EBL: Legia trójkami stoi, GTK Gliwice pokonane
- Dodał: Krystian Stefaniuk
- Data publikacji: 27.01.2022, 19:41
W spotkaniu 18. kolejki Energa Basket Ligi warszawska Legia podejmowała GTK Gliwice. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy.
Legia była faworytem tego spotkania, ale pierwsze minuty tego nie potwierdzały. GTK wyszło na prowadzenie za sprawą skutecznej gry pod koszem Kristijana Krajiny. W ekipie gospodarzy punktowali Jure Skifić oraz Robert Johnson, nie pozwalając gliwiczanom na zdobycie większej przewagi. Na 3 minuty przed końcem pierwszej kwarty siedem oczek z rzędu zdobył Jabarie Hinds, wyprowadzając gości na ośmiopunktowe prowadzenie. Legionistom udało się wrócić do gry dość szybko i dzięki skuteczności Raymonda Cowelsa drużyny dzielił jeden punkt przed drugą odsłoną.
Po pierwszych minutach kwarty drugiej można było się spodziewać, że Legia przejęła kontrolę nad meczem. Dobra gra Skifica i Muhammada Abdura-Rahkmana pozwoliły gospodarzom objąć prowadzenie. Chwilę później jednak gliwiczanie doszli do głosu i przewagę odzyskali. Spotkanie toczyło się na styku, punkt za punkt, cios za cios. Na dwie minuty przed końcem Hinds ponownie popisał się kilkoma dobrymi akcjami i zbudował przewagę sześciu oczek, ale Johnson i Grzegorz Kulka skrócili dystans i na przerwę ekipy schodziły z różnicą dwóch punktów na korzyść przyjezdnych.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Gliwiczanie pilnowali przewagi, a gospodarzom udało się wyjść na prowadzenie tylko raz w ciągu dziewięciu minut. Na pewno kibice Wojskowych nie mogli być zadowoleni ze swoich graczy. Goście postawili twarde warunki i mecz, który powinien być gładko wygrany, miał okazać się trudnym starciem oko za oko. Formę w trzeciej kwarcie znalazł Dariusz Wyka, między innymi jego punkty pozwalały Legii utrzymać się na powierzchni. Wśród gości prym wiedli Kacper Radwański oraz Roberts Stumbris, ich gra dawała nadzieję GTK na ważne zwycięstwo. Pod koniec kwarty Adam Kemp poprowadził Legię do odrobienia strat i wyrwania prowadzenia z rąk gości. Przed ostatnią częścią gry to gospodarze, ku uciesze kibiców, schodzili na krótką przerwę z przewagą.
Na początku ostatniej kwarty znowu dał o sobie znać Hinds, który tego wieczoru prezentował się świetnie i odzyskał prowadzenie. Nie na długo. Łukasz Koszarek - weteran polskich parkietów popisał się trzema celnymi trójkami w odstępie dwóch minut i zapewnił Legii solidne prowadzenie. 12 punktów różnicy, takiej przewagi do tej pory w meczu nie miał nikt. Legia wrzuciła wyższy bieg, a gliwiczanie nie wytrzymali tego tempa. Do końcowej syreny gospodarze kontrolowali spotkanie i nie pozwolili wrócić GTK do gry na dobre. Zasłużone zwycięstwo Legii, ale brawa również za solidną walkę należą się gliwiczanom, którzy przez długi czas prowadzili, ale nie potrafili obronić dobrej dyspozycji w ostatniej kwarcie.
Warto dodać, że był to wieczór debiutu Roberta Johnsona i był to bardzo udany występ, Johnson był najskuteczniejszym graczem na parkiecie po stronie gospodarzy, co pozwala wyrokować, że w Warszawie będą czerpać same korzyści z obecności takiego zawodnika w składzie.
GTK Gliwice zatrudniło nowego trenera, a jest nim Maros Kovacik, który ma za zadanie utrzymać zespół w Energa Basket Lidze, debiut jeszcze przed nim, ale jeśli gra gliwiczan tak poprawiła się od samej informacji, to pozostaje tylko czekać kiedy nowy szkoleniowiec na dobre przejmie drużynę.
Legia Warszawa - GTK Gliwice 86:73 (20:21, 18:19, 22:18, 26:15)
Legia Warszawa: Johnson 20, Koszarek 15, Abdur-Rahkman 9, Skifić 9, Kemp 9, Cowels 8, Kulka 7, Wyka 7, Jovanović 2, Kamiński 0, Didier-Urbaniak 0.
GTK Gliwice: Hinds 21, Krajina 16, Radwański 14, Stumbris 9, Gołębiowski 7, Put 4, Wiśniewski 2, Dodd 0.