Premier League: zwycięstwo Liverpoolu na Bramall Lane

Premier League: zwycięstwo Liverpoolu na Bramall Lane

  • Dodał: Kacper Lewandowski
  • Data publikacji: 28.02.2021, 22:10

W ramach 26. kolejki Premier League na Bramall Lane spotkały się drużyny Sheffield United i Liverpool FC. Trzy punkty wróciły do miasta Beatlesów po meczu, w którym goście wyraźnie przeważali. Po ostatnim gwizdku na tablicy widniał wynik 0:2.

 

Chwilkę po 20:15 na Bramall Lane rozbrzmiał gwizdek sędziego Jonathana Mossa. Mecz rozpoczął się od badania rywali przez oba zespoły. Przez klasę piłkarską delikatną przewagę miała drużyna przyjezdna. Pierwszą dobrą sytuację wypracował sobie Roberto Firmino w 10. minucie. Brazylijski napastnik wbiegł w pole karne w sytuacji sam na sam po czym strzelił prosto w Aarona Ramsdale'a. Chwilę później to ofensywa gospodarzy zmusiła Adriana do interwencji po przypadkowym odbiciu strzału od pięty Olivera McBurniego. W 30. minucie po raz kolejny angielski golkiper The Blades uratował swój zespół po strzale Mohameda Salaha. Chwilkę później ponownie nie skapitulował po strzale Trenta Alexandra-Arnolda. W 36. minucie piłkę do własnej siatki wpakował Ozan Kabak. Na szczęście dla drużyny Jurgena Kloppa naciskający na niego McBurnie znajdował się na pozycji spalonej w momencie podania, więc bramka nie została uznana. Trzy minuty później Ramsdale ponownie uratował ekipę Chrisa Wildera po mocnym strzale zza pola karnego Giniego Wijnalduma. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem niewykorzystanych okazji obu drużyn. Przez cały czas bramka wisiała w powietrzu, ale żadna z drużyn nie była w stanie postawić kropki nad i.

 

Druga połowa rozpoczęła się od delikatnej przewagi Sheffield United. Nie trwało to jednak długo i już trzy minuty po wznowieniu wynik spotkania otworzył Curtis Jones. Obrona The Blades jakby zupełnie zaspała i pozostawiła młodego Anglika zupełnie bez krycia, skupiając się na tercecie ofensywnym z Liverpoolu. W tym wypadku Aaron Ramsdale był już bez najmniejszych szans. Chwilę później piłka znów znalazła się w bramce Sheffield. Tym razem jednak Sadio Mane strzelił ze spalonego, więc gol nie został uznany. W 64. minucie Roberto Firmino zrehabilitował się za zmarnowane sytuacje z pierwszej połowy i powiększył prowadzenie strzałem z ostrego kąta, który jeszcze odbił się od stopy obrońcy Sheffield i wpadł do siatki. Ostatecznie bramka zapisana została jako trafienie samobójcze Keana Bryana. Utrata drugiej bramki wyraźnie przygasiła gospodarzy. Próbowali oni zmniejszyć wymiar kary, ale efektywność prób wyraźnie spadła. Po 70. minucie dwie fantastyczne okazje na bramki zmarnował Andrew Robertson. Nie pozostawił przy nich złudzeń dlaczego jest obrońcą, a nie pomocnikiem czy napastnikiem. Chwilę później zrobił jednak to, co robi najlepiej czyli dośrodkował do Mohameda Salaha, który zmarnował fenomenalną sytuację. Do końca meczu akcjom obu drużyn brakowało składu. Liverpoolczycy nie naciskali przesadnie by powiększyć prowadzenie, a podopieczni Chrisa Wildera pogodzili się z utratą punktów i nie podejmowali zdecydowanych prób by ten stan rzeczy odmienić.

 

Sheffield United – Liverpool FC 0:2
Bramki:
48' Jones, 64' Bryan (samobójcza)

Sheffield Utd: Ramsdale – Ampadu, Jagielka (56' Osborn), Bryan – Baldock, Norwood, Lundstram, Fleck (80' Sharp), Stevens – McBurnie, McGoldrick (56' Burke)
Liverpool:
Adrian – Alexander-Arnold, Phillips, Kabak, Robertson – Jones (80' Keita), Wijnaldum, Thiago (76' Milner) – Salah, Firmino, Mane
Sędziował: Jonathan Moss

Kacper Lewandowski – Poinformowani.pl

Kacper Lewandowski

Aplikant Radcowski, prywatnie ogromny kibic Premier League, śledzę też ligę włoską, portugalską i polską.