NBA: Nets triumfują w derbach, kolejna klęska Bulls
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 07.04.2022, 08:20
Brooklyn Nets pokonali New York Knicks 110:98 w derbach Nowego Jorku i na dwa mecze przed zakończeniem sezonu zasadniczego mają dokładnie taki sam bilans jak Atlanta Hawks. Z kolei Chicago Bulls zostali zdemolowani przez Boston Celtics 94:117 i spadli już na szóstą pozycję w Konferencji Wschodniej.
New York Knicks — Brooklyn Nets
Wokół derbów Nowego Jorku brakowało emocji, jakie zazwyczaj to spotkanie dostarczało kibicom. Wszystko spowodowane było tym, że Knicks w obecnym sezonie radzili sobie bardzo słabo i już od jakiegoś czasu nie mieli szans na grę w turnieju play-in. Z tego powodu w barwach gospodarzy nie wystąpił chociażby Julius Randle, co było ułatwieniem dla Nets, którzy wciąż rywalizują z Hawks o jak najlepsze rozstawienie.
Początek meczu w wykonaniu obu zespołów wyglądał raczej przeciętnie — skuteczność rzutowa poniżej 45% sprawiła, że mieliśmy sporo walki na tablicach. Tam zdecydowanie lepiej odnaleźli się podopieczni Toma Thibodeau, którzy dzięki temu wygrali pierwszą kwartę 29:25. Druga odsłona to z kolei fatalna postawa przyjezdnych, którzy trafiali tylko 38% swoich rzutów, jednocześnie pozwalając przeciwnikom na skuteczność 54%. Jedynie Kyrie Irving (24pkt/8zb/7as/3prz) starał się ratować sytuację, rzucając 12 oczek w dziesięć minut, ale na przerwę po pierwsze połowie to Knicks schodzili przy korzystnym wyniku 67:50.
Na początku drugiej części gry przewaga gospodarzy osiągnęła najwyższe w starciu 21 oczek. Trzecia kwarta była jednak jedną z najgorszych, jakie tylko może doświadczyć kibic koszykówki — Knicks trafiali tylko 25% swoich prób, na co Siatki odpowiedziały 35% skutecznością. Wszystko odmieniło się w czwartej odsłonie, kiedy ofensywa Nets nagle zaczęła funkcjonować na najwyższy obrotach (58% z gry), czego nie można powiedzieć o ich rywalach (27%). Kapitalne dwanaście ostatnich minut rozegrał Kevin Durant (32pkt/10zb/11as/2blk), który zapisał w tym czasie linijkę 13pkt/9zb/6as, prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa 110:98. Tym samym podopieczni Steve'a Nasha odpowiedzieli na wygraną Atlanta Hawks i na dwa spotkania przed zakończeniem rozgrywek wciąż mają taki sam bilans.
„Wiemy, jak bardzo kibice Knicks nas nienawidzą. Szczególnie teraz, kiedy ja oraz Kyrie zdecydowaliśmy się dołączyć do Nets, zamiast do nich. Dzięki temu takie zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej.” — podsumował Durant.
Chicago Bulls — Boston Celtics
Coraz gorzej wygląda sytuacja Byków z Chicago. Po wczorajszej porażce przeciwko Milwaukee Bucks podopieczni Billy'ego Donovana znaleźli się na poziomie Toronto Raptors, jeśli chodzi o bilans wygranych spotkań. Dzisiaj Bulls czekało następne trudne zadanie, ponieważ ich rywalem był kolejny zespół z czołówki ligi, Boston Celtics.
Początek meczu był bardzo zaskakujący, nawet biorąc pod uwagę fakt fatalnej gry Bulls z lepszymi przeciwnikami. Już po dziesięciu minutach rozgrywki Celtics objęli prowadzenie 31:14, dominując dosłownie w każdym aspekcie gry. Podopieczni Ime Udoki w pierwszej kwarcie trafiali na skuteczności 57% z gry, jednocześnie ograniczając rywali do 44%. W drugiej odsłonie miejscowi wyraźnie poprawili się w tym aspekcie, rzucając na 61%, ale ich strata wcale się nie zmniejszyła i na przerwę drużyna schodziła przy wyniku 51:67.
Po zmianie stron oba zespoły wyraźnie „stanęły” w ofensywie — goście trafiali 36% swoich prób, ale gospodarze grali jeszcze gorzej, zdobywając punkty w co czwartej swojej akcji. W ten sposób przewaga Celtów ponownie wzrosła, a główna w tym zasługa Jaylena Browna (25pkt/7zb/4as/2prz), który w trzeciej kwarcie uzbierał dziesięć oczek. Na początku czwartej odsłony przewaga przyjezdnych powiększyła się do 27 punktów, a szkoleniowiec Celtics na ostatnie minuty wpuścił na parkiet zawodników rezerwowych. Ostatecznie Boston Celtics wygrali 117:94 i wysunęli się na pół spotkania przed Milwaukee Bucks oraz Philadelphię 76ers w tabeli Konferencji Wschodniej. Z kolei Chicago Bulls po trzech kolejnych porażkach spadli już na szóstą pozycję.
„Ciężko jest grać, kiedy nie potrafimy się dogadać na parkiecie, co pokazują wyniki. Zarówno w ofensywie, jak i defensywie nie współpracujemy, nie gramy jak zespół. Musimy to rozwiązać w dwóch najbliższych meczach, żeby odnaleźć swój rytm.” — powiedział Zach LaVine.
Komplet wyników minionej nocy:
Detroit Pistons — Dallas Mavericks 113:131 (34:32, 24:33, 28:34, 27:32)
Cade Cunningham 25pkt/7zb/9as/2prz — Luka Doncić 26pkt/8zb/14as
New York Knicks — Brooklyn Nets 98:110 (29:25, 38:25, 15:22, 16:38)
Obi Toppin 19pkt/5zb/3as/3blk — Kevin Durant 32pkt/10zb/11as/2blk
Atlanta Hawks — Washington Wizards 118:103 (40:31, 27:34, 28:18, 23:20)
Danilo Gallinari 26pkt/10zb — Kristaps Porzingis 26pkt/18zb/4as/2blk
Chicago Bulls — Boston Celtics 94:117 (19:32, 32:35, 16:24, 27:26)
DeMar DeRozan 16pkt/5as/2prz — Jaylen Brown 25pkt/7zb/4as/2prz
Utah Jazz — Oklahoma City Thunder 137:101 (41:31, 30:27, 35:27, 31:16)
Rudy Gobert 20pkt/10zb/2blk — Jaylen Hoard 23pkt/5zb/3as
Los Angeles Clippers — Phoenix Suns 113:109 (26:22, 34:9, 27:30, 26:48)
Paul George 19pkt/9zb/4as/3prz/2blk — Ish Wainright 20pkt/8zb/4as/3prz
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.