NBA: Lakers pokonali Nuggets, triple-double Jamesa
- Dodał: Andrzej Kacprzak
- Data publikacji: 05.02.2021, 07:47
Ubiegłej nocy w NBA mieliśmy okazję zobaczyć 5 spotkań, w tym hitowe starcie między Los Angeles Lakers a Denver Nuggets. Ciekawie zapowiadały się również mecze Golden State Warriors z Dallas Mavericks oraz Philadelphii 76ers z Portland Trail Blazers.
Dallas Mavericks mierzyli się we własnej hali z Golden State Warriors. Przedsezonowe zapowiedzi wskazywały ekipę gospodarzy jako jednego z faworytów do awansu do play-off. Z kolei ekipie z Oakland nie dawano zbyt wielkich szans na zakończenie sezonu zasadniczego w pierwszej ósemce konferencji zachodniej. W takim przekonaniu umacniała również kontuzja Klaya Thompsona, który jeszcze przed początkiem rozgrywek doznał kontuzji, wykluczającej go z gry do końca sezonu. Jednak w ostatnich spotkaniach to właśnie przyjezdni wyglądali na ekipę mierzącą w "post-season", a gracze z Teksasu stale obsuwali się w tabeli. Mimo słabej dyspozycji w ostatnich meczach, gospodarze nie odstawali od rywali w pierwszej połowie. Świetnie po raz kolejny prezentował się Luka Doncić, który w samej pierwszej kwarcie zdobył 13 punktów. Grę gości napędzał natomiast duet Stephen Curry - Kelly Oubre. W drugiej kwarcie do dobrze grającego Słoweńca dołączyli Tim Hardaway Jr. oraz Jalen Brunson, a Dallas Mavericks schodzili na przerwę po drugiej kwarcie prowadząc 76:74. Niestety gospodarze całkowicie zawiedli w drugiej połowie spotkania. Gra zupełnie im się nie układała, a utrzymać ich w walce o zwycięstwo nie był w stanie nawet wspomniany gwiazdor ze Słowenii. Gracze Warriors nie pozostawili złudzeń. Świetną grę kontynuowali Curry oraz Oubre, a Draymond Green po raz kolejny pokazał, że jest nie tylko fantastycznym obrońcą, ale również podającym, notując 15 asyst. Mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Golden State Warriors 147:116. Wygrana pozwoliła przesunąć się przyjezdnym na ósme miejsce w tabeli, z kolei gospodarze spadli aż na czternaste.
W Philadelphii miejscowi 76ers grali z Portland Trail Blazers. Faworytem spotkania wydawali się być gospodarze, mogący pochwalić się drugim bilansem w lidze (16-6). W takiej roli nakazywała też stawiać ich sytuacja kadrowa, ponieważ mimo nieobecności Bena Simmonsa, to goście przystępowali do meczu w przetrzebionym składzie. Ekipa z Portland od dłuższego czasu nie mogła liczyć na Jusufa Nurkicia, a ubiegłej nocy nie mogła również skorzystać z usług swoich największych gwiazd - Damiana Lillarda oraz CJ McColluma. W pierwszej połowie mogliśmy zobaczyć idealnie wyrównaną grę, bowiem zarówno pierwsza jak i druga kwarta zakończyły się remisem. W zespole gospodarzy znów błyszczał Joel Embiid. Kameruńczyk w tym sezonie nie daje o sobie zapomnieć, jako o kandydacie do tytułu MVP sezonu zasadniczego. Osłabiony zespół gości prezentował się mimo wszystko bardzo dobrze. Brak gwiazd, udało się zrekompensować drużynową koszykówką, a punkty na ogół zdobywane przez Lillarda i McColluma udało się rozłożyć na cały zespół. Po zmianie stron w zespole miejscowych zaczął dawać o sobie znać brak Simmonsa. Trail Blazers opanowali sytuację boiskową i w trzeciej kwarcie odskoczyli na 21 punktów. Spokojna, solidna koszykówka w czwartej kwarcie sprawiła, że udało im się utrzymać większość z wypracowanej przewagi, wygrywając ostatecznie 121:105.
W ostatnim meczu tej nocy mierzyli się ze sobą Los Angeles Lakers i Denver Nuggets. Obie drużyny znajdują się w ścisłym gronie faworytów do mistrzostwa. Przed meczem ciężko było wskazać zwycięzcę. Wiele miało zależeć od tego jak w grze obronnej przeciw Nikoli Jokiciowi spiszą się wysocy gracze ekipy z Kalifornii. Właśnie w celu powstrzymania graczy takich jak Jokic czy Embiid, Jeziorowcy ściągnęli do swojej ekipy Marca Gasola. Hiszpański center znany jest z może mało widowiskowej, jednak bardzo efektywnej gry obronnej. Mimo zdecydowanego ograniczenia poczynań podkoszowego Nuggets, ekipa przyjezdnych zdołała wypracować sobie niewielką przewagę w pierwszej kwarcie. Bardzo dobrze spisywał się rozgrywający przyjezdnych Jamal Murray, skuteczny zza łuku był również JaMychal Green. W drugiej kwarcie dobrze pokazali się również rezerwowi zespołu z Kolorado co pozwoliło im odskoczyć na kolejnych 9 punktów, a w efekcie wygrać pierwszą połowę 58:46. W drugiej połowie zobaczyliśmy odmienionych Lakers. Fantastycznie grali LeBron James oraz Dennis Schroeder, którzy napędzali ataki ekipy z LA. Obrońcy tytułu mistrzowskiego w trzeciej kwarcie odrobili straty z nawiązką, a w czwartej nie pozostawili już złudzeń rywalom. Mecz zakończył się wynikiem 114:93 dla Los Angeles Lakers. Wspomniany LeBron James zanotował kolejne w tym sezonie triple-double. Godni wyróżnienia byli również Montrezl Harrell oraz Marc Gasol, którzy odegrali wielką rolę w zatrzymaniu Nikoli Jokicia.
Komplet wyników:
Atlanta Hawks - Utah Jazz 91:112 (16:20, 21:25, 26:35, 28:32)
Dallas Mavericks - Golden State Warriors 116:147 (34:36, 42:38, 20:36, 20:37)
Philadelphia 76ers - Portland Trail Blazers 105:121 (28:28, 29:29, 19:40, 29:24)
Memphis Grizzlies - Houston Rockets 103:115 (27:27, 20:33, 23:27, 33:28)
Los Angeles Lakers - Denver Nuggets 114:93 (27:30, 19:28, 37:17, 31:18)
Andrzej Kacprzak
Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.