Liga Europy: Lech powalczył, ale Benfica lepsza w Poznaniu

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 22.10.2020, 20:46

To był mecz, w którym Lech Poznań pokazał, że zasłużył, by w grupie Ligi Europy mierzyć się z tak utytułowaną drużyną, jak Benfica Lizbona. Podopieczni Dariusza Żurawia w starciu z portugalskim zespołem przegrali 2:4 (1:2), ale i tak dali nadzieję, że w kolejnych meczach jest szansa na punkty. W czwartkowym meczu hat-trickiem dla gości popisał się Darwin Nunez.

 

Od sezonu 2016/2017 polska piłka nożna czeka na mecz polskiego klubu w fazie głównej europejskich pucharów. Po kilku latach przerwy, wreszcie się doczekaliśmy. Lech Poznań po fantastycznej drodze eliminacyjnej i pokonaniu kolejno łotewskiej Valmiery FC (3:0), szwedzkiego Hammarby (3:0), cypryjskiego Apollonu Nikozja (5:0) i belgijskiego Charleroi (2:1) awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Tam los przydzielił mu bardzo trudnych rywali – Benficę Lizbona, Rangers FC oraz Standard Liege. Najprościej mówiąc, „Kolejorz” nie był faworytem do awansu.

 

Na pierwsze starcie Lecha los wybrał mecz na własnym boisku z Benficą Lizbona. Naszpikowaną gwiazdami jedną z najlepszych portugalskich ekip, w której obecnie występują tacy piłkarze, jak Nicolas Otamendi, Jan Vertonghen, czy Gian-Luca Waldschmidt. Z drugiej strony, Lech przed pierwszym meczem też nie miał całkiem komfortowej sytuacji, przede wszystkim na środku obrony, gdzie z różnych względów nie mogli zagrać m.in. Lubomir Satka (kartki) i Thomas Rogne (kontuzja). Ten drugi co prawda znalazł się na ławce, ale trudno było ocenić, czy pojawi się na boisku.

 

Lech zaczął nieźle – aktywnie w środku pola i dochodząc blisko pola karnego Benfici. Dwa razy groźny strzał sprzed „szesnastki” oddał Jakub Moder – raz piłka przeleciała tuż nad bramką, drugi raz niepewnie interweniował Vlachodimos. Niestety, po chwili Lech miał bardzo duży problem. Piłkarze z Lizbony weszli w pole karne gospodarzy, a podanie Gian-Luci Waldschmidta zablokował Tomasz Dejewski, robiąc to jednak na tyle niefortunnie, że piłka miała kontakt z ręką polskiego piłkarza. Przy strzale „z wapna” Pizziego nawet specjalnie nie zareagował Filip Bednarek i drużyna gości  wyszła na prowadzenie.

 

?s=20

 

Na wyrównanie piłkarze Lecha Poznań długo czekać nie musieli. Kwadrans dobiegał do końca, gdy „Kolejorz” wyprowadził fantastyczną kontrę. Wysokie prostopadłe podanie z pominięciem linii pomocy otrzymał Alan Czerwiński, pomknął prawą stroną pola karnego, po czym dograł tuż przed bramkę do Mikaela Ishaka, a temu wystarczyło tylko dołożyć nogę i posłać piłkę do pustej części bramki rywali. Ku naszej radości, polski zespół szybko odrobił straty i mógł zaczynać wszystko od nowa.

 

?s=20

 

Blisko wejścia na prowadzenie Lech był w 24. minucie, gdy Lech miał stały fragment gry. Dani Ramirez dośrodkował daleko na dalszy słupek z rzutu rożnego, a z woleja piłkę uderzył Jakub Moder. Młody piłkarz Lecha posłał piłkę jeszcze w kozioł i ta mogła zaskoczyć bramkarza lizbończyków, ale ostatecznie wylądowała na poprzeczce, po czym zagrożenie zażegnali piłkarze gości. Mogło się podobać, że po zdobytej bramce Lech nie cofnął się, tylko dalej naciskał na faworytów tego spotkania.

