PGNiG Superliga: pogrom Vive, Wisła lepsza od puławian i dwie serie karnych
- Dodał: Seweryn Czernek
- Data publikacji: 24.10.2021, 22:20
W miniony weekend szczypiorniści rozegrali spotkania 7. serii rozgrywek PGNiG Superligi. Przodujący w tabeli zawodnicy Vive mają za sobą kolejny świetny mecz i kolejne zwycięstwo, pozwalające zachować im czyste konto. Niepokonani pozostają także płocczanie, którzy w hicie kolejki pokonali Azoty-Puławy. Również inne pojedynki przyniosły ciekawe rozstrzygnięcia, o czym świadczą dwa starcia rozstrzygnięte dopiero po rzutach karnych.
Kolejną rundę rozgrywek otwierało spotkanie na szczycie tabeli, które spokojnie można określić mianem hitem kolejki. Mowa o pojedynku Wisły Płock i Azotów-Puławy, czyli odpowiednio drugiej i trzeciej ekipy w hierarchii. W początkowych fragmentach z przodu utrzymywali się przyjezdni, ale ich przewaga nie trwała długo. Z czasem rozpędu nabrali płocczanie, odskakując na 3-4 trafienia i zamykając pierwszą połowę wynikiem 13:10. Po przerwie na boisku ponownie lepiej prezentowali się zawodnicy z Puław, którzy szybko wyrównali wynik i wyszli na prowadzenie. W środkowym fragmencie tej połowy serią czterech bramek popisali się jednak miejscowi, co pozwoliło im uciec na trzy trafienia. Choć goście do samego końca starali się doprowadzić do wyrównania, rywale pozwolili im zbliżyć się do siebie jedynie na jedną bramkę. Taką różnicą zakończyło się też całe spotkanie, w którym ze zwycięstwa 27:26 mogła cieszyć się Wisła.
ORLEN Wisła Płock - Azoty Puławy 27:26 (13:10)
Niespodziewane problemy mieli u siebie szczypiorniści MKS-u Kalisz, którzy podejmowali ligowego outsidera z Mielca. Przyjezdni, którzy do tej pory nie odnieśli żadnego zwycięstwa od początku byli bardzo zmotywowani i pilnowali wyniku. Kaliszanie nie potrafili z kolei uciec rywalom, zamykając pierwszą część na jednobramkowym prowadzeniu 14:13. Obraz spotkania nie zmienił się także po przerwie, co zwiastowało ciekawe rozstrzygnięcia końcowe. Solidnie grający mielczanie utrzymywali swoją grę i w drugiej połowie zanotowali jedno trafienie więcej od rywali, co dawało po skończeniu regulaminowego czasu gry remis 31:31. O losach zwycięstwa decydowały tym samym rzuty karne, a sam konkurs "siódemek" również przysporzył sporo emocji. Ostatecznie zawodnicy MKS-u wygrali 8:7, notując kolejne zwycięstwo, a przegrani mogli cieszyć się ze zdobycia pierwszego punktu do swojego dorobku.
Energa MKS Kalisz - Handball Stal Mielec 31:31 (14:13, 8:7 karne)
Jako faworyci do Szczecina udawali się zawodnicy Piotrkowianina Piotrków Trybunalski, którzy szybko zaczęli wywiązywać się ze swojej roli. Po początkowej przewadze miejscowej Pogoni rywale szybko złapali swój rytm i zaczęli coraz bardziej odjeżdżać gospodarzom, którzy nie potrafili dotrzymać im kroku. Przyjezdni pod koniec pierwszej połowy prowadzili nawet sześcioma trafieniami, by do szatni schodzić z wynikiem 15:20. Piotrkowianie kontynuowali swoją świetną grę po powrocie na boisko, by z czasem powiększyć różnicę na swoją korzyść do ośmiu bramek. Choć w końcowych fragmentach zawodnicy ze Szczecina zerwali się do ataku i zdobywając cztery bramki z rzędu zniwelowali stratę do trzech trafień, na nic więcej nie było ich już stać. Przyjezdni w końcówce ponownie zwiększyli jeszcze swoją przewagę, by zamknąć starcie wynikiem 25:27.
