Badminton - Swiss Open: Axelsen i Marin niszczą
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 07.03.2021, 16:14
W Bazylei zakończył się badmintonowy Swiss Open. Fantastyczne mecze w finałąch rozegrali Carolina Marin i Victor Axelsen. Piękne zwycięstwo zapisali na koncie Delphine Delrue i Thom Gicquel.
Finałowe starcie Caroliny Marin i Pusarli Sindhu było powtórką olimpijskiego finału z Rio. Wtedy wygrała Marin, dopełniając komplet zdobytych tytułów mistrzowskich w badmintonie. Zawodniczki zagrały ze sobą w sumie po raz 14., choć ostatnio miało to miejsce blisko dwa lata temu. Hiszpanka wygrywała ośmiokrotnie, dziś dołożyła dziewiąte zwycięstwo i dokonała tego w stylu, który nie pozostawił wątpliwości, że jest na dziś główną faworytką igrzysk w Tokio. Wszak Sindhu to mistrzyni świata (wciąż aktualna, choć z 2019 roku), a dziś nie radziła sobie z zagraniami absolutnie, w drugiej partii była kompletnie bezradna, niczym juniorka. Zdobyła w tej części gry raptem pięć punktów i mogła się jedynie pokłonić przed klasą królowej badmintona.
Kopią meczu singlistek było starcie Victora Axelsena i Kunlavuta Witidsarna. Duński mistrz świata (ma w dorobku tytuły i wśród juniorów i wśród seniorów) udzielił srogiej lekcji młodemu mistrzowi świata (trzy razy w kategorii juniorów) z Tajlandii. Jeszcze w pierwszym secie było trochę emocji, trochę wyrównanej gry, ale drugi to widowisko absolutnie jednostronne. Tajlandczyk, podobnie jak Hinduska, mógł jedynie pogratulować rywalowi, który wydaje się być w najlepszej formie w swojej dość długiej już przecież karierze.
Wielkie aspiracje potwierdzili dziś Thom Gicquel i Delphine Delrue. Francuska para, mocno pukająca do ścisłej światowej czołówki, pokonała dziś Mathiasa Christiansena i Alexandrę Boeje w dwóch setach, choć trzeba przyznać, że niewiele brakowało, by wynik był całkowicie odwrotny. W pierwszym secie Duńczycy prowadzili już 19:16, by przegrać pięć wymian z rzędu. W drugiej natomiast partii Christiansen i Boeje prowadzili od pierwszych wymian i to nawet dość wysoko (11:6 w przerwie technicznej), by pozwolić Francuzom się dogonić przy stanie 16:16, a potem już prowadzenia nie odzyskać i mecz zakończyć porażką przy pierwszej lotce meczowej. Francuzi wydają się być obecnie najmocniejszą europejską parą i będą faworytami kwietniowych mistrzostw naszego kontynentu.
To samo powiedzieć można o bułgarskich siostrach Stefani i Gabi Stoeva, które jednak dziś nie sprostały rywalkom z Malezji Pearly Tan i Thinaah Muralitharan. Patrząc na rankingi to pewnego rodzaju niespodzianka, bo Bułgarki są zdecydowanie wyżej notowane, pamiętać jednak należy, że w Malezji jest tak dużo dobrych par, że na międzynarodowej arenie pojawiają się one rzadziej niż duety europejskie i stąd mają niższe rankingi. Jeszcze w pierwszym secie Stoeva były bliskie wygranej, ba początek seta miały wręcz genialny, prowadziły nawet 11:2, ale malezyjscy trenerzy "przestawili" swoje podopieczne w przerwie technicznej i dało to efekty w postaci "kradzieży" niby przegranego już pierwszego seta i pewnego zwycięstwa w partii numer 2.
W męskim deblu mieliśmy europejski finał. I był on dość jednostronny, zwłaszcza w secie drugim. Kim Astrup i Anders Rasmussen pewnie pokonali Marka Lamsfussa i Marvina Seidela, dla których sam awans do finału jest sporym sukcesem.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.