Piłka ręczna - Superliga kobiet: skrajne emocje w Zagłębiu i Kobierzycach
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 16.10.2021, 09:15
Wiele się działo w piątkowe popołudnie, jeśli chodzi o damską piłkę ręczną i naszą Superligę. W szóstej serii gier Miedziowe okazały się znacznie lepsze od koszalinianek, za to ciekawy pojedynek mogliśmy obserwować w Jarosławiu.
Zawodniczki z Lubina w tym sezonie celują w obronę mistrzowskiego tytułu i póki co realizowanie tego zadania wychodzi im świetnie. Miedziowe tym razem mierzyły się z drużyną z Koszalina i bardzo szybko pokazały swoją dominację na boisku. Pierwsze trzy bramki padły bowiem ich łupem, wkrótce zrobiło się 5:0, a pokaźną serię na otwarcie przerwała dopiero Paula Mazurek. Mistrzynie Polski były jednak znacznie skuteczniejsze w ataku, za to rywalki nie potrafiły wykorzystać nawet swoich szans w postaci rzutów z siódmego metra - 9:2. Piłka rzucana z rąk koszalinianek często nie meldowała się w bramce i to był główny zarzut w stronę ich gry. Przed sygnałem zwiastującym przerwę dwa gole zdobyła jeszcze Zawistowska i przewaga Lubina wynosiła już dziewięć bramek. Druga połowa była już trochę lepsza w wykonaniu przyjezdnych, ale wciąż nie była to satysfakcjonująca gra. Podopieczne Waldemara Szafulskiego notowały straty piłek, co skrzętnie wykorzystywały gospodynie. Świetnie rzucały Kochaniak-Sala i Zawistowska - ta druga zakończyła spotkanie ze stuprocentową skutecznością w ataku. W drugiej partii ta różnica trafień nie była już tak duża jak wcześniej, ale końcowy wynik robi wrażenie. Zagłębie umocniło się na pozycji lidera po wysokim zwycięstwie 37:22.
Zagłębie Lubin - Stoisław Koszalin 37:22 (18:9)
Po raz kolejny porażkę poniosły piłkarki Korony Kielce. Ten zespół dryfuje pomiędzy Superligą, a niższą klasą rozgrywkową, jednak w tym sezonie ponownie możemy go oglądać w zmaganiach z czołowymi ekipami. Tym razem jednak lepsze były elblążanki. Pierwsza odsłona była naprawdę ciekawa i wyrównana - kielczanki zaczęły bardzo dobrze, od razu notując dwa trafienia. Później praktycznie do przerwy na tablicy utrzymywał się remisowy rezultat. Dużo drużynie dała Grabarczyk, a najczęściej w pole przeciwniczek trafiała Więckowska. Po długiej wymianie ciosów drużyna EKS-u schodziła z boiska z niewielką przewagą 18:17. Po wznowieniu gry z każdą kolejną minutą gra przyjezdnych traciła jednak na jakości. Straciły kilka piłek, ale również były mniej skuteczne w rzutach na bramkę. Ekipa z Kielc musiała więc uznać wyższość rywalek, które na swoim terenie zwyciężyły 37:31.
EKS Start Elbląg - Suzuki Korona Handball Kielce 37:31 (18:17)
Wisienką na torcie okazał się być mecz w Jarosławiu. Chyba mało kto mógłby się spodziewać, że szósta drużyna poprzedniego sezonu sprawi niespodziankę i dorówna kroku wicemistrzyniom, ostatecznie je pokonując. Do szóstej minuty gospodynie zdołały wypracować sobie całkiem ładną przewagę - 4:1. Rywalki cały czas pilnowały, żeby ten dystans się nie powiększał, ale mniej więcej na półmetku straciły jedną ze swoich zawodniczek, bo czerwoną kartkę otrzymała Vitoria Macedo. Elblążanki grały za to w osłabieniu, ale mimo tego potrafiły dobrze grać w defensywie i miały dwa punkty w zapasie przed drugą połową. Tam jednak nie było wcale łatwiej, bo doświadczenie drużyny z Kobierzyc zdecydowanie było ich mocną stroną. Podopieczne Edyty Majdzińskiej wielokrotnie miały okazję, żeby wyrównać wynik i w tej połowie były nawet o jedną bramkę lepsze. Zabrakło jednak czasu i... celności w rzutach. Aż 11 straconych szans to naprawdę sporo, jak na wicemistrzynie kraju. Dobrą robotę wykonała za to Barbara Zima. Bramkarka KPR-u świetnie interweniowała aż piętnastokrotnie. Mimo tego zwycięstwo należało do Jarosławia, co niewątpliwie było ciekawym wydarzeniem tego dnia.
Eurobud JKS Jarosław - KPR Gminy Kobierzyce 26:26 (14:12)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.