Koszykówka - el. Eurobasket: Polki wygrały, ale muszą liczyć... na cud
- Dodał: Dawid Lis
- Data publikacji: 12.02.2023, 18:57
Zwycięstwem Polek zakończył się ostatni mecz eliminacji do Eurobasketu. To jednak nie oznacza, że nasza reprezentacja awansuje na tę imprezę. Biało-czerwone muszą poczekać na wyniki pozostałych spotkań.
Polki w czwartek pokonały w Sosnowcu w Turcję, czym zrobiły miłą niespodziankę i jednocześnie nadal liczyły się w grze o wyjazd na Eurobasket. Do tego potrzebowały jeszcze jednego zwycięstwa, w niedzielnym pojedynku ze Słowenią i trochę szczęścia w meczach innych rywali. Na Eurobasket, oprócz zwycięzców grup oraz gospodarzy, promocję mogły wywalczyć cztery najlepsze reprezentacje z drugich miejsc. To oznaczało, że w przypadku wygranej Polek w niedzielę będą liczyły się jeszcze "małe punkty". Ten bilans nie wyglądał najlepiej w przypadku kadry prowadzonej przez Marosa Kovacika przed wylotem na ostatnie spotkanie eliminacji, więc najlepszym rozwiązaniem było wysokie zwycięstwo biało-czerwonych.
Początek jednak nie układał się po myśli naszych reprezentantek, ale na szczęście Słowenki nie były w stanie uciec zbyt daleko, choć po 76 sekundach prowadziły 5:0. Polki miały sporo problemów w ofensywie, nie potrafiły sobie wypracować czystych sytuacji rzutowych, a jeśli takie się pojawiały, to piłka nie chciała wpaść do kosza rywalek. Pierwsze punkty dla biało-czerwonych zdobyła kapitan Weronika Gajda z linii rzutów osobistych. Kolejne, te z akcji nasze zawodniczki zdobyły dopiero w siódmej minucie, a autorką trafienia była Weronika Telenga. Ostatecznie Polki przegrały pierwszą kwartę tylko 8:13. Wynik nie wygląda tragicznie, ale gdy spojrzy się w statystyki i zobaczy tylko jeden celny rzut naszych reprezentantek z gry przez całe 10 minut (1/14), to wygląda już zdecydowanie gorzej. Pozostałe punkty biało-czerwonych to celne rzuty osobiste (6/7). Jedynym pocieszeniem jest fakt, że gospodynie także miały problemy ze skutecznością.
W drugiej ćwiartce meczu ta gra nie wyglądała lepiej, ale cały czas pocieszające było to, że Słowenki nie były w stanie wypracować sobie większej przewagi i Polki pozostały w kontakcie z rywalkami, momentami nawet zmniejszając różnicę. W 13. minucie z dystansu trafiła Agnieszka Skobel i gospodynie prowadziły już tylko 17:15. Kibice zgromadzeni w hali oglądali grę pełną chaosu, błędów po obu stronach i mało skutecznych rzutów, a szczególnie mało punktów zdobywanych przez zawodniczki. Było także sporo fauli, które przerywały akcje i zwalniały tempo meczu. I w zasadzie to ciężko stwierdzić której z drużyn taka gra bardziej odpowiadała. Polki jednak zaczynały funkcjonować coraz lepiej i zaczęły także trafiać do kosza. W 18. minucie po celnym rzucie Telengi nasza reprezentacja wyszła po raz pierwszy na prowadzenie 24:22! W końcówce pierwszej połowy "odpaliła" z dystansu Zala Friskovec i odzyskała prowadzenie dla swojej kadry. Ostatecznie do przerwy było 29:24 dla Słowenek.
Trzeba przyznać, że druga kwarta była już zdecydowanie lepsza w wykonaniu Polek, ale skuteczność nadal pozostawiała sporo do życzenia. Pierwszą połowę biało-czerwone kończą ze skutecznością na poziomie 25 procent (7/28). Dobrze, że Słowenki popełniały przewinienia, dzięki czemu nasze reprezentantki pozostawały w kontakcie wykonując rzuty osobiste (9/11). Mocną bronią rywalek są jednak próby z dystansu, a w pierwszej połowie wpadło takich 5 z 16. Najwięcej punktów dla gospodyń do przerwy zdobyła Eva Lisec (11), a dla Polek Agnieszka Skobel (9).
Drugą połowę bardzo dobrze otworzyły biało-czerwone. Najpierw z dystansu trafiła Marissa Kastanek, a po chwili celnie rzuciła Aleksandra Parzeńska i Polki odrobiły w kilkanaście sekund całą stratę. Minutę później kolejną trójkę dorzuciła Kastanek i wyprowadziła na prowadzenie 32:31 naszą reprezentację. Było to pierwsze prowadzenie w drugiej połowie, ale nie nacieszyły się nim zbyt długo podopieczne Marosa Kovacika. To jednak był dobry prognostyk na dalszą część spotkania. W 4. minucie drugiej połowy zza łuku trafiła jeszcze Weronika Gajda i Polki prowadziły już 37:33, przez co trener gospodyń poprosił o przerwę. Trzeba przyznać, że po skutecznym początku biało-czerwonych gra się bardziej wyrównała, ale cały czas to nasza ekipa utrzymywała prowadzenie. Największa różnica to było siedem punktów (44:37), ale niemal cała została zniwelowana w końcówce trzeciej kwarty po błędach i faulach Polek, które skrupulatnie wykorzystywały gospodynie.
Przed decydującą kwartą na tablicy wyników było 44:46 i wszystko jeszcze było możliwe. Polki do awansu potrzebowały jednak wysokiego zwycięstwa, a na takie się nie zanosiło. Choć dobry początek pozwolił naszej drużynie prowadzić 51:46. Jednak po niespełna trzech minutach ostatniej ćwiartki meczu parkiet musiała opuścić z kontuzją Weronika Telenga. Na szczęście uraz nie okazał się zbyt groźny albo potrzeba gry była bardzo duża, bo po dwóch minutach ponownie Telenga pojawiła się na boisku. W tym czasie Słowenki niwelowały straty i na pięć minut przed końcem było tylko 52:53. Lepsze w tym ostatnim fragmencie były Polki, które zdołały uzyskać kilka punktów przewagi, a z pomocną dłonią wyszły także gospodynie, które miały przekroczony limit fauli.
Ostatecznie Polki zwyciężyły w Ljubljanie 65:58. To jednak nie dawało naszym reprezentantkom bezpośredniego awansu na Eurobasket. Cała kadra musi teraz czekać na wyniki pozostałych niedzielnych spotkań eliminacyjnych, a do gry wchodzą matematycy. Na pewno szkoda przegranego listopadowego meczu w Gnieźnie, w którym Polki uległy Słowenkom 71:78. Wtedy nie trzeba by było liczyć małych punktów, a tak to prawdopodobnie zakończy się bez awansu biało-czerwonych na Eurobasket.
Eliminacje do Eurobasketu 2023, grupa D:
Słowenia - Polska 58:65 (13:8, 16:16, 15:22, 14:19)
Słowenia: Lisec 18, Friskovec 9, Baric 9, Oblak 8, Jakovina 6, Cvijanovic 4, Senicar 2, Jelenc 2, Kroselj 0, Sivka 0.
Polska: Skobel 15, Telenga 14, Gajda 11, Kastanek 10, Gertchen 4, Parzeńska 4, Niemojewska 3, Borkowska 2, Rembiszewska 2, Jakubiuk 0, Makurat 0.