NBA: rekord kariery Moranta, wygrana Heat
- Dodał: Andrzej Kacprzak
- Data publikacji: 01.03.2022, 10:30
Zeszłej nocy w NBA doszło do niezwykle ciekawego starcia między Miami Heat a Chicago Bulls. Prawdziwy popis dał też Ja Morant, który zanotował rekord kariery w spotkaniu z San Antonio Spurs.
Miami Heat - Chicago Bulls
Najciekawiej zapowiadającym się spotkaniem ubiegłej nocy było to pomiędzy Miami Heat a Chicago Bulls. Są to dwie najwyżej notowane drużyny konferencji wschodniej więc stawką był zarówno prestiż jak i prowadzenie w tabeli. Obie drużyny zmagają się z problemami kadrowymi. W ekipie z Chicago zagrać nie mogli m.in. Lonzo Ball i Alex Caruso, a w ekipie gospodarzy Kyle Lowry czy Victor Oladipo. Faworytem starcia byli gracze z Miami, którzy w ostatnich spotkaniach wyglądali nieco lepiej od rywali.
Pierwszych kilka akcji przyniosło prowadzenie ekipy gości, ale sytuacja niezwykle dynamicznie zaczęła się zmieniać na ich niekorzyść jeszcze w pierwszej kwarcie. Gracze gospodarzy bardzo dobrze dzielili się piłką co przyniosło dla nich znakomite efekty. Jeszcze w pierwszej tercji objęli oni dość wyraźne prowadzenie i przed rozpoczęciem drugiej tercji było 30:21. Kolejna odsłona spotkania miała zupełnie inny przebieg. Tym razem to miejscowi świetnie rozpoczęli i odskoczyli w pewnym momencie nawet na dziewiętnaście punktów. Poprawa gry w obronie i ofensywne starania Zacha Lavine czy DeMara DeRozana pozwoliły jednak wrócić do gry ekipie Bulls, która ostatecznie przed zmianą stron zniwelowała stratę do dziewięciu punktów. Do przerwy było więc 55:46. Od początku trzeciej kwarty na parkiecie znów znacznie lepiej wyglądali gospodarze, którzy po raz kolejny odskoczyli na kilkanaście punktów. Tym razem nie pozwolili jednak rywalom na nadrobienie strat, a zamiast tego zdołali nawet powiększyć przewagę do aż dwudziestu-czterech punktów. Kwestia zwycięstwa była więc rozstrzygnięta. Goście próbowali gonić wynik, ale ich strata była na tyle duża, że rywale mogli być spokojni o zwycięstwo i posłali do gry rezerwowych. Miami Heat pokonali na własnym parkiecie Chicago Bulls 112:99 i odskoczyli od nich w tabeli konferencji wschodniej.
Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs
Do interesującego starcia miało dojść w Memphis, gdzie Grizzlies podejmowali San Antonio Spurs. Mecz ten miał być przede wszystkim starciem rozgrywających - Dejounte Murraya (Spurs), który w tym sezonie popisał się triple-double już kilkanaście razy oraz Ja Moranta (Grizzlies), który przez wielu uważany jest za kandydata do tytułu MVP w kolejnych latach.
Mecz nie okazał się wielkim widowiskiem ze względu na zaciętą rywalizację, bowiem gracze z Memphis zdawali się kontrolować przebieg gry od początku do końca spotkania, wygrywając wszystkie cztery kwarty. Mecz mógł się jednak podobać ze względu na postawę obu zespołów w ofensywie, która była bardzo efektowna. Prawdziwą ozdobą spotkania był występ wspomnianego już Ja Moranta. Rozgrywający Grizzlies zanotował jedno ze swoich najlepszych ( o ile nie najlepsze) spotkań w karierze. Morant zdobył aż 52 punkty co jest zarówno najlepszym wynikiem w jego karierze jak i w historii Memphis. Grizzlies pozostawali do tej pory jedyną drużyną w historii NBA, dla której żaden z graczy nie był w stanie zdobyć 50 punktów. Morant do imponującego dorobku punktowego dołożył 7 zbiórek, a warta odnotowania była też jego skuteczność rzutów z gry, która wyniosła ponad 73%.
W pozostałych spotkaniach po bardzo zaciętym starciu Minnesota Timberwoles pokonała na wyjeździe Cleveland Cavaliers 127:122. Zespół gości do zwycięstwa poprowadził D'Angelo Russell, który zdobył 25 punktów. Bardzo pewne zwycięstwo w domowym spotkaniu odniosło Orlando Magic, które okazało się lepsze od Indiana Pacers (119:103). Warto zaznaczyć, że w tym spotkaniu po bardzo długiej przerwie do gry powrócił Markelle Fultz, który zdobył 10 punktów i 6 asyst. Całkowicie rozbici we własnej hali zostali natomiast gracze Brooklyn Nets, którzy nie mogli liczyć w tym spotkaniu na swoich najlepszych graczy. Raptors pokonali ich aż 133:97, a bohaterem spotkania był bez wątpienia Scottie Barnes (28pkt, 16zb). Wątpliwości ekipie Charlotte Horntes nie pozostawili też gracze Milwaukee Bucks. Obrońcy tytułu, którym niemal jak zawsze liderował Giannis Antetokounmpo wygrali 130:106. W ostatnim ze spotkań Sacramento Kings bardzo pewnie pokonali Oklahomę City Thunder 131:110. Double-double zanotował De'Aaron Fox, którzy rzucił 29 punktów i rozdał 10 asyst.
Wyniki:
Cleveland Cavaliers - Minnesota Timberwolves 122:127 (37:26, 24:38, 27:37, 34:26)
Kevin Love 26pkt - D'Angelo Russell 25pkt
Orlando Magic - Indiana Pacers 119:103 (31:32, 24:24, 35:19, 29:28)
Wendell Carter Jr. 21pkt/19zb - Tyrese Haliburton 23pkt/7as
Brooklyn Nets - Toronto Raptors 97:133 (27:42, 21:29, 21:29, 28:33)
LaMarcus Aldridge 15pkt - Scottie Barnes 28pkt/16ab/5prz
Miami Heat - Chicago Bulls 112:99 (30:21, 25:25, 36:21, 21:32)
Tyler Herro 20pkt/6zb/5as - Zach Lavine 22pkt
Memphis Grizzlies - San Antonio Spurs 118:105 (42:34, 26:24, 28:27, 22:20)
Ja Morant 52pkt/7zb - Lonnie Walker IV 22pkt
Milwaukee Bucks - Charlotte Hornets 130:106 (32:32, 44:21, 32:23, 22:30)
Giannis Antetokounmpo 26pkt/16zb/6as - LaMelo Ball 24pkt
Oklahoma City Thunder - Sacramento Kings 110:131 (32:35, 27:24, 31:40, 20:32)
Shai Gilgeous-Alexander 37pkt/7zb/10as - De'Aaron Fox 29pkt/10as
Andrzej Kacprzak
Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.