NBA: Utah wygrywa mecz na szczycie, rekord kariery Doncica
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 13.02.2021, 08:55
Za nami kolejna pełna emocji noc związana z amerykańską ligą NBA. W tej kolejce mieliśmy możliwość obejrzenia jedenastu spotkań, z których najciekawiej zapowiadało się starcie Utah Jazz z Milwaukee Bucks - mecz zdecydowanie nie zawiódł kibiców. Wiele emocji mieliśmy również w spotkaniu Mavericks - Pelicans, a także Lakers - Grizzlies.
Przegląd nocy rozpoczynamy od spotkania w Dallas, gdzie Mavericks podejmowali New Orleans Pelicans. Po bardzo słabym początku sezonu drużyna Marka Cubana zaczęła łapać wiatr w żagle i wygrała trzy ostatnie mecze, wyprzedzając w tabeli drużynę z Nowego Orleanu. Pierwsze minuty gry były wyrównane, a obie drużyny prezentowały bardzo ofensywną koszykówkę. Fantastycznie prezentował się zawodzący ostatnio Kristaps Porzingis, który w samej I połowie zdobył aż 23 punkty. Pelicans mieli jednak odpowiedź w osobie młodego Ziona Williamsona - zawodnik gości również uzbierał 23 oczka, trafiając przy tym wszystkie dziesięć prób z gry. Druga część meczu była jednak popisem jednego aktora. Luka Doncic był nie do zatrzymania dla obrony Pelikanów i poprowadził drużynę do zwycięstwa 143:130. Obie ekipy rzucały w tym spotkaniu na skutecznościach powyżej 50% z gry oraz 45% zza łuku. Po stronie Mavericks najlepsi byli Doncic (46pkt - rekord kariery, 8zb, 12as, 17/30 z gry, 5/8 za trzy) oraz Porzingis (36pkt, 7zb, 13/21 z gry, 8/13 za trzy), natomiast w obozie przegranych wyróżniającą się postacią był wspomniany wcześniej Zion, który zdobył rekordowe w karierze 36 oczek na niewiarygodnej skuteczności 14/15 z gry.
Następnie przenosimy się do Salt Lake City, gdzie w hitowym starciu nocy Utah Jazz podejmowali Milwaukee Bucks. Gospodarze w obecnych rozgrywkach w końcu spełniają oczekiwania, jakie pojawiły się wobec nich w zeszłym roku, po pozyskaniu z Memphis rozgrywającego, Mike'a Conley'a. Z kolei Bucks zawodzą w tym sezonie i nie zajmują już pierwszego miejsca w swojej konferencji. Podobnie historia wyglądała tej nocy, a Utah po objęciu prowadzenia w pierwszej kwarcie nie oddała go do końca meczu. W drugiej połowie Milwaukee nie potrafiło nawet na chwilę zmniejszyć deficytu poniżej dziesięciu punktów i to pomimo kolejnego bardzo dobrego występu swojego lidera, Giannisa Antetokounmpo (29pkt, 15zb, 6as, 2prz, 2blk). Po stronie Jazz najważniejsze były jednak nie indywidualne występy, a solidna gra kilku graczy, dzięki czemu aż czterech z nich mogło się pochwalić zdobyciem ponad dwudziestu pięciu oczek - Rudy Gobert 27, Joe Ingles 27, Donovan Mitchell 26 oraz Jordan Clarkson 25. Takie występy wspomnianych zawodników wystarczyły do pokonania Bucks 129:115, co było siedemnastym zwycięstwem Utah w ostatnich osiemnastu spotkaniach.
Niespodziewanie wiele emocji mieliśmy na sam koniec nocnej przygody z NBA w starciu Los Angeles Lakers z Memphis Grizzlies. W Staples Center mistrzowie ligi bardzo źle rozpoczęli mecz i już po sześciu minutach przegrywali z Miśkami 2:22. Dwucyfrowa przewaga gości utrzymała się przez całą pierwszą połowę, chociaż została zmniejszona do trzynastu oczek tuż przed przerwą. Druga odsłona to jednak fantastyczna gra dwójki liderów Jeziorowców, LeBrona Jamesa oraz Anthony'ego Davisa, na których zatrzymanie Grizzlies nie potrafili znaleźć sposobu. Lakersi odrobili całą stratę, a po trafieniu LeBrona zza łuku tuż przed końcem trzeciej kwarty prowadzili już 87:82. W ostatniej odsłonie nie pozostawili rywalom żadnych wątpliwości, w pewnym momencie prowadząc nawet różnicą siedemnastu oczek, by ostatecznie zwyciężyć 115:105. Najlepsi na parkiecie byli Davis (36 punktów oraz 9 zbiórek) oraz LeBron, który był bliski kolejnej potrójnej zdobyczy, zdobywając 28 punktów, 9 zbiórek oraz 8 asyst.
W pozostałych spotkaniach wielką niespodziankę sprawili Detroit Pistons, którzy ograli na wyjeździe Boston Celtics. Bohaterem meczu został tegoroczny debiutant Saddiq Bey, który zdobył 30 oczek, trafiając wszystkie siedem prób rzutów za trzy punkty. Świetnie zaprezentował się również Nikola Vucevic, którego 42 punkty (17/22 z gry oraz 6/8 zza łuku) przyczyniły się do wyjazdowego zwycięstwa Magic nad Kings. Z kolei w Charlotte 41 punktów uzbierał Terry Rozier (13/20 z gry, 6/10 za trzy), a jego Hornets pokonali Timberwolves pomimo powrotu do składu Karla-Anthony'ego Townsa.
Komplet wyników ostatniej nocy:
Charlotte Hornets - Minnesota Timberwolves 120:114 (25:30, 35:29, 30:26, 30:29)
Washington Wizards - New York Knicks 91:109 (23:30, 19:23, 22:26, 27:30)
Atlanta Hawks - San Antonio Spurs 114:125 (29:36, 19:41, 24:33, 42:15)
Dallas Mavericks - New Orleans Pelicans 143:130 (27:34, 42:31, 39:36, 35:29)
Chicago Bulls - Los Angeles Clippers 106:125 (25:30, 29:28, 24:32, 28:35)
Boston Celtics - Detroit Pistons 102:108 (23:27, 29:27, 20:28, 30:26)
Denver Nuggets - Oklahoma City Thunder 97:95 (16:28, 24:25, 30:26, 27:16)
Utah Jazz - Milwaukee Bucks 129:115 (35:31, 34:21, 27:30, 33:33)
Los Angeles Lakers - Memphis Grizzlies 115:105 (16:31, 30:28, 41:23, 28:23)
Portland Trail Blazers - Cleveland Cavaliers 129:110 (34:23, 39:29, 27:25, 29:33)
Sacramento Kings - Orlando Magic 112:123 (33:33, 26:31, 28:33, 25:26)
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.