Euroliga: mecz na szczycie dla Barcelony!
- Dodał: Krystian Stefaniuk
- Data publikacji: 15.01.2021, 23:40
Niedługo było nam dane odpoczywać od rozgrywek Euroligi. Pomiędzy 19. a 20. kolejką nie minęły 24 godziny. Kolejną dawkę emocji zapewniły mecze na szczycie tabeli. W najciekawszym z nich CSKA uległo na własnym parkiecie Barcelonie, która goni Rosjan w tabeli.
W czwartek wystartowała 20. kolejka rundy zasadniczej Euroligi. W pierwszych meczach obyło się bez niespodzianek. Anadolu Efes z dużą przewagą rozprawił się z zamykającym tabelę zespołem Chimki Moskwa (99:60). Anadolu zaliczyło trzecie zwycięstwo z rzędu, zaś Chimki 12. z kolei, a 18. w sezonie porażkę w europejskich pucharach.
W drugim spotkaniu Alba Berlin przyjęła na własnym parkiecie drużynę Olimpii Milano. Zdecydowanym faworytem byli przyjezdni. Po ostatnich ważnych zwycięstwach nad ekipami z Hiszpanii, Włosi mieli obowiązek ten mecz wygrać. Tak też się stało, lecz nie było to oczywiste od początku spotkania. W pierwszej kwarcie to gospodarze zaprezentowali się lepiej, osiągając nawet dziewięciopunktową przewagę (18:9). Gościom udało się zmniejszyć przewagę do pięciu punktów i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 18:13. Kolejne części gry, a szczególnie druga (16:29) i czwarta (14:20) kwarta to popis Włochów, którzy wyjechali z Niemiec z istotnym i łatwym zwycięstwem. Ważnymi ogniwami obu zespołów byli Amerykanie. Ben Lammers (Alba) zdobył 18 punktów i zaliczył 5 zbiórek. W zespole Olimpii najlepiej zaprezentował się Zach LeDay, który może pochwalić się łupem w postaci 16 punktów i również 5 zbiórek.
W ostatnim czwartkowym spotkaniu mecz rozgrywały drużyny z niższej części tabeli. Maccabi Tel Aviv przyjmował na swoim obiekcie zespół Baskonii. Pierwsze minuty to popis gości, którzy skuteczną grą pod koszem rywala wyszli na prowadzenie 6:0. Następnie do głosu doszli gospodarze, którzy nawiązali kontakt skutecznym rzutem za trzy punkty. Chwilę później Baskonia odpowiedziała tym samym, przywracając sześciopunktową przewagę. Od tej pory gra stała się wyrównana, Maccabi zmniejszało różnicę, doprowadzając do remisu 11:11. Chwilę później było 11:13. Pierriá Henry popisał się skutecznym przechwytem, a akcję skutecznie zakończył Alec Peters. Po pierwszych pięciu minutach goście byli na prowadzeniu. Po raz ostatni w tej kwarcie. Gospodarze mocno wzięli się do roboty. Niecelnie za trzy punkty próbował Wilbekin, szczęśliwie dla niego piłka trafiła do Angelo Caloiaro, sytuując go sam na sam z koszem. Caloiaro szansę wykorzystał i powiększył prowadzenie, którego Maccabi nie oddało do końca pierwszej części meczu (26:21). Druga kwarta rozgrywana była w tzw. kratkę. Raz trzy razy pod rząd punktowali jedni, raz drudzy. Maccabi nie oddało prowadzenia nawet na sekundę, natomiast Baskonii udało się zwyciężyć tę odsłonę (21:22) i zmniejszyć przewagę gospodarzy do czterech punktów. W trzeciej kwarcie Maccabi grało spokojniej, powiększało przewagę i mądrze rozgrywało piłkę. Wartym odnotowania zdarzeniem jest efektowny blok zza pleców Polonary, który założył "czapę" Wilbekinowi. Kwarta dla Maccabi i ośmiopunktowa przewaga w całym spotkaniu (68:60). W ostatniej części meczu Baskonia starała się wyrwać zwycięstwo, doprowadzając do różnicy czterech punktów, lecz gospodarze rozgrywali solidny mecz i odpowiedzieli pięcioma oczkami z rzędu. Prawie cała kwarta to gra akcja za akcję, raz punktowali koszykarze z Tel Avivu, raz przyjezdni. Maccabi jednak nie oddało prowadzenia, zwyciężyło kwartę (23:22), jak i cały mecz stosunkiem 91:82.
