Badminton - Toyota Thailand Open: bez większych niespodzianek w II rundzie
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 21.01.2021, 14:29
W Bangkoku rozegrano dziś II rundę badmintonowego Toyota Thailand Open, należącego do cyklu World Tour. Wielkich niespodzianek zabrakło, choć kilka rozstrzygnięć mogło nieco zaskoczyć.
Europejscy kibice badmintona z pewnością spoglądali na poczynania singlowych zwycięzców Yonex Thailand Open. Tak Carolina Marin, jak i Viktor Axelsen pewnie awansowali do ćwierćfinałów bliźniaczego turnieju rozgrywanego w tym tygodniu także w Bangkoku. Hiszpanka grała dziś z Dunką Line Kjaersfeldt, z którą dotąd miała wybitnie dodatni bilans gier - wygrywała ośmiokrotnie, po stronie porażek dotąd nie pojawił się wpis. Dzisiejszy mecz tego nie zmienił, choć Dunka zwłaszcza w pierwszym secie była równorzędną rywalką dla mistrzyni olimpijskiej. Marin dość często posyłała lotkę w aut i stąd rodziły sie jej problemy w utrzymaniu prowadzenia. Kiedy poprawiła precyzję zagrań, Dunka była już bez szans. Axelsen zaprezentował po raz kolejny wyborną formę, pokonując w dwóch krótkich setach Tajlandczyka Kunlavuta Vitidsarna, który jeszcze niedawno brylował w singlu wśród juniorów.
Zbyt wielu innych powodów do radości Europejczycy nie mieli. Hans-Kristian Vittinghus w trzysetowym boju okazał się lepszy od Indonezyjczyka Shesara Rhustavito. I był to jedyny duński triumf (poza Axelsenem oczywiście). Przegrał Rasmus Gemke i to bardzo wyraźnie z Hindusem Sameerem Vermą, przegrały z ajzatyckimi rywalami i deble - kobiecy Amalie Magelund/Freja Ravn oraz męski Niclas Nohr/Mathias Christiansen. W tym ostatnim wypadku po pierwszym secie wydawało się, że Duńczycy rywali z Malezji wręcz rozniosą, ale w kolejnych dwóch partiach pary zamieniły się rolami.
Niestety swój mecz przegrali Thom Gicquel i Delphine Delrue. Francuski mikst, będący rewelacją turniejów rozgrywanych w Tajlandii, przegrał dziś z niżej notowanymi Malezyjczykami Hoo Pang Ron i Cheach Yee See. Najwyraźniej wysiłek ostatnich dni, siły i emocje włożone we wczorajszy triumf nad rozstawionymi z dwójką Indonezyjczykami, nie pozostały bez wpływu na dyspozycję dnia. Czołowa europejska para była dziś wolniejsza, mniej dokładna, przegrała, co tu ukrywać zasłużenie. Przegrywali też i inni reprezentanci Francji. Brice Leverdez nie dał rady rozstawionemu z dwójką Tajwańczykowi Tien Chen Chou, choć przegrał po wyrównanym pojedynku. Odpadły też z turnieju dwa deble kobiece - Emilie Lefel i Anne Tran oraz Vimala Heriau i Margot Lambert, pokonane przez rywalki z Malezji.
Dobrego dnia nie mieli też Niemcy. Yvonne Li po zaciętej walce przegrała z Turczynką Neslihan Yigit. Odpadły też niemieckie duety: mikst Mark Lamsfuss i Isabel Herttrich oraz debel Linda Efler/Herttrich. Mark Lamsfuss i Marvin Seidel pokonali natomiast Indonezyjczyków Muhammada Fikri i Bagasa Maulanę. Na cztery szanse na ćwierćfinał Niemcy wykorzystali jedną.
Fantastyczne widowisko zafundowały kibicom (przed ekranami oczywiście) Ratchanok Intanon i Sung Ji Hyun. Dwie wybitne singlistki grały jak natchnione, sytuacja na korcie zmieniała się co kilka wymian, obie panie dały z siebie po prostu wszystko, po meczu wyglądały na krańcowo wyczerpane. Wygrała ostatecznie w trzech setach Tajlandka, notując 13 wygraną w 23. starciu z Koreanką. Z dobrej strony pokazała się aktualna mistrzyni świata. Pusarla Sindhu w dwóch setach odprawiła Selvadura Kisona. Nieco więcej wysiłku w zwycięstwo z Gregorią Tunjung musiała włożyć rozstawiona z jedynką Tai Tzu Ying, jednak kwestię awansu do czołowej ósemki także zamknęła w dwóch setach.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.