Sandra SPA Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 32:37 (15:20)
Ciężko było wskazać "pewniaka" w pojedynku Gwardii Opole z Zagłębiem Lublin, bowiem obie ekipy okupują póki co środek tabeli. Od początku spotkania na parkiecie lepiej prezentowali się miejscowi, odskakując na 2-3 trafienia. Kluczowym fragmentem tej połowy była zdobyta przez opolan seria pięciu bramek, co pozwoliło im zwiększyć swoją przewagę, by zamknąć pierwszą połowę wynikiem 16:9. Po powrocie na boisko prowadzącym udało się zwiększyć różnicę na swoją korzyść nawet do ośmiu goli, co przez długi czas dawało im bezpieczną przewagę. Im bliżej końca spotkania, tym na wyższe obroty wchodzili lublinianie, niwelując stopniowo swoją stratę. W ostatnich minutach zawodnikom Zagłębia udało się zbliżyć do rywali nawet na dwa trafienia i gdyby mecz trwał kilka minut dłużej rozwój wydarzeń mógłby być interesujący. Skończyło się jednak zwycięstwem Gwardii 30:27, co pozwoliło im wskoczyć w tabeli przed swoich przeciwników.
Gwardia Opole - MKS Zagłębie Lublin 30:27 (16:9)
Podobnie sytuacja z faworytem miała się w przypadku starcia w Głogowie, gdzie Chrobry podejmował Wybrzeże Gdańsk. W pierwszych minutach na boisku prym wiedli gdańszczanie, którzy odskoczyli na cztery trafienia i przez dłuższy czas utrzymywali swoją przewagę. W środkowej fazie dobry rytm złapali jednak gospodarze, notując sześć bramek z rzędu i budując przewagę po swojej stronie, co pozwoliło im zamknąć tę część na prowadzeniu 16:14. Choć po wznowieniu gry przyjezdni szybko wyrównali wynik, niedługo później rywale ponownie zdołali odskoczyć na kilka bramek. Przez dłuższy czas zawodnicy Wybrzeża utrzymywali dystans maksymalnie czterech trafień, ale nie byli w stanie odrobić swojej straty. Głogowianie pewnie zmierzali z kolei po wygraną, dokładając rywalom w ostatnich minutach kolejne gole, by ostatecznie pokonać ich 30:24.
Chrobry Głogów - Torus Wybrzeże Gdańsk 30:24 (16:14)
Dobrego i wyrównanego pojedynku można było spodziewać się po meczu Górnika Zabrze z Unią Tarnów, bowiem po 6. kolejkach obie drużyny miały na swoim koncie tyle samo punktów. W pierwszej połowie ekipy miały problemy z kończeniem swoich akcji, co przełożyło się na małą ilość trafień i dawało na półmetku prowadzenie Unii 8:10. Zawodnicy rozpędu nabrali po powrocie na boisko, zapisując na koncie swoich drużyn kolejne trafienia. Lepiej w tej połowie zaprezentowali się zabrzanie, notując dwie bramki więcej i kończąc regulaminowy czas gry wynikiem 26:26. W konkursie "siódemek" w obu ekipach było widać sporo nerwów, a lepiej z emocjami poradzili sobie tarnowianie, wygrywając 3:4 i dopisując do swojego dorobku dwa punkty.
Górnik Zabrze - Grupa Azoty Unia Tarnów 26:26 (8:10, 3:4 karne)
Ostatnim akcentem 7. kolejki było starcie w Kielcach, w którym liderzy tabeli podejmowali u siebie MMTS Kwidzyn. Choć gospodarze szybko wypracowali sobie przewagę, rywale nie dawali za wygraną i z czasem doprowadzili do wyrównania. Remisowy stan nie utrzymywał się długo, bowiem po chwili kielczanie ponownie zaczęli uciekać, by zamknąć pierwszą połowę na prowadzeniu 18:15. Gospodarze po powrocie na boisko zaczęli powiększać różnicę na swoją korzyść, coraz bardziej ukazując tym samym różnicę klas obu drużyn. Punktem kulminacyjnym tego spotkania była seria ośmiu kolejnych trafień po stronie Vive, co już całkowicie dobiło przyjezdnych. Szczypiorniści z Kielc ostatecznie pokonali kwidzynian 41:29, zachowując czyste konto i utrzymując pozycję lidera w tabeli.
Łomża Vive Kielce - MMTS Kwidzyn 41:29 (18:15)
Seweryn Czernek
O igrzyskach piszę od niedawna, ale z igrzyskami jestem już od wielu lat. Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Fanatyk wielu dyscyplin, a w Poinformowanych zajmuję się siatkówką, biathlonem, biegami narciarskimi, tenisem oraz podnoszeniem ciężarów.