Piątkowe zmagania rozpoczął pojedynek na szczycie. CSKA Moskwa podejmowało na własnym parkiecie Barcelonę. CSKA po raz kolejny w tej edycji uległo ekipie z Katalonii, a na własnym parkiecie przegrało w Eurolidze po raz pierwszy od października 2020. Pierwsza kwarta rozgrywała się po myśli gospodarzy. Początkowo na prowadzenie wyszła Barcelona, jednakże CSKA szybko odpowiedziało i w pierwszych minutach spotkanie toczyło się punkt za punkt. W drugiej połowie pierwszej kwarty CSKA radziło sobie sobie lepiej pod koszem rywala, doprowadzając do ośmiopunktowej przewagi. Skuteczny rzut za trzy punkty Barcelony w ostatnich sekundach zmniejszył różnicę, kwarta zakończyła się wynikiem 25:20. CSKA nie oddawało prowadzenia przez długi czas powiększając je nawet do 12-stu punktów. Po pięciu minutach Barcelona zaczęła grać istny koncert i pod koniec kwarty wyszła na dwupunktowe prowadzenie. Wydaje się, że wtedy albo CSKA straciło wiarę we własne doświadczenie i umiejętności, albo Barcelona dokładnie to samo zyskała. W każdym razie w trzeciej części spotkania mogliśmy oglądać popis przyjezdnych. Rosjanie rozpoczęli dobrze, odzyskując prowadzenie, lecz nie na długo. Po raz kolejny Barcelona zaprezentowała świetną koszykówkę i jak się później okazało zdobyła prowadzenie w meczu, którego nie oddała już do końca. Świetnie spisywał się Cory Higgins, który w tym spotkaniu zdobył 25 punktów dla swojego zespołu oraz zanotował 6 zbiórek i 2 asysty. W zespole gospodarzy warto podkreślić postawę Mike'a Jamesa. Zaliczył on 18 punktów, 4 asysty i 4 zbiórki. Mecz wygrała Barcelona, jednak nie pozbawiła ona pozycji lidera CSKA, aczkolwiek z każdym dniem bardzo się zbliża do detronizacji obecnych mistrzów.
W tej kolejce czekało nas jeszcze kilka ciekawych spotkań. Jednym z nich była potyczka Bayernu z Realem Madryt. Real miał nieco więcej czasu na przygotowanie się do meczu, gdyż przez złą pogodę Crvena Zvezda nie mogła dotrzeć do Madrytu na spotkanie w ramach 19. kolejki. Bayern z kolei był po wymagającej grze z Zenitem. Monachijczycy w tym sezonie są bardzo nieregularni. Dosłownie, raz wygrana, raz przegrana. Można było spodziewać się ciekawej rozgrywki,bo Real podrażniony porażką z Olimpią Milano chciał zatrzeć złe wrażenie. Spotkanie rozpoczęło się od skutecznych ataków gospodarzy, którzy wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Real szybko zaczął odrabiać straty i doprowadził do remisu, następnie osiągając przewagę, z którą grał do końca pierwszej kwarty (15:23). Real zbudował na tyle solidną zaliczkę, że nawet trzy przegrane kwarty nie przesądziły o wygranej Bawarczyków. Do ostatnich minut regulaminowego czasu gry Madrytczycy utrzymywali prowadzenie. W przedostatniej akcji spotkania gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie, Real szybko odpowiedział i czekała nas dogrywka. Bardzo zacięta była gra w ostatniej kwarcie, gdzie Madryt odzyskał, wydawałoby się, znaczącą przewagę (63:70). Wtedy to Bayern wyszedł na prowadzenie dzięki trzem trafieniom z rzędu zza linii 6,75 m. Na dogrywkę więcej wigoru zachowali goście. Real Madryt zdominował początek dodatkowego czasu gry, nie dając koszykarzom drużyny przeciwnej dojść do słowa. Z wyniku 72:72 zrobiło się 72:79. Bayern odpowiedział dwoma trafieniami, jednak Real utrzymał prowadzenie do końca i z tarczą wrócił do zaśnieżonego Madrytu. Mecz na pewno nie należał do najłatwiejszych dla najbardziej utytułowanego klubu w Eurolidze, jednak przygotowanie fizyczne oraz doświadczenie przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść gości. Najlepszym na parkiecie był dziś Walter Tavares. Niewiele zabrakło mu do double-double. Zaliczył 26 punktów, 9 zbiórek oraz asystę. W zespole gospodarzy najlepszymi statystykami może pochwalić się Jalen Reynolds, jego dorobek to 18 punktów i 4 zbiórki.
Wyniki 20. kolejki Euroligi:
Anadolu Efes - Chimki Moskwa 99:60 (26:19, 26:17, 23:10, 24:14)
Alba Berlin - Olimpia Milano 70:84 (18:13, 16:29, 22:22, 14:20)
Maccabi Tel Aviv - Baskonia 91:82 (26:21, 21:22, 21:17, 23:22)
CSKA Moskwa - Barcelona 75:88 (25:20, 16:22, 15:22, 19:24)
Fenerbahce - Panathinaikos 100:74 (31:12, 17:22, 26:21, 26:19)
Zenit St. Petersburg - Zalgiris Kaunas 77:65 (17:14, 19:22, 20:13, 21:16)
Bayern - Real Madryt 76:81 po dogrywce (15:23, 19:16, 16:12, 22:21, 4:9)
Olympiakos - Lyon-Villeurbanne 63:69 (17:17, 16:17, 9:17, 21:18)
Valencia - Crvena zvezda 91:71 (27:15, 22:27, 19:15, 23:14)