EHF Liga Mistrzów: lepsza druga połowa i czwarte zwycięstwo Vive
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 20.10.2021, 20:15
W środowy wieczór w Hali Legionów czekał nas ciekawy pojedynek, ale z happy-endem. Drużyna z Kielc pokonała na własnym terenie teoretycznie słabsze FC Porto, choć pierwsza połowa wcale nie wskazywała na łatwą drogę.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa gościnnie przyjęli swoich rywali, bowiem to oni otworzyli to spotkanie trafieniem do bramki. Szybko jednak odpowiedział im Tournat, a później obie ekipy wymieniły się ciosami. Przy stanie 3:3 po kilku próbach wreszcie skutecznie zaatakował Nahi i Vive prowadziło już dwiema bramkami. Ta przewaga nie była jednak zbyt bezpieczna, bo przecież czasu było jeszcze mnóstwo. Przeciwnicy wykorzystywali swoje szanse, cały czas trzymając się niewielkiej różnicy punktowej, by ta momentalnie się nie powiększyła. W 17. minucie wyrównali nawet do jedenastu, ale na szczęście kielczanie potrafili zachować chłodną głowę i nie oddali prowadzenia ani na moment. Faktem jest jednak, że Vive wcale nie grało dobrze. Wiele strat zanotowali gospodarze w pierwszej partii, a skuteczność rzutów na bramkę była po stronie rywali. Miejscowych ratował więc fakt częstszego posiadania piłki i większej ilości strzałów. Na pięć minut przed przerwą podopieczni Dujszebajewa zanotowali trzypunktową serię, co zapewniło im lepszy wynik przed drugą połową - 20:17.
Długo nie trzeba było czekać na kolejną bramkę Vive po powrocie na boisko, bo kilkanaście sekund po rozpoczęciu trafił Karacic. Przez kolejne minuty mogliśmy obserwować wymianę ciosów, ale dla kielczan był to dobry scenariusz. Gospodarze znacznie poprawili swoją skuteczność, a na boisku błyszczał Gudjonsson, który praktycznie każdą swoją szansę zamieniał w punkt. W ten sposób Vive prowadziło pięcioma punktami na kwadrans przed końcem spotkania - 28:23. Zawodnicy z Portugalii nie poddawali się, a z dołka próbował wyciągnąć ich Salina Amador, dzięki któremu przewaga kielczan stopniała w pewnym momencie do trzech punktów. Mistrzowie Polski czujnie jednak grali w obronie i tym razem to oni zbierali piłki po stratach przeciwników. Dodatkowo FC Porto częściej grało w osłabieniu, co potrafili wykorzystać piłkarze Łomży. Mówiąc krótko, drużynie z Kielc nie trzeba było już wiele - wystarczyła gra cios za cios, by komplet punktów pozostał na polskiej ziemi. I tak też to wyglądało. Gospodarze dowieźli przewagę już do końca i zanotowali kolejne, czwarte już zwycięstwo w fazie grupowej, po którym zajmują drugie miejsce w tabeli.
Łomża Vive Kielce - FC Porto 39:33 (20:17)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.