EBL: niepowstrzymany Florence nie wystarczył na Śląska
Andrzej Romański / plk.pl

EBL: niepowstrzymany Florence nie wystarczył na Śląska

  • Dodał: Konrad Klusak
  • Data publikacji: 17.12.2022, 19:40

Śląsk Wrocław zanotował kolejną, dwunastą wygraną w Energa Basket Lidze i umacnia się na pozycji lidera rozgrywek. Suzuki Arka Gdynia, choć do czwartej kwarty przystępowała na prowadzeniu musiała uznać wyższość obecnego Mistrza Polski.

 

WKS Śląsk Wrocław po jedenastu spotkaniach był jedyną niepokonaną drużyną w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Nic zatem dziwnego, że był zdecydowanym faworytem bukmacherów. Suzuki Arka Gdynia natomiast przed spotkaniem pochwalić się mogła bilansem 5-6 i dziewiątym miejscem w EBL.

 

Pierwsze punkty w meczu zdobył dla Śląska Wrocław Aleksander Dziewa. Gdynianie nie potrzebowali jednak dużo czasu, żeby doprowadzić do remisu. Pierwsza część meczu rozgrywała się minimalnie pod dyktando wrocławian, lecz od piątej minuty Suzuki Arka zaczęła stawiać swoje waunki. Wyszła także wówczas na pierwsze prowadzenie, a znakomitą kwartę rozgrywał znany kibicom EBL, James Florence. Finalnie po dziesięciu minutach gry widniał wynik 22:19.

 

Początek drugiej kwarty ponownie był dla gospodarzy. Znakomitą serię wrocławian rozpoczął skuteczny rzut za trzy Aleksandra Wiśniewskiego, a w kolejnych akcjach swoje kilka groszy dorzucili Arciom Parachouski oraz Jeremiah Martin. W efekcie Śląsk prowadził już 30:23. Do głosu doszedł natomiast ponownie James Florence, który wykorzystał trzy rzuty wolne po faulu Kodiego Justice'a. Śląsk ponownie odpalił siódmy bieg i na minutę i pięćdziesiąt sześć sekund przed końcem prowadził już jedenastoma punktami. James Florence w Gdyni był tego dnia jednak odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki. W pół minuty zdobył dla Suzuki Arki kolejne pięć punktów, a do tego dwa dorzucił Novak Musić i różnica ponownie wynosiła zaledwie cztery oczka. Ten zagraniczny duet gdynian zdobył łącznie trzydzieści punktów w pierwszej połowie spotkania. Po dwóch kwartach było 41:35.

 

Druga połowa lepiej rozpoczęła się dla Suzuki Arki Gdynia. Krzysztof Szubarga w przerwie dał kilka wskazówek swoim podopiecznym i cztery pierwsze punkty zdobyli właśnie koszykarze Suzuki Arki Gdynia. Pierwsza część trzeciej kwarty była jednak bardzo pasywna i niezbyt obfita w celne trafienia, a dopiero na niespełna cztery minuty po zakończeniu przerwy zawodnicy rozkręcili się i zaczęli być bardziej skuteczni. Szczególnie było to widać po zespole z Gdyni, który kontynuował dobrą grę i bardzo dobrze radził sobie w obronie. Efekt tego był taki, że na cztery minuty i dziesięć sekund przed końcem meczu wyszli na prowadzenie 47:49. Od tego momentu prowadząca drużyna zmieniła się kilka razy, ale przez cały czas wynik "kręcił się" w okolicy remisu, choć po trzech kwartach bliżej wygranej był zespół z Gdyni, który prowadził 60:59.

 

Ostatni akcent tego spotkania od mocnego uderzenia wychodząc na prowadzenie 72:69. Zastój Suzuki Arki Gdynia w bezlitosny sposób wykorzystał Aleksander Dziewa, który szalał na parkiecie wyprowadzając WKS Śląsk Wrocław na pewne prowadzenie 72:65. Pomorzanie podjęli rękawice i ponownie doprowadzili do remisu. Sytuacja się powtórzyła i znowu Śląsk wysforował się na prowadzenie. Tym razem 82:73. Wrocławianie od tego momentu kontrolowali już przebieg meczu i zwyciężyli 87:80. Sam James Florence, choć zdobył trzydzieści cztery punkty i był bezbłędny w rzutach za dwa oraz osobistych (których wykonał aż 16!) nie wystarczył na niepokonany dotąd w rozgrywkach EBL WKS Śląsk Wrocław.

 

WKS Śląsk Wrocław - Suzuki Arka Gdynia 87:80 (22:19, 19:16, 18:25, 28:20)

Śląsk: Dziewa 22, Justice 16, Martin 16, Ramljak 10, Kolenda 9, Gołębiowski 7, Wiśniewski 4, Tomczak 2, Parachouski 1, Mindowicz, Adamczak
Arka: Florence 34, Musić 18, Bogucki 12, Harris 7, Wade 6, Wołoszyn 3, Marchewka, Sewioł, Wilczek, Janiec, Pajkert

Konrad Klusak

Pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego, mieszkam we Wrocławiu. Z wykształcenia ekonomista, ale z ogromną pasją do sportu. Zakochany po uszy w żużlu, a od niedawna również siatkówce.