 

Ostatni kwadrans pierwszej połowy początkowo toczył się z mniejszym rozmachem, niż dwa poprzednie. Benfica przeważała w posiadaniu piłki, ale Lech też potrafił wyjść z akcją ofensywną. Niestety, jeszcze przed przerwą cios zadali goście. Składna akcja ofensywna na prawej stronie boiska, gdzie Waldschmidt zagrał do Evertona, który bardzo precyzyjnie dośrodkował do Darwina Nuneza. Napastnik Benfici właściwie sam wyskoczył w górę i pewnym strzałem głową pokonał Filipa Bednarka, który nie miał szans przy obronie tego strzału. Bramka stracona do szatni nie mogła zbyt dobrze podziałać na „Kolejorza”. Do przerwy tracił on jedną bramkę do rywali.

 

?s=20

 

Druga połowa dla poznaniaków zaczęła się najlepiej jak mogła. Po około trzech minutach padła druga bramka dla lechitów. Po szybkiej zespołowej akcji Lecha, sam na sam z Vlachodimosem znalazł się Jakub Kamiński. Jego strzał obronił jeszcze bramkarz rywali, ale zaraz w asekuracji był Mikael Ishak, który z bliska, strzałem głową posłał piłkę do pustej bramki. Piłkarze gości początkowo protestowali w sprawie pozycji spalonej Szweda, ale sędzia gola uznał i po niemal 50 minutach na tablicy wyników pojawił się remis 2:2.

 

?s=20

 

Sytuacja w tym meczu była jednak bardzo dynamiczna. Nawet, jeśli przez chwilę działo się mniej, niż wtedy, gdy padały bramki, wszystko mogło się zmienić lada moment. I dokładnie tak stało się w 60. minucie. Piłkę w polu karnym otrzymał Darwin Nunez, kapitalnym zwodem ograł Djordje Crnomarkovicia, wyszedł sam na sam z Bednarkiem i pewnym strzałem po ziemi pokonał polskiego bramkarza, pokazując w tej akcji, dlaczego 21-latek jest uważany za bardzo duży talent i już teraz to ważna postać w zespole lizbończyków.

 

?s=20

 

Czy Lech był w stanie zrobić coś, co wcześniej udało mu się w tym meczu dwukrotnie? Można było być pewnym, że będzie próbował wyrównać na 3:3 i znowu powalczyć o punkty. Na nieco ponad 20 minut przed końcem meczu, trener Dariusz Żuraw postanowił wpuścić na boisko pierwszych zmienników - Filipa Marchwińskiego i Karlo Muhara. Pierwszą okazję na wyrównanie Lech miał w 74. minucie meczu, gdy sprzed pola karnego po raz kolejny w tym meczu uderzył Jakub Moder, jednak świetnie interweniował Vlachodimos. Kilka chwil później dwa znakomite prostopadłe podania dostał tuż przed pole karne rezerwowy Nika Kaczarawa, ale jego strzały dobrze wybronił bramkarz gości. 

 

W ostatnich minutach, by myśleć o korzystnym wyniku, Lech musiał solidnie przycisnąć rywala. Benfica grała jednak bardzo mądrze, neutralizowała wszelkie ataki poznaniaków, a sama też potrafiła znaleźć się pod bramką Filipa Bednarka. Niestety, tuż przed końcem spotkania to młody Urugwajczyk - Darwin Nunez rozstrzygnął o losach tego spotkania z prawej strony pola karnego, tuż przy linii końcowej Rafa Silva dośrodkował po nodze Djordje Crnomarkovicia tuż przed bramkę Filipa Bednarka, a napastnik z Lizbony dopełnił w tym meczu hat-tricka, ustalając wynik spotkania na 4:2.

 

?s=20

 

Lech Poznań – Benfica Lizbona 2:4 (1:2)
Bramki:
15’ Ishak, 49’ Ishak  – 9’ Pizzi (k), 42’ 60’ 90+3' Nunez
Kartki:
17’ Crnomarković, 90’ Muhar
Lech:
Bednarek – Czerwiński, Dejewski, Crnomarković – Puchacz (74’ Kravets), Skóraś (90+1’ Awad), Tiba, Moder – Kamiński (67’ Marchwiński), Ramirez (67’ Muhar), Ishak (74’ Kaczarawa)
Benfica: Vlachodimos - Gilberto, Otamendi, Vertonghen, Grimaldo (67’ Tavares) - Gabriel, Taarabt (62’ Weigl), Pizzi (46’ Silva), Everton (87’ Jardel) -  Waldschmidt (62’ Pedrinho), Núñez
Sędzia: Nikola Dabanović

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.