EBL: Śląsk powiększył prowadzenie w serii finałowej. W piątek ostatni mecz sezonu?
Piotr Janczarczyk

EBL: Śląsk powiększył prowadzenie w serii finałowej. W piątek ostatni mecz sezonu?

  • Dodał: Piotr Janczarczyk
  • Data publikacji: 24.05.2022, 22:30

Śląsk po dzisiejszym meczu prowadzi w serii finałowej z Legią już 3-1. Wrocławianie po mało ofensywnym spotkaniu pokonali podopiecznych Wojciecha Kamińskiego 66:63. Najlepszym punktującym przyjezdnych był Travis Trice, jednak sporo dał od siebie również jego brat - D'Mitrik. Kolejne starcie tych drużyn już w piątek we Wrocławiu.

 

Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla Legii, choć pierwsze punkty zdobył Travis Trice. Ten chwilę później miał jednak spore problemy w defensywie, bo naprzeciwko niego stanął zdecydowanie wyższy Raymond Cowels, który chętnie wykorzystywał przewagę warunków fizycznych, grając tyłem do kosza. Wrocławianie mieli kłopot w ofensywie, o czym mogą świadczyć raptem cztery zdobyte punkty w pierwszych pięciu minutach. Legia miała wówczas kilka oczek przewagi. Śląsk zaczął lepiej funkcjonować pod atakowanym koszem, dopiero gdy na parkiecie pojawił się Aleksander Dziewa. Mimo tego po pierwszej kwarcie górą byli podopieczni Wojciecha Kamińskiego – 16:10.  

 

Na początku drugiej rytm złapali z kolei wrocławianie. Powiew świeżości wprowadzili Łukasz Kolenda i D’Mitrik Trice. Młodszy z Amerykanów wyjątkowo występował obok swojego brata Travisa. Na popisy przyjezdnych błyskawicznie odpowiedział jednak Robert Johnson, zdobywając siedem oczek i biorąc na siebie ciężar gry. Co więcej, po drugiej stronie parkietu przestał trafiać Dziewa, a Śląsk znów miał kłopoty w ofensywie. Można jednak powiedzieć, że Legia co rusz rozpraszała się sama – najpierw poprzez faul techniczny dla Johnsona, a następnie przewinienie niesportowe  Cowelsa. Końcowe sekundy pierwszej połowy to sporo szaleństwa, w którym lepiej odnaleźli się warszawianie, utrzymując prowadzenie – 34:31.

 

Po 15 minutach obie ekipy wróciły na parkiet, ale rywalizacja wyglądała tak, jak jeszcze chwilę wcześniej - defensywa górowała nad ofensywą. Zawodnicy Legii i Śląska szybko konstruowali swoje akcje, natomiast niewiele prób znajdowało drogę do kosza. Punktowali niemal wyłącznie liderzy - Robert Johnson oraz Travis Trice. Ci musieli jednak złapać chwilę oddechu, na czym lepiej wyszli "Legioniści", wśród których uruchomili się nowi strzelcy - Cowels i Abdur-Rahkman.

 

Co ciekawe, wrocławianie przełamali się w ofensywie, gdy na placy gry pojawił się D'Mitrik Trice. 26-latek w nieco ponad dwie minuty zanotował siedem oczek i wyprowadził swój zespół na chwilowe prowadzenie. Legia szybko znalazła na to rozwiązanie, trafiając dwukrotnie zza łuku. Ale znów pojawił się młodszy z braci Trice, który dołożył kolejne trzy oczka! Legia nie pozostawała bierna i co rusz "odwdzięczała się" po drugiej stronie boiska, dzięki czemu na 75 sekund przed syreną końcową prowadziła 63:62. Wtedy na linii rzutów wolnych stanął rozgrywający gości, doprowadzając do remisu. Trice w kolejnej akcji trafił jeszcze za trzy i było już 66:63 na korzyść WKS-u. Rzut na zwycięstwo miał Łukasz Koszarek, jednak ten pomylił się zza linii 6,75 m, a tym samym wrocławianie prowadzą w serii finałowej 3-1.

 

Legia Warszawa - WKS Śląsk Wrocław 63:66 (16:10, 18:21, 15:16, 14:19)

 

Legia: Johnson 19, Cowels 14, Abdur-Rahkman 13, Koszarek 7, Wyka 3, Kamiński 3, Skifić 2, Kemp 2, Sadowski 0.

 

WKS Śląsk: Trice T. 21, Trice D. 13, Kolenda 11, Justice 7, Dziewa 6, Ramljak 4, Tomczak 2, Kanter 2, Meiers 0.

 

Z Hali Sportowej OSiR Bemowo w Warszawie, Piotr Janczarczyk

Piotr Janczarczyk – Poinformowani.pl

Piotr Janczarczyk

Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.