Premier League: Liga Mistrzów to lawa, a Arsenal przegrywa po raz kolejny
- Dodał: Hubert Dondalski
- Data publikacji: 16.05.2022, 22:53
Przedostatnią kolejkę Premier League zakończyło starcie pomiędzy Newcastle United a Arsenal FC. Był to bardzo ważny mecz w kontekście walki o Ligę Mistrzów. Kolejny zresztą. Również kolejny raz podopieczni Mikela Artety wyszli na to spotkanie w strachu. Wydawało się, że to gospodarze walczą o najwyższe cele. Dlatego też to oni wygrali to spotkanie 2:0.
Sezon zbliża się już ku końcowy i ostatniej prostej, ale jeszcze wiele kwestii nie zostało rozwiązanych. Jedną z nich jest to, która drużyna uzupełni skład drużyn, które będą reprezentować Anglię w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. Jedną z drużyn aspirujących do tego jest Arsenal. Rządzy gry w tych elitarnych rozgrywkach nie było widać w pierwszych minutach po podopiecznych Mikela Artety. To gospodarze wyszli bardziej zmotywowani i dyktowali warunki gry. Dopiero po dwudziestu minutach gry coś ruszyło w szeregach Kanonierów, za sprawą gry Martina Odegaarda oraz Bukayo Saki.
Najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie miał bez wątpienia Allan Saint-Maximin, który minął z łatwością Takehiro Tomiyasu i groźnym strzałem po ziemi poważnie zagroził bramce Kanonierów, ale na posterunku był Aaron Ramsdale. Co gorsza, dla Arsenalu, kolejną kontuzję złapał wcześniej wspomniany japoński obrońca, co poskutkowało wejściem Cedrica Soaresa. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Początek drugiej połowy zapowiadał się obiecująco, aż do czasu. W 56. minucie Joelinton pognał lewą stroną boiska i dośrodkował w pole karne, co zakończyło się golem samobójczym autorstwa Bena White'a! Dalsza część tego spotkania wyglądała tak, jakby to Newcastle walczyło o Ligę Mistrzów. Arsenal był bezradny. Arsenal był bezbarwny. Arsenal po prostu był beznadziejny. Nie widać było ani waleczności, ani umiejętności. Widać było jedynie strach.
W pewnym momencie na boisku Mikel Arteta posiadał tylko dwóch obrońców. W ofensywie gra się nie zmieniła, w obronie mogło dojść do tragedii, ale w 79. minucie Ryan Fraser spudłował w doskonałej sytuacji. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 85. minucie Newcastle przycisnęło po raz ostatni i choć Aaron Ramsdale obronił strzał Caluma Wilsona, tak z dobitką Bruno Guimaraesa nie miał szans. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:0. Na czwartym miejscu pozostaje Tottenham, który w ostatniej kolejce zmierzy się z Norwich City na wyjeździe. Arsenal FC podejmie Everton FC. Kanonierom pozostaje liczyć na to, że Kanarki wygrają u siebie, a zarazem sami wygrają z walczącymi o utrzymanie The Toffees. Odpowiedź na tę sytuację zostawiam wam drodzy czytelnicy. Spokojnej nocy.
Newcastle United - Arsenal FC 2:0 (0:0)
Bramki: 55' (sam.) White, 85' Guimaraes
Newcastle: Dubravka - Krafth, Schar (49' Lascelles), Burn, Targett - Longstaff, Guimaraes, Joelinton - Almiron (76' Murphy), Wilson, Saint-Maximin (77' Fraser)
Arsenal: Ramsdale - Tomiyasu, White, Gabriel (73' Pepe), Tavares (62' Lacazette) - Elneny, Xhaka - Smith Rowe (52' Martinelli), Odegaard, Saka - Nketiah
Żółte kartki: White
Sędzia: Darren England
Hubert Dondalski
Student dziennikarstwa na Uniwersytecie Szczecińskim. Od dziesięciu lat w toksycznym związku z Arsenalem. Fanatyk esportu.