EuroBasket 2022: polscy koszykarze zagrają w ćwierćfinale!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 11.09.2022, 18:00
Po pełnej emocji sobocie czekała nas równie interesująca niedziela, między innymi za sprawą koszykarzy, którzy w 1/8 finału mierzyli się z Ukrainą. W tym meczu było wszystko, a Biało-Czerwoni bardzo długo męczyli się z dobrze grającymi rywalami. Decydująca była ostatnia kwarta, a w niej większość akcji należała do Polaków, którzy zameldowali się w ćwierćfinale EuroBasketu 2022.
Obie drużyny w fazie grupowej odnotowały tyle samo zwycięstw. Z tym, że Ukraina dzięki nim wychodziła z drugiego miejsca, a Polacy zajęli trzecią lokatę. System rozgrywek sprawił, że z naszymi wschodnimi sąsiadami przyszło się drużynie Igora Milicica spotkać właśnie w 1/8 finału.
Pierwsze punkty za sprawą rzutów osobistych rzucił Ponitka. Kapitan reprezentacji Polski chwilę później zanotował też asystę przy rzucie Slaughtera za trzy i na początku Polacy zbudowali sobie przewagę 5:0. Ukraińcy jednak szybko tę różnicę zniwelowali. Alex Len szalał w defensywie, skutecznie również zatrzymując podopiecznych Igora Milicica blokiem i po chwili było już po 7. W dobrym momencie pod koszem pojawił się Balcerowski, który w poprzednich spotkaniach również wiódł prym na boisku. Dzięki czujnej defensywie i skuteczności naszego środkowego Biało-Czerwoni na cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty prowadzili 14:10. Błędy Ukraińców świetnie wykorzystywał też Slaughter, choć momentami rywali było stać na przejęcie piłki i odwrócenie tego na swoją korzyść. Podwójna zmiana nie do końca przyniosła pozytywne odczucia, ale w końcówce Michalak przywrócił wyższe prowadzenie 24:21.
Początek drugiej kwarty był niczym innym, jak serią nieskutecznych rzutów obu drużyn. Dopiero po ponad minucie Sydorow rzucił prawie na remis i choć szybko odpowiedzieli mu Polacy, to zadanie do końca wypełnił pullup Sanona - 26:26. Od tego momentu drużyna Igora Milicica miała trochę problemów głównie ze względu na lepszą grę przeciwników. Polacy musieli bardziej skupić się na obronie własnego kosza, ale bardzo ładną akcję rozegrali między sobą Slaughter i Michalak. Nasza ekipa cały czas musiała jednak walczyć o przewagę bo ciężko było ustawić obronę po nieskutecznych trafieniach, a Ponitka przeżywał moment zawahania w swoich rzutach. Gdy najlepiej punktujący Bobrov przypomniał o sobie dzięki kolejnej trójce, Ukraina prowadziła 44:37. Jedynym aktywnym reprezentantem Polski na boisku pozostawał Slaughter, któremu udało się delikatnie złagodzić straty przed przerwą.
U przeciwników ważną rolę odgrywali zawodnicy z ławki. Po pierwszej połowie meczu to właśnie oni mieli na koncie ponad połowę punktów, bo aż 28 zdobytych dla Ukrainy. Dla porównania u Polaków było to zaledwie sześć, a na dodatek rywale więcej grali drużynowo niż indywidualnie - 13 asyst przeciwko ośmiu naszym powinno zmusić Biało-Czerwonych do wyciągnięcia wniosków. Na starcie Balcerowski zdobył dwa osobiste i oba wykorzystał, więc wynik zmienił się na tylko jednopunktową przewagę Ukrainy. To samo jednak po chwili zrobił Len i jeśli Polacy chcieli jeszcze powalczyć, zdecydowanie musieli poprawić się w defensywie. Rywale doskonale wyczuwali problemy naszej ekipy i dzięki wywalczonym faulom skutecznie powiększali przewagę - 51:46. Od początku trzeciej kwarty podopiecznym trenera Milicica udało się zdobyć tylko dwa "oczka" nie z rzutów karnych. Długo nie mogli się przebić przez ukraiński mur pod koszem, bo rywale świetnie blokowali okazje Polaków. Dopiero gdy Sokołowski wreszcie zanotował trafienie za trzy, na tablicy pokazał się wynik 59:59. Do samego końca tej części gra była bardzo wyrównana, ale to reprezentanci Polski wkraczali w decydującą kwartę z dwupunktową przewagą 69:67 dzięki osobistym Garbacza.
Sanon i Garbacz wymienili się trójkami na otwarcie czwartej kwarty, a więc cały czas pachniało remisem. Na szczęście Tkaczenko nie był skuteczny we wszystkich trafieniach za trzy, ale za to skutecznie zatrzymał Cela. W idealnym momencie pod koszem zameldował się Ponitka, bo jego trójka wreszcie przełamała niemoc w rzutach obu drużyn - 79:76. To trafienie jakby dodało skrzydeł Biało-Czerwonym, którzy z końca boiska rozegrali błyskawiczną akcję i powiększyli prowadzenie do sześciu punktów. Rywale pogubili się nawet w rzutach osobistych, ale do końca pozostawały jeszcze cztery minuty. Nerwy pojawiły się gdy Polacy stracili piłkę na rzecz celnego rzutu Światosława Michajluka z kontry. Na szczęście Ponitka już nie grał indywidualnie, co zaowocowało kolejnymi punktami na minutę przed końcową syreną. Szczęście dopisało Polakom również przy rzutach osobistych Slaughtera, bo rywale byli naprawdę blisko wyrównania wyniku i każda sekunda była na wagę złota.
Ukraina - Polska 86:94 (21:24, 24:18, 24:25, 19:25)
Ukraina: Bobrow 15, Pustovyi 13, Sanon 13, Michajluk 12, Tkaczenko 10, Len 9, Błyzniuk 7, Herun 3, Łukaszow 2, Sydorow 2, Zotow
Polska: Slaughter 24, Ponitka 22, Balcerowski 14, Sokołowski 13, Garbacz 6, Dziewa 5, Michalak 4, Cel 4, Schenk 2, Zyskowski, Olejniczak, Kolenda
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.