Siatkówka: Kamil Semeniuk po triumfie ZAKSY w Pucharze Polski (WYWIAD)
PI0TR SUMARA/PLS

Siatkówka: Kamil Semeniuk po triumfie ZAKSY w Pucharze Polski (WYWIAD)

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 15.03.2021, 13:41

W miniony weekend Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w finale TAURON Pucharu Polski Jastrzębski Węgiel 3:0, broniąc tym samym zdobytego przed dwoma laty tytułu. Swoimi wrażeniami z meczu podzielił się MVP turnieju, Kamil Semeniuk, który powiedział również kilka słów o nadchodzącym pojedynku Ligi Mistrzów oraz powołaniach do kadry narodowej.

 

A.N: Gratuluję kolejnego triumfu! Tym razem pobiliście rekord, wygrywając swój ósmy Puchar Polski w historii klubu. Do tej pory siedmiokrotnie po to trofeum sięgali siatkarze Skry Bełchatów i AZS-u Olsztyn.

K.S: Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiedziałem, że pobiliśmy rekord! My cieszymy się z każdego trofeum tak samo. Jesteśmy bardzo zadowoleni z gry, jaką dziś zaprezentowaliśmy.

 

A.N: W finale pokonaliście Jastrzębski Węgiel 3:0, ale we wczorajszym spotkaniu długo się męczyliście. Widać jednak, że ten pięciosetowy pojedynek w żaden sposób się na Was nie odbił!

K.S: To prawda. Wczoraj przedłużyliśmy mecz z Zawierciem, co nie było w naszych planach, ale na finał wyszliśmy bardzo skoncentrowani. Od początku graliśmy agresywnie, narzuciliśmy własny styl gry. Jastrzębianie naprawdę prowadzili wyrównaną walkę przez dwa pierwsze sety. W ostatniej partii byliśmy jednak jeszcze bardziej nakręceni i zdołaliśmy zdominować rywali. Każdemu z nas przeszło przez myśl, że te pięć setów to może być za dużo dla naszych organizmów, żeby się zregenerować i zagrać tak, jak ostatecznie to zrobiliśmy. Mamy jednak bardzo dobry sztab szkoleniowy i świetnych fizjoterapeutów i byliśmy w pełni gotowi na to spotkanie.

 

A.N: Wczoraj Kuba Kochanowski mówił, że trudno było wejść w mecz przez warunki na hali i wiatr, który z początku przeszkadzał. Dzisiaj już nie było takich problemów?

K.S: To już kolejne spotkanie na tej hali, więc się przyzwyczailiśmy. Każdy na pewno miał jeszcze trochę problemów szczególnie w polu zagrywki. W takiej hali serwis powyżej 100km/h jest bardzo ciężki. Piłkę trzeba utrzymać stosunkowo nisko, nie można jej wyżej podbić, bo sufit jest na takiej wysokości na jakiej jest. Pomimo tego ten element funkcjonował dziś u nas naprawdę dobrze. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że wszyscy gramy na tym samym obiekcie i nie powinno być żadnych wymówek. My mamy znakomitą energię, wspieramy się nawzajem i też dzięki temu wygraliśmy. 3:0 w finale z drużyną z Jastrzębia - myślę, że każdy brałby to w ciemno!

 

A.N: To spotkanie było bardzo dobre także w Twoim wykonaniu. Dziś blok jastrzębian nie potrafił cię zatrzymać, a przyjmujący często nie radzili sobie z Twoim mocnym serwisem. Statuetka MVP turnieju w pełni zasłużona!

K.S: Ja jestem przede wszystkim zadowolony z gry całego zespołu. To właśnie dzięki nim mogłem grać swoją siatkówkę. Z takim rozgrywającym jakim jest Benjamin Toniutti dostawać piłki i je kończyć to sama przyjemność. Ja pewnie zawsze znajdę coś jeszcze do poprawy. Tak więc jestem zadowolony, ale na pewno mogę być jeszcze lepszy.

 

A.N: Teraz przed Wami starcie Ligi Mistrzów, za niedługo play-offy. Właściwie nie macie chwili wytchnienia! Taka ciągła gra wydaje się jednak Wam służyć.

K.S: I tak jest. Teraz gramy praktycznie każdy mecz o stawkę, więc jesteśmy zmotywowani cały czas. Już w czwartek "sprawdzimy się" na drużynie rosyjskiej. Na pewno lecimy do Kazania, żeby wygrać. 

 

A.N: Będziecie w stanie wytrzymać takie tempo gry do końca sezonu?

K.S: Tak. Jak wspomniałem, mamy naprawdę świetnych fizjoterapeutów, którzy będą utrzymywać nas w dobrej formie, więc damy radę!

 

A.N: To kolejny mecz, w którym udowodniłeś swoją wartość dla drużyny. Myślisz, że właśnie po tym starciu Vital Heynen zadzwoni i powie: "Szykuj się na sezon reprezentacyjny"? 

K.S: To, co w głowie ma trener Vital Heynen, wie tylko on. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że w każdym meczu daję z siebie 100%.

 

A.N: Jeszcze raz gratuluję i życzę powodzenia w starciu z Zenitem Kazań.

K.S: Dziękuję!