"Miłość, seks & pandemia" (oraz obrzydzenie widza) [RECENZJA]
Patryk Vega/Youtube

"Miłość, seks & pandemia" (oraz obrzydzenie widza) [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 05.02.2022, 00:13

Przyznam uczciwie, że abominacje Patryka Vegi (bo nazwanie tego filmami to obraza dla prawdziwych twórców) omijałem szerokim łukiem. Zawsze słyszałem wystarczająco dużo złych komentarzy, aby móc tego uniknąć. Teraz jednak, to właśnie ja stworzę taki komentarz dla ludzi, którym choćby przez sekundę przeszła myśl, żeby to coś zobaczyć.

 

Miłość, seks i pandemia to generalnie zlepek bezsensownych scen, gdzie ludzie robią wszystko i nic. Mamy tutaj mnóstwo stosunków seksualnych (bo obiecuje nam to tytuł), masę żartów z pandemii (bo w końcu pandemia jest zawarta w tytule) i miała się pojawić miłość, ale tego jakoś nie widziałem. Poza tym mamy także wyśmiewanie feministek i katolickie gadki o nawróceniu. 

 

Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem od czego zacząć ten roast. Myślę, że najsensowniej będzie powiedzieć, że to coś naprawdę nie ma fabuły. W teorii nasz Mesjasz (o tym w dalszej części) stara się przedstawić 4 historie powiązanych ze sobą ludzi, z których każdy ma jakąś swoją własną opowieść. I jedynie, co mogę o nich ciekawego powiedzieć, to fakt, iż nie wiem, która z nich jest najgłupsza, bo każda pod tym kątem jest po prostu wybitna.

 

Nie chcę się zbyt wiele rozpisywać, gdyż po prostu Patryk Vega nie zasługuje, aby jego ohydne wypociny zyskały jakąkolwiek uwagę, ale to, co zostało tutaj ukazane, obraża po prostu wszystkich. Szczególnie pokrzywdzone są tutaj kobiety, które zostały aż nadto uprzedmiotowione (co nowością w tych abominacjach nie jest), a najlepszym tego przykładem jest morał jednego z wątków, wprost przedstawiający jedną feministkę jako psa. Nie wiem czy są to poglądy ww. twórcy, czy chęć opowiedzenia czegoś ważnego (ale w sposób gimnazjalisty, z problemami), natomiast było to zwyczajnie okropne.

 

Zresztą okropny jest tutaj również wspomniany seks. Jeśli ktoś chce wprowadzić celibat do swojego życia, to myślę, że obejrzenie tej abominacji może mu w tym znacznie pomóc. Pomijam, że pojawia się on wszędzie, a przy tym jest zbyteczny i na siłę wprowadzony do scenariusza, ale to po prostu wygląda ohydnie. Ludzie są jak zwierzęta, mają zwierzęce instynkty, a kamerzysta zespół Parkinsona i zbyt mocne przybliżenie (oczywiście nie ubliżając osobom chorym na zespół Parkinsona).

 

I teraz najśmieszniejsze jest to, że Patryk Vega w tym całym seksie i porównywaniu feministek do psów stara się być wspomnianym Mesjaszem. Tak, ten sam człowiek stara się zarazem cytować Biblię ustami księdza, po czym pokazywać najróżniejsze fantazje seksualne. Jeśli ktoś jednak myśli, że na tym koniec, to nie. W pewnym momencie na scenę wchodzi bowiem siostra zakonna, która wygłasza swój 5-minutowy monolog o pomaganiu dzieciom. Jeden z bohaterów tak się tym przejmuje, iż postanawia przelewać pieniądze Z MĘSKIEJ PROSTYTUCJI (oczywiście nieopodatkowane), a siostra z radością zaciera rączki i prosi o więcej. Jakby tego było mało, to na samym końcu otrzymujemy planszę, że i my możemy wpłacić coś na zbiórkę tejże siostry, gdyż działa ona naprawdę...

 

Nie wiem, czy będzie to szczyt głupoty (trudno znaleźć wygranego przy tylu znakomitych kandydatach), ale na pewno o takie miano walczą reklamy. Najbardziej w oczy rzucił mi się oczywiście Cinkciarz, będący bohaterem dla naszych zbiórek, gdyż umożliwia nam przelewanie pieniędzy na sierociniec bez dodatkowych opłat. Drugim śmiesznym zabiegiem jest wprowadzenie Fame MMA, gdzie jedna z postaci postanawia dzielnie walczyć na ringu, aby doskonale się rozpromować. Trwa to zaledwie jakieś 2 minuty, ale co Vega zarobił - to jego. W tym miejscu bardzo chcę podziękować za telewizyjne doświadczenie, przy którym treść jest przerywana przez blok reklamowy.

 

Poza tym czuć, że coraz mniej zdolnych aktorów chce grać u naszego twórcy. Wybiera on już najczęściej takie osoby, które albo są bardzo zdesperowane i liczą na niezłe pieniądze, albo miały marzenia, by kiedyś wystąpić w takim czymś. To akurat bardzo cieszy, gdyż dobre nazwiska mogły, nie daj Boże, kogoś zachęcić, a tak pójdą tylko zachwyceni fani, których, na szczęście, sukcesywnie ubywa.

 

Ostatnim śmiesznie-żałosnym aspektem jest ta słynna i tytułowa pandemia. To, jak Vega próbuje operować mądrymi cytatami i jakimś przesłaniem, jest po prostu smutne. Bo to już nie jest nawet śmieszne czy zabawne, a raczej wygląda jak alkoholik, próbujący się wysłowić, ale dzisiaj już za dużo wypił. Nie bawi nawet przez chwilę, bo widzisz po prostu upadek człowieka, który bardziej wzbudza litość, niż faktycznie motywuje. 

 

Ogólnie Miłość, seks i pandemia to po prostu film ohydny. Mam nadzieję, że Patryk Vega w końcu zacznie tracić pieniądze na swoich obrazach i skończy tę szopkę, bo to, co tutaj się dzieje, jest zwyczajnie szkodliwe i odrażające. Nie idźcie na ten film, nie próbujcie wspierać tego człowieka, a za te pieniądze kupcie sobie jakieś mega rollo czy inne dobre jedzenie, bo jestem przekonany, iż sprawi Wam to znacznie większą przyjemność, a zarazem oszczędzi męczarni, której ja nie uniknąłem.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl