało drużynie z Houston. Prowadzony przez doskonałego minionej nocy Jamesa Hardena (39 punktów, 12 asyst, 8 zbiórek) zespół zdominował głównych faworytów do mistrzostwa, wygrywając każdą z czterech kwart.
Szczególnie dużą różnicę między drużynami widać było w rzutach za trzy. Ekipa z Houston trafiła ich 21, natomiast Jeziorowcy cieszyli się z trójek tylko dwukrotnie, co jest wynikiem niegodnym i niespotykanym w najlepszej koszykarskiej lidze na świecie. Zdecydowanie mniej pomagali też drużynie z Los Angeles liderzy. Kyle Kuzma i Anthony Davis zdobyli łącznie mniej punktów niż James Harden w pojedynkę
Houston Rockets - Los Angeles Lakers 113:97 (33:26, 32:30, 29:23, 19:18)
Rockets: Harden 39, McLemore 20, Green 15, House Jr, 14, Rivers 11, Covington 8, Tucker 6, Frazier 0
Lakers: Kuzma 21, Davis 17, Green 10, Caldwlell-Pope 10, Horton-Tucker 10, Waiters 8, Howard 8,Cook 6, Morris 3, Smith 2, Dudley 2
Trwa również zacięta walka o ostatnie miejsce w playoffach i ewentualny występ w fazie play-in (ósme i dziewiąte miejsce w tabeli) na Zachodzie. W walce o nie liczą się jeszcze Sacramento Kings oraz New Orlean Pelicans, które spotkały się wczoraj w Orlando jako pierwsze. Obie ekipy tak skupiły się na ataku, że zapomniały najwyraźniej o obronie, a świadczyć może o tym najlepiej wynik pierwszej kwarty, w której koszykarze rzucili 88 punktów.
Przed meczem w nieco lepszej sytuacji były Pelikany, ale Kings wieczornym zwycięstwem 140:125 wyrównali szansę na awans do kolejnej części rozgrywek. Szczególnie dużą rolę przy triumfie odegrał Bogdan Bogdanović, który zebrał przez całe spotkanie 35 punktów. Dodatkowo double-double padło łupem kolejnego z graczy z Sacramento - de'Arona Foxa (30 punktów, 10 asyst). Po drugiej stronie parkietu najlepsi byli Ingram i Williamson, notujący po 24 oczka.
Sacramento Kings - New Orleans Pelicans 140:125 (49:39, 28:31, 40:33, 23:22)
Kings: Bogdanović 35, Fox 30, Barnes 22, Bjelica 11, Joseph 10, Holmes 8, Len 8, Bazemore 8, Hield 3, Ferrell 3, Jeffries 2, Giles III 0, Brewer 0
Pelicans: Ingram 24, Williamson 24, Redick 18, Holiday 17, Hart 11, Ball 9, Jackson 8, Favors 6, Hayes 4, Melli 4, Williams 0, Alexander-Walker 0
Pozostałe wyniki minionej nocy w NBA:
Phoenix Suns - Indiana Pacers 114:99 (28:23, 24:25, 34:27, 28:24)
Dallas Mavericks - Los Angeles Clippers 111:126 (22:23, 36:36, 29:32, 24:35)
Denver Nuggets - Portland Trail Blazers 115:125 (26:27, 23:35, 38:30, 28:33)
