EBL: wielkie emocje i zwycięstwo Stali
- Dodał: Dawid Lis
- Data publikacji: 10.02.2023, 19:18
Wielkie emocje do ostatnich sekund w Ostrowie Wielkopolskim, ale ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się gospodarze! Ambitnie walczyli lublinianie, ale to było za mało na wygraną.
W Ostrowie Wielkopolskim wicelider Energa Basket Ligi podejmował ekipę z Lublina, która obecnie zajmowała 14. miejsce w ligowej tabeli. Zdecydowanym faworytem byli gospodarze, szczególnie że we własnej hali w obecnych rozgrywkach przegrali tylko raz.
Początek jednak niespodziewanie należał do przyjezdnych. W 6. minucie gry po trafieniu z dystansu Dayshona Smitha goście prowadzili już 16:4! Fatalna defensywa w wykonaniu ostrowian mogła być sporą niespodzianką dla zgromadzonej publiczności. Do tego słaba skuteczność w ataku, co wszystko skrupulatnie wykorzystywali koszykarze prowadzeni przez Artura Gronka. Start Lublin ostatecznie pierwszą kwartę wygrał 26:13 i miejscowi mieli sporo wniosków do wyciągnięcia.
To się udało jeszcze przed przerwą. Ostrowianie zaczęli trafiać z dystansu, a po "trójce" Ojarsa Silinsa na niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej połowy był już remis 32:32. Goście zdecydowanie słabiej zagrali w drugiej kwarcie, nie mieli aż tak dużo możliwości do skutecznych rzutów. Poza celnymi rzutami Mateusza Dziemby przyjezdni mogli liczyć jedynie na trafienia z linii rzutów osobistych, ale nawet ten fragment nie wychodził im zbyt dobrze. W końcówce zaczęły wpadać rzuty lublinian, ale gospodarze także byli już skuteczni i nie dali odskoczyć rywalom. Pierwszą połowę wsadem zakończył Damian Kulig, a do szatni zespoły schodziły przy stanie 38:38.
Zdecydowanie lepiej po zmianie stron zaczęli grać ostrowianie, którzy w pierwszej minucie drugiej połowie dwukrotnie trafili z dystansu. Dodatkowo w kontrze Aigars Skele był faulowany niesportowo, ale z tej akcji gospodarze do przewagi dorzucili tylko "oczko". Po tym przestoju za skuteczną grę próbowali brać się zawodnicy z Lublina, ale z różnym skutkiem. Swoje sytuacje lublinianie mieli, ale zmniejszanie strat im nie wychodziło. Ponownie jednak z pomocną dłonią do gości wychodzili miejscowi, którzy faulowali graczy Startu. Problem z tym miał Skele, który po przewinieniu technicznym miał już pięć na swoim koncie i musiał opuścić parkiet. Ostrowianie utrzymywali swoją przewagę głównie dzięki rzutom z dystansu i przed decydującą kwartą prowadzili 60:53.
Ostatnia ćwiartka piątkowego meczu lepiej rozpoczęła się dla gości, którzy zaczęli niwelować straty i po niespełna dwóch minutach było 60:57 dla Stali Ostrów. Na tę pogoń gospodarze odpowiedzieli celnym rzutem z dystansu, kolejnym w wykonaniu Nemanji Djurisica. Miejscowi jednak nie byli w stanie wypracować sobie większej zaliczki, którą mogliby spokojnie kontrolować do końca. Tym samym sporo emocji było w ostatnich minutach, sporo nerwów po obu stronach. Na niespełna trzy minuty przed końcem ponownie był remis na tablicy i wszystko zaczynało się od nowa. Ekipa Artura Gronka po trafieniu osobistych przed Gabe'a Devoe wyszła nawet na prowadzenie, ale po chwili z dystansu odpowiedział Jakub Garbacz. W samej końcówce minimalnie lepsi gospodarze, choć rzut na remis w ostatnich sekundach mieli lublinianie. Okazało się jednak, że nie była to ostatnia akcja meczu, ale Start nie był w stanie już odrobić strat i z kolejnego zwycięstwa cieszyli się zawodnicy Stali.
Trzeba przyznać, że lublinianie na pewno mieli szansę na wygranie tego spotkania. Przegrali minimalnie, a z linii rzutów osobistych nie trafili aż 12 prób! Natomiast ostrowianie wykorzystywali swoje atuty w postaci rzutów z dystansu i trafili 13 z nich, a najwięcej Jakub Garbacz - 5/8.
BM Stal Ostrów Wielkopolski - Polski Cukier Start Lublin 78:74 (13:26, 25:12, 22:15, 18:21)
Stal: Garbacz 21, Kulig 15, Djurisic 13, Skele 11, Silins 7, Thomas 4, Załucki 3, Zębski 2, Perkins 2.
Start: Smith 23, Dziemba 13, Devoe 12, Cavars 11, Melvin 9, Barnies 2, Szymański 2, Krasuski 2.