Premier League: City kontra Arsenal. Czy to będzie ostatnia salwa armatnia Artety?

  • Dodał: Rafał Judka
  • Data publikacji: 27.08.2021, 12:50

Niegdyś takie starcie elektryzowało by wszystkich kibiców piłki nożnej na wyspach. Manchester City podejmuje u siebie Arsenal. Mamy więc do czynienia z wielkimi brytyjskimi markami. Lecz Arsenal od dawna nie jest już topową drużyną w Premier League, a na dodatek rozpoczął ten sezon z wielkimi problemami. Czy Michel Arteta wykrzesa ze swoich zawodników dodatkową motywację na mecz z mistrzem Anglii, a przy okazji ochłodzi chociaż odrobinę gorący fotel na którym siedzi?

 

Obie ekipy nie weszły w sezon udanie. Lecz skala problemu znacząco się tutaj różni. Gospodarze zaliczyli co prawda wpadkę w meczu otwarcia, ale porażka jedną bramką z Tottenhamem wstydu nie przynosi. W drugiej kolejce podopieczni Pepa Guardioli przejechali się już po Norwich 5:0 i wydają się łapać formę. Z kolej drużyna Artety po kompromitującej przegranej na początek sezonu z sąsiadem z Londynu, beniaminkiem Brentford, okazała się także zdecydowanie gorsza od kolejnego klubu ze stolicy Anglii Chelsea. W obu przypadkach w Arsenalu nie widać było nawet zalążków dobrej gry i nad hiszpańskim szkoleniowcem Kanonierów zaczęły się zbierać czarne chmury. Nastroje zostały lekko ostudzone w tygodniu, kiedy to goście wygrali z West Bromem w Pucharze Ligi Angielskiej, ale prawdziwa weryfikacja przyjdzie właśnie w sobotę. Jeżeli Arteta wytrzyma na stanowisku przez przerwę reprezentacyjną (która zacznie się po tej kolejce), to w następnej kolejności czekają go stosunkowo łatwiejsze spotkania z Norwich i Burnley. Jednak wysoka i kompromitująca porażka może być za dużym ciężarem dla władz klubu, a co za tym idzie końcem przygody Hiszpana na Emirates Stadium.

 

Składy obu ekip są jeszcze sporą niewiadomą. Początek sezonu to okres szukania optymalnych rozwiązań i widać to w obu ekipach. Pep Guardiola nie skorzysta z kontuzjowanego Kevina De Bruyne i Phila Fodena, oraz z zawieszonego Benjamina Mendiego, który został w czwartek oskarżony o cztery gwałty. Manchester City po fiasku negocjacji z Tottenhamem w sprawie transferu Harrego Kane’a został z jednym nominalnym napastnikiem w kadrze. Lecz w ostatnim meczu Obywatele wyszli z Gabrielem Jesusem na pozycji skrzydłowego, a Brazylijczyk zagrał bardzo dobre spotkanie. To na pewno jeszcze bardziej utrudni rywalom rozszyfrowanie ustawienia taktycznego The Citizens. Gola z Norwich zdobył Jack Grealish, który był bohaterem hitowego transferu za ponad 100 milionów funtów, ale najgłośniej może być o pewnym Portugalczyku, który według Fabrizio Romano (włoski dziennikarz specjalizujący się w rynku transferowym) jest tuż tuż Manchesteru. Mowa o Cristiano Ronaldo, który chce opuścić Juventus. Gdyby włodarzom Obywateli udało się zakontraktować byłego gracza m.in. Realu Madryt problem z obsadą pozycji napastnika byłby rozwiązany. Michel Arteta nie skorzysta w sobotę ze swojego letniego nabytku, czyli Bena White’a, który nabawił się koronawirusa. Szanse wskoczenia na bramkę za Bernda Leno ma Aaron Ramsdale, czyli kolejny transfer kanonierów. Anglik dobrze zaprezentował się w meczu z West Bromem i biorąc pod uwagę słabą formę niemieckiego goalkeepera to on może wyjść w pierwszym składzie na mecz z City. W ataku prawdopodobnie zobaczymy już wracającego po tajemniczej absencji Aubameyanga, a w pomocy zakupionego z Realu Madryt Martina Odegaarda. Obaj pojawili się na boisku w środkowym spotkaniu pucharowym.

 

Ostatnie wynik nie przemawiają w sobotnim starciu za Arsenalem. Tak samo jak historia kilku ostatnich sezonów. Manchester City wygrał ostatnie osiem spotkań tych drużyn w Premier League, a doliczając do tego także wcześniejsze remisy, ekipa z Londynu ostatni raz cieszyła się ze zwycięstwa nad The Citizens w lidze w grudniu 2015 roku. Co prawda od momentu powstania Premier League Arsenal pokonał swoich najbliższych rywali aż 23 razy (do 15 porażek), ale wydaje się, że ta statystyka będzie się w kolejnych sezonach zmieniać na ich niekorzyść.

 

Czy zatem w sobotnie wczesne popołudnie będziemy świadkami emocjonującego spotkania. Jak to w Premier League bywa najprawdopodobniej tak, ale możliwe, że tylko za sprawą świetnej gry gospodarzy. Bukmacherzy płacą na zwycięstwo gości aż dziesięciokrotność zakładu, więc ich triumf byłby nie lada niespodzianką. Sędzią tego meczu będzie Martin Atkinson, a jego pierwszy gwizdek na Etihad Stadium rozbrzmi o 13:30.