NBA: Blazers lepsi w końcówce od 76ers, bardzo dobry mecz Curry'ego
- Dodał: Łukasz Stopa
- Data publikacji: 12.02.2021, 09:49
Kolejna noc w najlepszej koszykarskiej lidze świata za nami. NBA przygotowała dla nas pięć spotkań, a najwięcej emocji było w starciu Portland Trail Blazers z Philadelphią 76ers. Najlepszy indywidualny występ zaprezentował Stephen Curry z Golden State Warriors. Jego 40 punktów przyczyniło się do zwycięstwa nad Orlando Magic.
Toyota Center w Houston gościła wicemistrzów NBA z poprzedniego sezonu. Zawodzący na początku sezonu Miami Heat udali się na mecz z Houston Rockets. Gospodarze tego starcia postawili na przebudowę po wymianie z udziałem Jamesa Hardena i liczą na to, że w przyszłości zaoowocuje to tytułem mistrzowskim. Pierwsza połowa meczu zakończyła się wygraną Rockets. Bardzo dobre zawody rozgrywał jednak Jimmy Butler z zespołu gości. Zawodnik, który do NBA trafił z uczelni Marquette do przerwy miał na swoim koncie 15 punktów i wspólnie z Kendrickiem Nunnem (10 punktów) i Duncanem Robinsonem (9 punktów, wszystkie w pierwszej kwarcie na skuteczności 3/3 w rzutach za trzy punkty) dotrzymywali kroku koszykarzom z Houston. Pobyt w szatni rozkojarzył gospodarzy, którzy przegrali trzecie starcie 28:10 i czekało ich bardzo trudne zadanie w ostatnich dwunastu minutach. Rockets zminimalizowali swoją stratę do trzech punktów, a na zegarze pozostawało kilkadziesiąt sekund do końca meczu. Na nic więcej nie było już stać podopiecznych Stephena Silasa. Jimmy Butler zakończył starcie z triple-double w postaci 27 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst.
Orlando Magic udali się do San Francisco na rywalizację z Golden State Warriors. Absencja takich zawodników jak Markelle Fultz, Jonathan Isaac czy Aaron Gordon jest ogromnym osłabieniem dla drużyny z Florydy. Wśród gospodarzy tego pojedynku zabrakło oczywiście Klaya Thompsona, który opuści cały sezon z powodu zerwania więzadeł krzyżowych. Minionej nocy lidera Warriors – Stephena Curry’ego – w zdobywaniu punktów wspierali Andrew Wiggins (21 punktów), Kelly Oubre Jr. (17 punktów) czy Draymond Green, który nie powiększył znacząco dorobku swoich kolegów, ale rozdał im 11 asyst. Najlepszym koszykarzem na parkiecie tej nocy był wspomniany wcześniej Curry. Rozgrywający ekipy z Kalifornii uzyskał 40 punktów, trafiając 10/19 rzutów za trzy punkty. Pozwoliło to zawodnikom gospodarzy na pokonanie Magic, chociaż do przerwy to przyjezdni byli lepsi i prowadzili 55:47. W trzeciej kwarcie Curry dał sygnał do ataku i zdobył 14 punktów, które w dużej mierze pozwoliły wyjść jego drużynie na prowadzenie. Koszykarzy z Orlando (przewodził im Nikola Vucević – 25 punktów i 13 zbiórek w całym pojedynku) odpowiedzieli jedynie krótkim zrywem na początku ostatniej części rywalizacji. Ich zapał został ostudzony przez Warriors, którzy w pewnym okresie spotkania zdobyli aż szesnaście punktów, a nie stracili żadnego i wygrali cały mecz.
Najwięcej emocji zapowiadało się w Portland, do którego z wizytą udali się gracze Philadelphii 76ers. Goście przystępowali do tego meczu z bilansem 17-8 i zajmowali pozycję lidera konferencji wschodniej. Koszykarze Trail Blazers nie mogli skorzystać z jednego ze swoich liderów – CJ’a McColluma. Wspomaganie Damiana Lillarda przypadło Carmelo Anthonemu. Niezwykle doświadczony koszykarz zdobył aż 24 punkty, rozpoczynając mecz na ławce rezerwowych. Wspomniany Lillard uzyskał sześć oczek więcej, ale zagrał na bardzo słabej skuteczności (6/21 z gry). Rywalizacja tych dwóch ekip była bardzo zacięta, o czym najlepiej świadczy fakt, że żadna z drużyn nie uzyskała przewagi wynoszącej więcej niż osiem punktów. Sixers byli prowadzeni na parkiecie przez dwójkę liderów w postaci Bena Simmonsa i Joela Embiida. Australijsko-kameruński duet zdobył łącznie 58 punktów (Embiid 35, Simmons 23 przy skuteczności 10/12 z gry, do tego 11 zbiórek i 9 asyst) był wspierany przez Tobiasa Harrisa i Setha Curry’ego. Goście do samego końca utrzymywali się w walce o końcowy triumf. Zaledwie trzy sekundy przed ostatnią syreną na tablicy wyników utrzymywał się remis, ale wtedy Harris złapał przewinienie na Anthonym. Były gracz m.in. Denver Nuggets nie pomylił się na linii rzutów osobistych i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, które na koniec spotkania powiększył jeszcze Lillard. Blazers mogą cieszyć się z niezwykle cennej wygranej, która w końcowym rozrachunku może okazać się bardzo ważna w Konferencji Zachodniej.
Komplet wyników minionej nocy:
Boston Celtics – Toronto Raptors 120:106 (34:29, 32:27, 22:24, 32:26)
Houston Rockets – Miami Heat 94:101 (29:19, 24:28, 10:28, 31:26)
Detroit Pistons – Indiana Pacers 95:111 (19:28, 33:24, 18:30, 25:29)
Golden State Warriors – Orlando Magic 111:105 (29:19, 18:36, 37:25, 27:25)
Portland Trail Blazers – Philadelphia 76ers 118:114 (37:36, 23:27, 29:30, 29:21)
Łukasz Stopa
Alpejczyk niepotrafiący jeździć na nartach. Center wśród grupy przedszkolaków. Snookerzysta, który swój atak na maksymalnego brejka zakończył po pierwszej czerwonej. Lubię geografię i kryminały.