Premier League: terminarz Manchesteru United pędzi jak szalony. Po Granadzie czas na Burnley
- Dodał: Rafał Judka
- Data publikacji: 17.04.2021, 17:17
Zachować bezpieczną przewagę i skupić się na Lidze Europy. To bardzo prawdopodobny plan na najbliższe tygodnie dla Manchesteru United. Aby go zrealizować trzeba spokojnie wygrywać z zespołami z dołu tabeli. Czy jednak Burnley, które jest tuż nad strefą spadkową podda się tak łatwo?
Sytuacja w Premier League wydaje się dla Czerwonych Diabłów klarowna. Do prowadzącego Manchesteru City tracą 11 punktów, a wygrywając spotkanie z Burnley mogą zniwelować tę stratę do 8 “oczek”. Nie należy się jednak spodziewać, że Obywatele będą tracić przewagę, więc walka o mistrzostwo Anglii jest raczej przesądzona. Z kolei drużyny będące za plecami United nie radzą sobie ostatnio dobrze. Leicester przegrało dwa ostatnie spotkania, West Ham w sobotę nie poradził sobie z Newcastle, a Chelsea niedawno została upokorzona przez walczący o utrzymanie West Brom. To powoduje, że Czerwone Diabły będą traktować rozgrywki Premier League bez większej presji, skupiając się na dwumeczu z Romą w półfinale Ligi Europy na przełomie kwietnia i maja. Z pozostałych do końca siedmiu kolejek najcięższymi spotkaniami wydają się tylko wyjazd do Liverpoolu i domowy mecz z Leicester.
Burnley gra z kolei w tym roku bardzo w kratkę. Początek sezonu był dla ekipy Seana Dyche’a katastrofalny. The Clarets okupowali strefę spadkową i wydawało się, że o utrzymanie może być bardzo ciężko. Potem przyszedł jednak okres od listopada do stycznia, kiedy to Burnley zanotowali serię świetnych wyników m.in. wygraną z Liverpoolem, Arsenalem czy Aston Villą. To spowodowało, że widmo spadku przestało nękać ekipę Dyche’a. Od tamtej pory Burnley gra bardzo nierówno. Potrafią zremisować z Arsenalem czy Leicester, a nawet wygrać z Evertonem, by zaraz po tym przegrać z Newcastle i Southampton. Obecnie The Clarets zajmują 17. miejsce, ostatnie nad strefą spadkową. Ich przewaga wynosi co prawda siedem punktów, ale w obecnej formie zaprzepaszczenie tego buforu bezpieczeństwa nie jest niemożliwe.
Burnley ma jedna ostatni dobrą passę na Old Trafford. Nie przegrali tam trzech meczów z rzędu, a ostatnia wizyta zakończyła się nawet zwycięstwem 2:0. Gdyby również w niedzielę Manchester United nie potrafił pokonać The Clarets, staliby się oni drugą po Chelsea drużyną w historii Premier League, która nie poniosła porażki na stadionie Czerwonych Diabłów w czterech kolejnych spotkaniach. A Chris Wood może być zawodnikiem, który strzeli bramkę trzy razy z rzędu na Old Trafford. Manchester United z kolei liczyć będzie na będącego ostatnio w dobrej formie Masona Greenwooda. Anglik w swoich 23 występach od początku sezonu strzelił tylko jedną bramkę, lecz ostatnio zdobył dwa gole w dwóch meczach Premier League. Brakuje mu już tylko dwóch trafień, aby zrównać się z Waynem Rooneyem w liczbie bramek zdobytych dla Czerwonych Diabłów jako nastolatek.
Ole Gunnar Solskjaer na pewno nie będzie mógł skorzystać z Anthony’ego Martiala, a występ Marcusa Rashforda nadal stoi pod znakiem zapytania. Dla zespołu Burnley najważniejszym znakiem zapytania jest stan bramkarza numer jeden Nicka Pope’a. On, oraz Dwight McNeil to zawodnicy, co do których decyzję zapadną w dzień spotkania. Nadal pauzuje za to Ashley Barnes i Kevin Long.
Czy Manchester United udźwignie rolę faworyta i bezproblemowo poradzi sobie z Burnley. Czy to może goście podtrzymają swoją dobrą serię na Old Trafford i zaskoczą kibiców? Przekonamy się o tym już w niedzielę. Pierwszy gwizdek sędziego Jonathana Mossa zabrzmi o 17:00.