F1 - GP Singapuru: Perez najlepszy w pełnym przygód wyścigu
- Dodał: Kinga Marchela
- Data publikacji: 02.10.2022, 18:53
Kolejnym etapem tegorocznej walki o tytuł mistrza świata Formuły 1 był Singapur. W trudnym fizycznie, a także psychicznie, i pełnym przygód wyścigu zwyciężył Sergio Perez.
Tor Marina Bay nie przywitał nas w niedzielę z najlepszej strony. Obfite opady deszczu doprowadziły do tego, że wyścig został przesunięty o godzinę i rozpoczął się dopiero o 21:05 czasu lokalnego (15:05 czasu polskiego). Chociaż na starcie już nie padało, to tor był wciąż miejscami mokry, dlatego cała stawka zdecydowała się na opony przejściowe.
Świetnie wyścig rozpoczął Sergio Perez, który od razu wysunął się na prowadzenie. Ominęło go tym samym zamieszanie w dalszej części stawki, gdzie wielu kierowców jechało koło w koło na częściowo mokrym torze. Do kontaktu doszło m.in. między Sainzem a Hamiltonem, a Alex Albon wypadł tyłem na pobocze. Udanym swojego startu nie mógł nazwać Max Verstappen, który po słabej reakcji wylądował na 13. lokacie. Na końcu stawki znajdował się też George Russell, który po wymianie jednostki napędowej startował z alei serwisowej.
Meksykanin z Red Bulla i podążające za nim dwa Ferrari narzucili szybkie tempo i już po chwili różnice czasowe pomiędzy poszczególnymi zawodnikami zrobiły się spore. Kolejne pozycje zdobywał Max, który na czwartym okrążeniu był już 9. Pięcie się dalej uniemożliwiła mu żółta flaga, która pojawiła się podczas siódmego okrążenia za sprawą Guanyu Zhou i Nicolasa Latifiego. Między kierowcami Alfy Romeo i Williamsa doszło do kontaktu, po którym chiński zawodnik uderzył w barierę i pożegnał się z dalszą jazdą. Kanadyjczyk natomiast dotarł samodzielnie do alei serwisowej, ale zniszczenia w jego samochodzie nie pozwoliły mu na kontynuację wyścigu.
Kiedy wróciliśmy do rywalizacji, Max ruszył do dalszej walki o wysokie lokaty, jednak tym razem na jego drodze stanął Fernando Alonso. Hiszpan skutecznie bronił się przed Holendrem, aż w końcu zdradził go jego własny silnik. Zawodnik Alpine zatrzymał się na poboczu w drugim sektorze po awarii i doprowadził do pojawienia się żółtej flagi, a niedługo potem wirtualnej neutralizacji. Skorzystał na tym Max Verstappen, który awansował na szóstą lokatę.
Wykorzystał to także George Russell, który jako pierwszy zdecydował się zmienić przejściówki na slicki. Nie była to najlepsza decyzja, bo Brytyjczyk strasznie męczył się na pierwszym okrążeniu i bardzo się ślizgał. Chociaż kółko później na torze pojawiły się zielone flagi, niedługo cieszyliśmy się spokojem. Podczas 26. okrążenia, ponownie w drugim sektorze, zrobiło się żółto, po tym, jak Albon uderzył w bandę. Kierowca Williamsa co prawda powrócił na tor, ale zostawił na ścianie całe skrzydło, którego usunięcie wymagało wprowadzenia wirtualnej neutralizacji. Ostatecznie Alex zjechał do alei serwisowej i został wycofany z wyścigu.
Wirtualna neutralizacja ponownie „przywitała” nas dwa kółka później, tym razem za sprawą Estebana Ocona. Kierowca Alpine zatrzymał się w 13. zakręcie, bo w jego bolidzie doszło do usterki. To jednak nie był koniec żółtych flag tego dnia. Podczas 33. okrążenia z bandą „przywitał się” Lewis Hamilton, który jednak szybko wrócił na tor, dość niebezpiecznie wyjeżdżając między Lando Norrisem a Maxem Verstappenem. Niestety uszkodzenie przedniego skrzydła zmusiło go do zjazdu do alei serwisowej. W tym samym czasie zawitało tam wielu kierowców, którzy przy przesychającym torze decydowali się już na slicki. Kolejność w czołówce po zjazdach większości stawki prezentowała się następująco: Perez, Leclerc, Sainz, Norris, Verstappen, Ricciardo.
Po raz kolejny żółtą flagę zobaczyliśmy za sprawą Tsunody, który wjechał w bandę w drugim sektorze. Zdecydowano się wtedy wpuścić na tor samochód bezpieczeństwa, co znów skłoniło parę teamów do zmiany opon. Kiedy cztery kółka później zjeżdżał safety car, mogliśmy być świadkami kilku dobrych akcji. Próby ataku na Daniela Ricciardo podjął się Verstappen, który przez zblokowane koła wylądował poza torem i w ostatniej chwili uchronił się przed zderzeniem z bandą. Po tym incydencie Red Bull ściągnął go na zmianę opon i obecny mistrz świata wrócił na tor na ostatniej pozycji. Na pit stop zawitali także George Russell i Mick Schumacher, między którymi doszło do delikatnego kontaktu.
Ostatnie kilkanaście okrążeń przyniosło nam trochę spokoju. O pozycję lidera walczyli Perez i Leclerc, jednak kierowca Ferrari nie był w stanie skutecznie zaatakować bolidu Red Bulla. Tym samym po tytuł zwycięzcy Grand Prix Singapuru sięgnął Sergio Perez, a za nim sklasyfikowani zostali Charles Leclerc i Carlos Sainz. Kolejne dwa miejsca należały do Lando Norrisa i Daniela Ricciardo. Max Verstappen zakończył wyścig na siódmym miejscu.
RACE CLASSIFICATION (END OF RACE)
— Formula 1 (@F1) October 2, 2022
Perez wins an incredible race on our return to Marina Bay #SingaporeGP #F1 pic.twitter.com/P14dpRmDQo
Kinga Marchela
Studentka dziennikarstwa trenująca jeździectwo od przeszło 10 lat. Poza śledzeniem losów jeźdźców piszę o skokach narciarskich, Formule 1, triathlonie, łyżwiarstwie figurowym i curlingu.