
Obawy dotyczące cenzury w muzeum sztuki M+ w Hongkongu
- Dodał: Marta Wolf
- Data publikacji: 22.03.2021, 17:50
Szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lam, przywołuje do porządku urzędników. Prosi, aby ważyli słowa w zapewnieniu, że wystawy w nowym muzeum sztuki nie naruszają szeroko zakrojonego prawa bezpieczeństwa narodowego miasta, co wzbudziło nowe obawy dotyczące cenzury w miejscu kultury.
Komentarze Lam pojawiły się zaledwie kilka dni po tym, jak dyrektor M+, Suhanya Raffel, na konferencji prasowej poświęconej ukończeniu budowy zapewniła, że nie będzie problemu z zaprezentowaniem politycznych prac, w tym autorstwa chińskiego dysydenta - Ai Weiwei. W kolekcji znajdują się również różne odniesienia do masakry na placu Tian’anmen, tematu uważanego za niedozwolony przez galerie w Chinach, a także satyryczne wizerunki byłego chińskiego przywódcy Mao Zedonga
Zapytana, czy muzeum M+ grozi wzniecanie nienawiści wobec Chin za pomocą niektórych swoich dzieł, Lam powiedziała Radzie Legislacyjnej Hongkongu, że eksponaty instytucji mogą przekroczyć nieokreśloną czerwoną linię. Dodała, że jej rząd szanuje wolność wypowiedzi artystycznej i kulturalnej, ale od czasu uchwalenia przepisów, dotyczących bezpieczeństwa narodowego, od rodaków wymaga się ich ochrony
M+, który zostanie otwarty pod koniec 2021 roku, obejmie 17 000 metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej w 33 galeriach. Miejsce jest często reklamowane jako odpowiedź Azji na Museum of Modern Art w Nowym Jorku lub Tate Modern w Londynie i flagowe miejsce West Kowloon Cultural District - rozległej dzielnicy sztuki zbudowanej na ziemi odzyskanej z Portu Wiktorii.
Muzeum nie zdradziło jeszcze, które z dzieł kolekcji będą publicznie prezentowane po jej otwarciu pod koniec tego roku. Jednak wprowadzenie ustawy o bezpieczeństwie narodowym, będącej odpowiedzią na prodemokratyczne protesty, które wstrząsnęły miastem w 2019 roku, wzbudziło obawy o możliwość cenzury - lub autocenzury - w muzeum. Chociaż ustawodawstwo nie odnosi się wprost do sztuki politycznej, artyści i kuratorzy miasta twierdzą, że dzieła prodemokratyczne lub antychińskie mogą nie odpowiadać jej niejasnym parametrom.
Artystka Kacey Wong, która regularnie uczestniczyła w protestach prodemokratycznych w Hongkongu, niejednoznaczne sformułowanie przepisów uważa za jawne nadużycia ze strony władz. Jak mówi:
- Tak zwana czerwona linia jest tak elastyczna, że rząd lub jego agenci mogą ją wykorzystać do ścigania kogokolwiek, kogo nie lubią. Hongkong przechodzi teraz ten proces upolitycznienia kulturowego. Wszystko jest sztuką, wszystko jest polityką.