Brr, jak zimno - recenzja "Alaski" Adama Hadasia
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 20.11.2021, 23:56
Alaska (pozwólcie na skrócenie tytułu książki tylko do pierwszego jego członu) wydana została w serii podróżniczej Wydawnictwa Poznańskiego. Lecz tak naprawdę jest to znakomite studium historii i współczesności najbardziej na północ wysuniętego z amerykańskich stanów. Z jednej strony lektura obowiązkowa dla tych, którzy o wyprawie na Alaskę marzą, z drugiej niebezpieczna dla tych, którzy o tym nigdy nie myśleli, bo może się to całkowicie zmienić.
Każdy z nas lubi podróżować, jeśli pozwalają mu na to czas i środki. Niektórzy wybierają się w bardzo egzotyczne i trudno dostępne rejony, gdzie infrastruktura turystyczna nie daje wielkiego komfortu. Jeszcze mniejsza część o swoich podróżach pisze książki. Jednak liczba osób, które zdecydowały się na stałe przenieść w najdziksze i najmniej człowiekowi przyjazne zakątki świata i opisują je w sposób zachęcający do pójścia śladami autora, jest znikoma. Do takich należy Damian Hadaś, który swoje życie na wiele lat związał z Alaską, zakochał się w niej i tę miłość teraz sprzedaje ze swadą osobom, które po jego opowieść zdecydowały się sięgnąć.
Moja wiedza o Alasce ograniczała się do tej zdobytej (dawno, dawno temu) w szkolnej ławie, uzupełnionej serialem Przystanek Alaska i historią przygód Tomka Wilamowskiego (mowa o ostatnim, niedawno wydanym, tomie słynnego cyklu Alfreda Szklarskiego). Nie za wiele tego było, z wielkim więc zainteresowaniem sięgnąłem po pozycję Hadasia. I przyznam szczerze, że po jej lekturze nabrałem chęci do zobaczenia wszystkiego, o czym pisze na własne oczy. Wiem jednak, że tam nie pojadę, nie cierpię bowiem zimna i wiatru, zdecydowanie lubię upały, dla mnie nawet temperatura około zera jest trudna do zaakceptowania, a co dopiero mówić o -40. Autor jest zafascynowany Alaską, widać to, ale pisze o niej bardzo rzetelnie. Uprzedza, że nie jest to miejsce dla wszystkich, że nie każdy tam się odnajdzie i nie każdy z przyjemnością będzie wracał pamięcią do dni tam spędzonych. Bo generalnie i na ogół jest tam zimno, ciemno, wietrznie, a o wygodach znanych z europejskich kurortów możemy zapomnieć.
Wszystko to jednak rekompensuje piękno dziewiczej natury, która co prawda coraz mocniej doświadcza niszczycielskiej siły cywilizacji, ale wciąż pozostaje nieokiełznana, groźna, ale fascynująca, pociągająca jak mało co. No właśnie, groźna. Jak dziki mustang wierzga, stara się raz na zawsze pozbyć człowieka, fundując mu ekstremalnie niskie temperatury, wichury, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów. Hadaś opisuje wszystko to niezwykle plastycznie, a opisy wzbogacone są całą masą przepięknych zdjęć. Można wręcz napisać, że to jest album, nieco tylko mniejszego formatu, niż jesteśmy przyzwyczajeni. Nawet więc ci, którzy nie lubią czytać, wolą oglądać obrazki, będą zadowoleni.
Jednak nie tylko o zimnie, śniegu, lodzie, przyrodzie, zwierzętach jest mowa w Alasce. Poznajemy kulturę i zwyczaje i rdzennych mieszkańców Alaski i tych, którzy tu przybyli w poszukiwaniu szczęścia. Jest też mowa o trudnej historii tego zakątka świata, o tym, jak przechodził on z rąk rosyjskich do amerykańskich, jak ścierały się kultura miejscowa z napływową, o tym, jak biały człowiek chciał podporządkować sobie tych, których nawiedził, jak chciał ich zepchnąć na margines życia, wyniszczyć wręcz jak kilkadziesiąt lat wcześniej Indian i jak mu się to (na szczęście) nie powiodło. Przeczytamy o gorączkach złota, miedzi i ropy naftowej, które pozostawiły na alaskańskim ciele krwawe blizny. Wraz z autorem możemy uczestniczyć w miejscowych świętach, obrzędach, latać do najbardziej oddalonych zakątków krainy, chodzić po górach, jeździć rowerem po lodzie i wiele wiele innych. Każdy rozdział to inna, fascynująca historia. Można je czytać po kolei, można też swobodnie skakać od jednego do drugiego, można wreszcie przeczytać tylko część z nich.
Książka napisana jest miłym w odbiorze językiem i stylem, pióro autor ma lekkie i wyrobione. Próbuje nawet sił w fragmentach beletrystycznych i wychodzi mu to całkiem nieźle. Szkoda, że pewnie na tej jednej pozycji skończy się pisarstwo Hadasia, bo nie sądzę, by chciał zmienić miejsce, w którym żyje. To co i jak pisze o Alasce zdecydowanie za tym przemawia. Książka dla podróżujących po świecie w rzeczywistości, ale i dla tych, którzy wolą wyprawy palcem po mapie - ciepłolubnych.
Damian Hadaś - dumny wałbrzyszanin, który po kilku latach na ukochanej Islandii zbiegiem okoliczności trafił na Alaskę. Miłośnik górskich wędrówek, parków narodowych Stanów Zjednoczonych i obserwacji zwierząt w naturalnym środowisku. Z wykształcenia inżynier środowiska, z zawodu i pasji przewodnik oraz organizator wycieczek i wypraw. Zwolennik turystyki zrównoważonej.
Autor w sieci:
Strona internetowa i blog: www.niceland.pl
Instagram: https://www.instagram.com/kierunekalaska/
Facebook: https://www.facebook.com/kierunekalaska/
Tytuł: Alaska. Przystanek na krańcu świata
Autor: Damian Hadaś
Premiera: 13 października 2021
Stron: 336
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznański
Ocena: 8/10
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.