Snooker - MŚ: hit dla Wilsona

Snooker - MŚ: hit dla Wilsona

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 20.04.2022, 23:51

Kyren Wilson pokonał Dinga Junhui 10:8 w hitowym starciu I rundy snookerowych mistrzostw świata. Awans zapewnili sobie także Jack Lisowski i John Higgins. Blisko tego sukcesu są Judd Trump i Noppon Saengkham.

 

Mecze zakończone:

 

Higgins po pierwszej sesji przegrywał z Un-Noohem 4:5 i pachniało niespodzianką, jeśli nie sensacją. Jednak szkocki mistrz nie z takich opresji wychodził i po raz kolejny pokazał, że nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. A w tej drugiej części meczu nie pozwolił Tajlandczykowi na wiele. Un-Nooh chyba przestraszył się szansy, bo jeszcze w 11. frejmie wbił 77 punktów w brejku, a potem praktycznie rzecz biorąc przestał istnieć przy stole. Jeszcze zdołał wyrwać jedną partię, ale pozostałe wygrał Higgins, zapisując na koncie cztery wysokie brejki, w tym jedną setkę.

 

John Higgins — Thepchaiya Un-Nooh [ZAKOŃCZONY] 10-7 (32:95, 84:30, 0:80(80), 128(128):1, 21:85, 10:65(61), 107(106):1, 98(98):0, 0:114(114), 78(75):42, 43:77(77), 100(53):0, 101(100):17, 65:37, 51:64, 58:40, 100(65):5)

 

Jacki Lisowski z kolei na drugą sesję meczu z Matthewem Stevensem wyszedł kompletnie rozkojarzony, jakby już myślał o rywalu w drugiej rundzie. Nim się dobrze rozejrzał po Crucible walijski dawny dwukrotny wicemistrz świata wygrał trzy partie, notując trzy wysokie brejki - 54, 99 i 69 punktów. Mieliśmy remis i zabawa zaczynała się jakby od nowa. Anglik wreszcie się obudził i to on z kolei zaczął się popisywać wysokimi seriami. Zdobył kolejno 78, 51 i 83 punkty w brejkach. Pierwszy i trzeci były brejkami wygrywajacymi, środkowy kradzieżą partii, która wydawała się być już w rękach Stevensa. Było 9:6 i wydawało się, że nic Lisowskiemu nie może zaszkodzić, jednak Stevens zerwał się jeszcze, wygrał dwie partie. Czekaliśmy już na decidera, pierwszego w tych mistrzostwach, jednak Lisowski zamknął mecz w 18. partii.

 

Jack Lisowski — Matthew Stevens [ZAKOŃCZONY] 10:8 (74:28, 111(53,58):7, 17:87, 9:73, 106(106):1, 109(100):5, 125(52,73):6, 61:37, 25:108(108), 0:87(54), 10:99 (99), 23:87(69), 78(78):8  65(51):55, 83(83):0, 28:72(71), 15:69(65), 93:33)

 

Hitem pierwszej rundy miało być starcie Kyrena Wilsona i Ding Junhuia i faktycznie doczekaliśmy się wreszcie świetnej gry i kapitalnych emocji. Wynik wisiał na włosku od pierwszej do ostatniej partii, a zawodnicy co rusz popisywali się wysokimi brejkami. Sesja poranna należała początkowo do Chińczyka, który w pierwszych trzech frejmach zaliczył brejki: 64, 110 oraz 51 i 55. W tym czasie Anglik uzbierał raptem 26 oczek. Przed przerwą jednak zdołał i on wbić swoją paczkę. Po powrocie do staołu jakość gry obu zawodników trochę siadłą i więcej było taktyki niż wysokiego wbijania. Po dziewięciu partiach 5:4 prowadził Junhui. Wieczorna sesja przyniosła ogromną dawkę emocji. Pierwszą jej partię na raty wygrał Wilson, a potem rozpoczął się festiwal wysokich podejść i naprzemiennego wygrywania. Chińczyk 96, Anglik 85, Chińczyk 122, Anglik 99 i 126, na to Chińczyk 117. Było 8:8 i nikt w Crucible ani przed telewizorami nie chciał, by ten mecz się skończył. Jednak musiało nadejść rozstrzygnięcie. I rozstrzygnęła bila różowa. W dwóch ostatnich partiach zaczynał punktowanie Wilson, ale potem Junhui miał szanse na odrobienie strat. Jednak różowa bila nie chciała go słuchać, nie wpadała i już. Anglik po najlepszym meczu I rundy awansował dalej, a Chińczyk pozostawił po sobie kapitalne wrażenie. 

 

Kyren Wilson — Ding Junhui 10-8 (9:72(64), 0:110(110), 17:110(51,55), 101(101):8, 68:57, 99(95):7, 58:67(54)0:83(82), 75:35, 62:56, 1:101(96), 85:0(85), 0:126(122), 99(99):0, 126(126):0, 22:117(117), 77(65):54(54), 62(62):22)

 

Mecze po I sesjach:

 

Mistrz świata z 2019 roku, niedawny lider rankingu kontra debiutant. Faworyt mógł być tylko jeden, choć Trump grywa ostatnio bardzo nierówno i raczej gorzej niż wtedy, kiedy sięgał po mistrzostwo i seriami wygrywał turnieje rankingowe. Z kolei Vafaei w tym sezonie prezentował się bardzo przyzwoicie i dokonał historycznego czynu, jako pierwszy Irańczyk awansując do mistrzostw świata. Mecz porywającym widowiskiem nie był, doczekaliśmy się tylko kilku wysokich brejków, w tym jednej setki. Częściej byliśmy świadkami taktycznych rozgrywek i ciułania punktów. Trump zatracił gdzieś umiejętność wbijania bili za bilą i pozycjonowania najlepszego w pewnym momencie na świecie. Irańczyk był wyraźnie stremowany. W efekcie Anglik prowadził od początku do końca tej sesji, kończąc ją z przewagą trzech partii. To zapewne wystarczy do awansu do drugiej rundy - dokończenie meczu jutro.

 

Judd Trump — Hossein Vafaei 6:3 (74:10, 72:51, 114(110):9, 61:74  24:66, 0:99(99), 73(56):0, 59:1, 89(73):8)

 

Raczej niespodziewany przebieg miała pierwsza sesja meczu Luci Brecela i Noppona Saengkhama. Faworytem zdawał się Belg, ale zwycięstwa Tajlandczyka nie uznano by za największą sensację pierwszej rundy. Jednak Brecel najwyraźniej nie miał dobrego dnia, bo grał po prostu jak amator. Zresztą w pierwszych czterech partiach było to nudnawe widowisko z dwoma snookerzystami, którzy bali się zaryzykować i ciułali punkty. Saengkham czuł się w takiej grze lepiej i do przerwy prowadził 3:1. Po powrocie do stołu sytuacja zmieniła się o tyle, że Taj zagrał bardziej ofensywnie i po kolejnych trzech partiach prowadził już 6:1, mając na koncie dwie setki. Ostatnie dwie partie to znów gra taktyczna i dwie wygrane Belga, który co prawda przegrywa 3:6, ale może się jeszcze łudzić, ze odwróci losy meczu.

 

Luca Brecel — Noppon Saengkham 3:6 (15:93, 60:70, 81:34, 46:58, 7:112(110), 28:68, 6:127(127), 68:31, 82:36)

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.